Rozdział 8
Tymczasem na zamku Araluen tydzień po przybyciu króla i pozostałych zorganizowano pogrzeb Halta. Oczywiście bez jego ciała ale innym to nie przeszkadzało. Liczyło się samo uczczenie pamięci zmarłego. Oliwią natomiast nikt się nie przejmował. Zabiła ich przyjaciela więc wymagała kary. A wszyscy wiedzieli że brak pomocy jest dla niej największą karą. Cały Araluen znał skutki zażycia Diabelskiego Ziela.
🗝🗝🗝🗝🗝🗝🗝🗝
Właśnie kończył się 5 miesiąc. Halt z niecierpliwością czekał aż Oliwia się z tego wybudzi. Teraz przez cały dzień krzyczała i walała się po łóżku. Malcolm sprawiał wrażenie przygnębionego. W końcu nastał wyczekiwany przez Halta dzień. Przyszli znowu do niej i Malcolm podał jej lek. Ostatnią dawkę. Jeśli teraz się nie wybudzi to będzie problem.
- Oliwia...dasz radę...-szeptał Halt
Dziewczyna zlana potem wrzeszczała niezrozumiane słowa. Na jej twarz widać był ogromny ból. Ściskała się za serce. Pot lał się strumieniami z jej twarzy. Halt i Malcolm się na dobre zaniepokoili. Teraz albo śmierć albo wybudzenie. I nagle to wszystko ustało. Uzdrowiciel spojrzał ze strachem na Halta. Nie wiedział co ma o tym sądzić. Stali przez chwilę w milczeniu. Halt wstrzymywał oddech chociaż wiedział że nieuniknione nadchodzi. I nagle dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na dwójkę towarzyszy ze strachem. Halt rzucił się na Malcolma omało go nie przewracając.
- Halt! Spokojnie!
- Dzięki, dzięki, dzięki!!! Dziękuję ci Malcolm!!!!!
- Nie ma sprawy...
- O boże...cud...Oliwia!!!
Oliwia spojrzała na Halta przerażonym wzrokiem.
- To...było...straszne...
- Zapewne. Nie wątpie. Ale co się stało???
- Przepraszam...
- Co???
Oliwia patrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Oliwia...
- Kim ty jesteś?
To pytanie zamurowało Halta. Uśmiech powoli zniknął z jego twarzy.
- Kim JA jestem? A nie pamiętasz mnie?
- A powinnam?
Halt spojrzał z przerażeniem na Malcolma.
- Ona nic nie pamięta!!
- A myślisz że po co będzie to 10 miesięcy kuracji???
- Mam ją wszystkiego nauczyć???
- Ja mogę się tym zająć. Mam w tym doświadczenie bo kiedyś sam byłem pod działaniem Diabelskiego Ziela.
- Naprawdę???
- Tak. Pozwól mi.
Halt odsunął się od dziewczyny i pozwolił Malcolmowi ją zbadać.
- Wyniki dobre. Żyje.
- Uff...to dobrze-kamień spadł Haltowi z serca
- Ale...my się znamy???-dopytywała się Oliwia
- A czemu pytasz?-spytał Malcolm
- Bo to trochę dziwne jak człowiek którego nie znam się mną zajmuje. A tak wogóle to gdzie my jesteśmy?
- Na świecie. Nie w tym piekle gdzie przed chwilą byłaś.
- Już tam nie wrócę?
- Nie. Nie pozwolę. Ani ja, ani Halt.
- To jest Halt?-Oliwia wskazała na zwiadowcę. Ten pokiwał głową.
- Tak. Jestem Halt O'Carrick, twój nauczyciel.
- Nauczyciel?-powtórzyła
- Oliwia. Posłuchaj mnie-odezwał się Malcolm
- Oliwia?
- Aha. No tak. Ty nazywasz się Oliwia Night.
- Jestem Oliwia Night. Dalej!
- Okey. Kumata jest-zwrócił się do Halta
- Wiem. Ma to po mnie.
- Kontynuując. Staraj sobie przypomnieć coś co było dawno temu. Za tą czarną zasłoną. Przypomnij to sobie.
