"Idealnie w porę"

- Będą mieli państwo trojaczki.

Co kurwa? Jakie trojaczki?

- Co? - zadaje pytanie w tym samym momencie co Jake.

- No tak. Mamy po trzy pary rąk i nóg, widać też trzy główki.

Ja nie byłam pewna czy dam radę z jednym dzieckiem, a co dopiero z trzema. Ja pierdole.

***

- I jak? - pyta moja matka, kiedy wchodzę do domu po wizycie w szpitalu. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że mam trojaczki. Ja i trojaczki, bez ojca, przecież nie dam rady. Jedno będzie potrzebowało jeść, drugie pić, a ostatnie spać, to się kupy nie trzyma. Samotna matka i trojaczki. Masakra.

- Nijak -odpowiadam wchodząc do kuchni.

- Przecież aż tak źle być nie może  - stwierdza z uśmiechem moja rodzicielka.

- Jak będą mieli po 13 lat, to ten dom będzie za mały

- Będą? Ile ty masz dzieci?

- Trójkę.

Moja matka zamiera, w sumie to się jej nie dziwię. Też milknę, ja i trojaczki? To brzmi jak początek kiepskiego kawału.

- Co? - zszokowana zadaje pytanie. - Będę babcia trojga dzieci! O mój Boże - krzyczy moja szczęśliwa mama.

Moja matka i ojciec są optymistycznie nastawieni na trojaczki, tylko, że ja nie dam rady z trojaczkami. Oni by dali radę, jest ich dwójka a ja jestem sama. Jeden na trzech, to totalnie niesprawiedliwe.

Jake musiał coś załatwić, dlatego przywiózł mnie i od razu pojechał, tylko nie wiem gdzie.

- Opowiedz jak się dowiedziałaś - mówi matka z wielkim uśmiechem.

- Weszliśmy do szpitala, potem podeszłam do recepcjonistki. Zaprowadziła nas do doktora, zrobił badanie i powiedział, że mam trojaczki. Mówię jak to? On odpowiada, że widzi trzy pary rączek, nóżek i  trójkę główek - opowiadam im, trochę pomijając rozmowę z Jake'iem. Tym, że nazwał go moim mężem i ojcem dzieci. Ale kto by chciał o tym słyszeć? To w ogóle nie jest ważne, prawda?

***

Mieliśmy iść na molo, ale po tym co się dzisiaj dowiedziałam, moje siły ograniczyły się do minimum. Zdecydowaliśmy, że lepiej jak zostaniemy w domu.

- Jak myślisz, jakie będą płcie dzieci? - pyta mnie Jake, który siedzi na krześle, ja za to leżę w łóżku.

- Nie mam pojęcia - przerywam i zdaję sobie z czegoś sprawę. - O mój Boże. Kompletnie zapomniałam o imionach.

- A widzisz. Imiona niestety muszą być. - mówi rozbawiony Jake.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Jakoś mi to z głowy wypadło, tak jakoś.

Zapraszam Jake gestem ręki na łóżko, aby położył się obok mnie. W sumie nie wiem od jakiego momentu nasze relacje się zmieniły, tak jakoś to wyszło. Nie ma tej jedynej chwili, z czasem się do siebie przyzwyczailiśmy.

Jake zrobił to co mu zaproponowałam i już po chwili leży obok mnie.

- Trojaczki. Trochę za dużo nieprawdaż?- zapytał ze śmiechem.

- No co ty nie powiesz? - również się śmieję.

Jake łapie mnie za rękę i całuje jej wierzch. Wpatruje się w oczy, które wyglądem mogą przypominać czarną dziurę. Oczy które są ciemne jak węgielki, w których można się zatracić. Oczy które są puste, ale mogą wyrażać emocje tak jasno, jakby czytało się je z otwartej księgi. Oczy które są po prostu piękne.

On jest piękny.

Wpatruje się cały czas w jego ciemne oczy, przyciąga mnie do siebie i zamyka w szczelny uścisku. Zasnęłam w jego ramionach.

***

Środa, ugh. Ten dzień mówi o tym by się cieszyć, ale i smucić. Może i masz już połowę tygodnia za sobą, ale przypomina ci też, że jeszcze ta druga połowa czeka. Nie czuję teraz się jakoś podekscytowana, bo kto w wieku osiemnastu lat marzył, aby mieć trojaczki na karku. Na pewno nie ja, Jake ciągle mi pomaga i to bardzo. Oprócz niego mam jedynie rodziców i Jen. Wstaję o szóstej rano, przez sąsiada który postanowił zrobić mi na złość i zacząć remont. Ten remont trwa i trwa i się nadal nie kończy. On chyba kończy swoją pracę, a później znowu to niszczy i jeszcze raz. Czym ja zawiniłam, aby tak okrutnie mnie karać?

Wstaję z mojego królestwa, które zwie się łóżkiem, a następnie kieruję się do łazienki. Robię poranne czynności i wracam do pokoju. Jako, że zapomniało mi się wziąć ubrań z pokoju, postanawiam, że ubiorę się w nim. W domu nikogo nie ma, więc po co było by się zamykać na klucz. Zdejmuję koszulkę, spodenki i bieliznę. Chwilę przeglądam się w lustrze i spoglądam na siebie. Dalej ta sama osoba, jedyne co się zmieniło to wielki brzuch, aż nie mogę uwierzyć, że w swoim organizmie noszę trzy istotki.

Prawie cała rodzina już wie, że jestem w ciąży i że w dodatku są to trojaczki.

Teraz przypomniało mi się jak moja ciotka zareagowała na wieść, że jestem ciąży. Na początku nie dowierzała, oczy tak wytrzeszczyła, że można by było pomyśleć, że zaraz jej wypadną z oczodołów. Skończyło się na tym, że skakała ze szczęścia. Wszystkim gratulowała, a ja jedynie stałam z boku i nie dowierzałam. Mamie gratulowała, że urodziła tak świetna córkę. Tacie, za spłodzenie mnie, nawet Jake'owi, że ma tak wspaniałą kuzynkę. Wszystkim, na samym końcu mnie, ale mnie tak wyściskała, że miałam wrażenie że zaraz się uduszę.

Tak się zamyśliłam, że zaczęło robić mi się zimno. Odwracam wzrok i spoglądam na drzwi. Otwarte, co? Przecież jest zamykałam, podchodzę do nich, a zza nich wychodzi Jake. Chcę już coś powiedzieć, ale on po zobaczeniu mnie, milknie. Lustruje moje ciało swoim spojrzeniem, ja stoję tylko jak kołek. Nie wiem co zrobić, czemu on jest w domu? Czemu nie w szkole? Jestem cała spięta i jest mi  cholernie wstyd. Stoję przed nim cała naga, a on bezustannie mnie ogląda. Nie czuję się z nim teraz dobrze, pierwszy raz.

- Myślę że przyszedłeś nie w por...

- Idealnie w porę - nie daje mi dokończyć. Podchodzi do mnie, a następnie łapie mnie za biodra.

Wbija się w moje usta z wielką brutalnością, to totalnie zbija mnie z tropu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top