Rozdział 18
Gilan przez chwilę stał nic nie rozumiejąc. Potem dotarło do niego że Halt potrzebuje pomocy. I Oliwia też, ale psychicznej.
- Chodź zaprowadzę cię do Malcolma.
- Malcolma???
- Nieważne. Jak ciebie sprawdzi to pogadamy.
- Okey. Tylko ja nie chcę zostawić go-wskazała na zwiadowcę
- To jest Halt. Halt O'Carrick.
- Halt O'Carrick. Halt. Czy...czy na go znam???-spytała
W sercu Gilana zapaliło się światełko nadziei.
- Tak!!! To twój nauczyciel.
- Od czego?
- Jak "od czego"??? To twój nauczyciel od...bycia zwiadowcą. To on cię szkolił. Mnie też.
- Ciebie też? Ty też jesteś zwiadowcą???
- Tak!!!
- Fajnie. Super. A teraz chodźmy do Marka.
- Marka???
- No powiedziałeś że musisz mnie do niego wziąść.
- Do Malcolma!!! Tak. Muszę.
***
Po kilku minutach jazdy pełnym galopem dotarli do zamku. Tam Gilan zwolnił by nie skaleczyć Blaze'a. Oliwia siedziała na koniu za nim w Halt wisiał przed nim. Młody zwiadowca sam nie wiedział kto ma gorzej. Czy Oliwia która ma świadomość ale nic nie pamięta, czy Halt który jest Haltem ale stracił świadomość.
Wjechali do zamku i Gilan zszedł z konia. Dziewczyna miała z tym pewną trudność ale w końcu jej stopy dotknęły ziemi. Gilan zabrał Halta i ruszyli.
- Gdzie my jesteśmy???
- W zamku Araluen!!! Nie wiesz? No wiesz...w Araluenie.
- A co to Araluen.
- To państwo w którym się urodziłaś. To ojczyzna.
- Aha.
Weszli do zamku witani okrzykami. Halt leżał bezwładnie na ramionach Gilana i się nie ruszał. Weszli do gabinetu Malcolma. Weszli i wtedy Oliwia jęknęła i upadła na kolana.
- Co się stało???-rozległ się głos z wewnątrz
Dziewczyna spojrzała w tym kierunku i zobaczyła znanego człowieka. Znanego z twarzy. Jęknęła bo przez jej głowę znowu przeleciał ból. Nawiedziły ją wizje. Jak stoi przed tym Haltem i mierzy do niego z łuku. Jak upada. Jak wskakuje do wody za Gilanem i ledwo wypływa z nim na powierzchnie. Jak widzi śmierć kogoś, kogo znała. Kogoś, kogo kochała. Potem znowu stoi przed Haltem i strzela do niego. Wtedy ocknęła się cała spocona. Leżała na łóżku, a nad nią stał Malcolm.
- Cz...Czemu ja do niego strzelałam???-wskazała na Halta
- Oliwia...
- I czemu skakałam za tobą do wody???-powiedziała do Gilana
- No bo...ja pływać nie umiem. Ale to było dawno.
- Serio??? Co się stało???
- No właśnie się zastanawiam-powiedział Malcolm
- Ty jesteś ten...Mal...colm???-spytała
- Tak. Widzę że coś ci pamięć szfankuje....
I wtedy Oliwia przypomniała sobie to wszystko czego doznała w lochach. Ale tylko to.
- Bo...ja byłam torturowana...-wydyszała
Gilan i Malcolm jednocześnie zwrócili się ku niej.
- Torturowana!!!-wykrzyknęli-Przez kogo???
- Tych...Tem...
- Temudżeinów???
- Tak. Przez nich. I oni powiedzieli że stracę zmysły.
- O boże...
- Ale...on...Halt!!!...tak! To z nim też nie jest za dobrze. Został potraktowany Diabelskim Zielem!!! Malcolm!!! Ja wiem że ty to potrafisz!!! Ulecz go!!!
- Jasne. Postaram się.
- Mam nadzieję że nic mu nie będzie. Jest w śpiączce.
- Aha. Pomogę mu. To jeszcze nie jest koniec świata. Ale twoja noga...nie mogłaś jej sobie opatrzyć???
Oliwia spojrzała na niego. Gdyby mogła zabiłaby go wzrokiem.
- Czy może pomyślałeś że 5 minut temu dowiedziałam się jak mam na imię?!-wycedziła
- Ach...no tak. Przepraszam. A teraz leż tutaj. Najlepiej jakbyś się nie ruszała.
Pokropił ranę Oliwii wodą. Spodziewał się że dziewczyna zacznie się wyrywać ale nic z tych rzeczy. Po chwili spojrzał na nią. Miała nieobecny wzrok wlepiony w sufit.
- Yhym...Oliwia...
Nic. Spróbował jeszcze raz.
- Księżniczko Night!
Nic.
- Czyś ty oszalał!!! Przecież dziewczyna zmysły straciła a ty ją po imieniu wołasz!!!!-wrzasnął Gil
- Ach...ale...przed chwilą....