Oliwia skupiła się. W jej mózgu była jak dotąd czarna ściana. Teraz w końcu udało jej się wejść za nią. I nagle przypomniała sobie wszystkie wspaniałe wspomnienia. Wszystko przed wlaniem do niej trucizny. W pierwszej chwili pojawił się Halt. Zawsze ponury ale czasem z uśmiechem. Całe szkolenie u niego. To wszystko czego ją nauczył. Potem Horace. Ich miłość. Kiedy już w końcu wszystko pamiętała zauważyła że przed nią stoi Halt i Malcolm. Czemu ich wcześniej nie poznała?
- HALT!!!-krzyknęła
Zwiadowca podbiegł do niej i uniósł ją znad łóżka. Pokręcił się z nią chwilę po czym odstawił z powrotem. Po jego i Oliwii policzach spływały łzy szczęścia.
Teraz kiedy dziewczyna wszystko sobie przypomniała Malcolm od niej odszedł. W jednej chwili wstała i spojrzała na Halta. Całe jej życie nabrało sensu. Tak samo jak jej ciało kolorów. Od góry, jakby ktoś wylał na nią wodę, spływała sama czerń i biel. Pojawił się pierwotny kolor włosów. Cera nabrała różowego odcieniu. Na samym końcu rozbłysły jej oczy. W jednej chwili z czarnych zamieniły się w zielone. Jej naturalne oczy. Głębokie w kolorze morza. Zawsze tryskające nadzieją, radością i optymizmem. Teraz nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre. Wiedziała komu zawdzięcza ocalenie. Przytuliła się mocno do Malcolma.
- Dziękuję, Malcolm. Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłeś!
- Nie ma sprawy...zrobiłem to bo uważałem to za słuszne.
- Halt! Dziękuję!
- Za co???
- Że mimo tych wszystkich strasznych słów których ode mnie usłyszałeś się nie zraziłeś do mnie. Ja na twoim miejscu nawet bym na kogoś takiego nie spojrzała. A ty? Ty mnie stamtąd uratowałeś i nie straciłeś nadziei. To wszystko tobie zawdzięczam.
- Nie...Oliwia! To ja tobie coś zawdzięczam! Życie! Ocaliłaś mi życie!
- Eee tam! To było dziwne!
- Opowiedz nam wszystko twoimi oczami!
- No dobra. To tak. Kiedy weszłeś to faktycznie poczułam do ciebie to wszystko co powiedziałam. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Potem jednak kiedy kazałeś wszystkim pójść poczułam ogromną satysfakcję z tego. Chciałam, pragnęłam cię zabić i to pragnienie po prostu we mnie było. Nic mi nie zrobiły twoje błagania i słowa. Czekałam na sposobność do twojej śmierci. W końcu stanęłeś z rozłożonymi rękoma. Zapanowała cisza. Naciągnęłam cięciwę i już miałam wystrzelić w twoje serce kiedy coś mnie powstrzymało. Ułamek sekundy później strzała by już do ciebie leciała. Poczułam dziwny impuls. Coś jakby ukrytą intuicję. To coś mówiło do mnie "Ręka. Ręka." Dosłownie poczułam jak moje oczy zrobiły się na chwilę zielone. Przez ten ułamek sekundy odzyskałam świadomość. Wiedziałam co robić. Szybko wystrzeliłam przesuwając lekko łuk. Bałam się tylko czy ty też to dobrze zagrasz. Gdybyś pokazał że żyjesz już musiałabym cię zabić. Ruszyłam do ciebie ale nie doszłam tam. Coś chwyciło mnie za serce i jakby mnie gdzieś wyciągnęło. I właśnie potem było to piekło. O tym nie chcę rozmawiać.
- Nie musisz. Ale to co zrobiłaś...to było niesamowite!!!-wykrzyknął Halt
- To było coś cudownego. Dosłownie. Tylko dwóm osobom na tym świecie się takie coś udało-odezwał się Malcolm
- Komu?-dziewczyna była ciekawa
- Tobie i mnie.
- Naprawdę???
- Tak. Jesteśmy jedynymi osobami o tak silnej woli. Gratuluję.
- No nieźle!!!-powiedział Halt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top