- Spóźnione działanie. Teraz to już chyba nic się nie da zrobić. Przynajmniej wiemy co z Haltem.
- Taaa. A co mamy zrobić z nim?
- Nie wiem. To ty tu jesteś uzdrowicielem nie ja. Wymyśl coś.
- Już...chwila...nie wiem. Spróbuje to co z Oliwią.
- Aha. Oryginalny...
- Zamknij się!!!
Malcolm do końca opatrzył ranę dziewczyny. Ta nie odezwała się do niego ani słowem. Skończył całą robotę i zdjął jej płaszcz oraz ochraniacze na dłonie i przedramiona. Odpiął jej także kołczan. Podszedł do Halta. Podał mu eliksir z odtrutką i poczekał. Wiedział że Temudżeini podali mu mniejszą ilość więc po chwili się obudzi. I się nie mylił. Halt otworzył oczy i nabrał głośno powietrza. Wszystkie kolory wróciły. Gilan zauważył że Oliwia lekko przechyla głowę ale zaraz wraca do swojej pierwotnej pozycji.
- Halt! Jak się czujesz?
Zwiadowca zauważył zaprzyjaźnionego uzdrowiciela. Uśmiechnął się do niego.
- Przecież zasnąłem na zamku Temudżeinów. Jak się tu znalazłem? Przyjechaliście po mnie???
Gil i Malcolm wymienili zaniepokojone spojrzenia. Nie chcieli mówić mu o kolejnej stracie związanej z jego uczennicą. Halt to wyczuł i zamilkł. Jak na razie nie obejrzał się na sąsiednie łóżko. I dobrze-pomyślał Malcolm
- Okey...trochę dziwne. Gdzie...
- Zabiłeś kogoś???-uratował sytuację Gilan
- Ja??? Nie przypominam sobie. Właśnie o to chcę zapytać. Po części. Bo...może się zdarzyć...może o tym nie wiedzieliście mnie ratując ale...kogoś zostawiliście w zamku.
Gilan wciągnął głośno powietrze i wymienił z Malcolmem przerażone spojrzenia. Przyszedł czas by powiedzieć o tym Haltowi. Ale nie...
- Umh....my???
- Tak...co się tak patrzycie???
- My??? My...no...ten...nie uratowaliśmy cię-rozpoczął Malcolm ale spojrzał na Gilana by kontynuował
Ten zgromił go spojrzeniem i zwrócił się w stronę nauczyciela. Na jego twarzy widać było niepokój o to co za chwilę usłyszy. Był podejrzliwy ale nie aż tak bardzo...
- No bo wiesz...oh Halt...nie wiem jak mam ci to powiedzieć...
- Gil...CO SIĘ STAŁO?!?!?
- Nobomytentegocięnieuratowaliśmy. Tozrobiłanowiesznotaoliwianightaleonacossięzniąstało.
- Co??? Zrozumiałem tylko "stało" i "Oliwia Night"....
Wtedy właśnie Halt zrozumiał. Coś się z nią stało. Poderwał się do pozycji siedzącej i popatrzył to na Malcolma, to na Gilana.
- Obaj!!! Powiedzcie mi co się stało z moją uczennicą. Teraz!
- Yyy...Halt...raczej...nie chcesz tego wiedzieć.
- Ja? JA?!?!?! Gilan ZAMKNIJ SIĘ I MÓW CO SIĘ Z NIĄ STAŁO!!!
- Ale...ale Halt...ty naprawdę wolałbyś to ominąć. Serio.
Zwiadowca wstał z łóżka. Stanął na przeciw swojego byłego ucznia nawet nie zauważając dziewczyny leżącej obok.
- Wolałbym to ominąć. Tak, Gilan???
- No...ja myślę...no bo...wiesz...to trochę...trudne...Omiń to. Dobrze ci to zrobi.
I wtedy Halt z całej siły spoliczkował Gilana. Ten zachwiał się ale natychmiast odzyskał równowagę. Halt wrzasnął mu do ucha.
- Ja?!?! CZY CIĘ KOMPLETNIE COŚ JEBNĘŁO GILAN!!! CHCĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ STAŁO Z MOJĄ UCZENNICĄ!! JESTEM JEJ NAUCZYCIELEM I OPIEKUNEM! CO JEJ SIĘ STAŁO?!?!
- Halt...
Gilan znów dostał w twarz. Malcolm stanął między mistrzem i byłym uczniem.
- Halt. Przestań. Powiem ci wszystko. A raczej...pokażę.
- Proszę. W końcu jakiś inteligentny się znalazł. Pokazuj...
Wtedy Halt urwał. Usłyszał jak Gilan stoi pod ścianą i płacze. Zwiadowcę zamurowało. Gilan nie mógłby płakać bo on go uderzył.
- Co się stało?-spytał nieco łagodniej
Gil wskazał na Malcolma.
- On ci pokaże. Ale to wszystko i tak moja wina.
- Co???-Halt nic nie rozumiał
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top