Rozdział 12
- To nie była prawdziwa Alyss. Ty jej chyba nawet nie znasz. Ale powiedz... o co cię pytała???
- Powiedziała czy z nią porozmawiam. Zgodziłam się bo myślałam że to Alyss. Strasznie się martwiłam Wielką Trójka, która ma napaść na Araluen i ona wyczytała to z mojej twarzy. Spytała czym się martwię i chciałam jej powiedzieć...
- POWIEDZIAŁAŚ JEJ!!!
- Nie!!! Najpierw się ociągałam bo nie chciałam by to wyszło na jaw. Potem jednak zauważyłam, że po odmowie prowadzi dalej temat. Alyss tak nie robi. Wtedy się domyśliłam że to ktoś inny. Zagadałam ją faktami o tym że nie powinna się martwić po śmierci Willa...i tym podobnymi. W końcu ją król zauważył i uciekła.
Na twarzy Halta odmalowała się ulga i zadowolenie. Uśmiechnął się lekko i położył dłoń na ramieniu swojej uczennicy.
- Na tobie można polegać. Widzę że postępujesz zgodnie z moimi zasadmi. To dobrze. Możesz się bardzo przysłużyć dla królestwa. I to nie raz.
- Dzięki, Halt.
Dziewczyna uśmiechnęła się do nauczyciela i razem wrócili do stołu. Straże widocznie nie dogoniły zbiega, bo stały przed królem. Władca widząc że Halt i Oliwia wracają z rozmowy podbiegł do księżniczki. Złapał ją za ramiona i potrząsnął.
- Co jej powiedziałaś?!!
- Duncanie! Myślę że nie musisz szarpać MOJEJ UCZENNICY, by wydobyć od niej informację!-powiedział Halt spokojnie ale stanowczo
Król puścił Oliwię i się od niej odsunął.
- Faktycznie. Przepraszam bardzo, księżniczko Night. W takim razie. Co jej powiedziałaś?
Zanim Oliwia zdążyła przemówić Halt opowiedział królowi wszystko odprowadzając go na bok. Dziewczyna wróciła na miejsce i usiadła. Malcolm i Horace patrzyli na nią z niepokojem. Pokręciła głową. Zrozumieli co miała na myśli i zajęli się jedzeniem. Służba patrzyła to na nią, to na króla. Starała się nie zwracać na nich uwagi, ale za dużo par oczu wlepionych było w nią w jednej chwili więc po prostu NIE POTRAFIŁA tego zignorować.
- Nie patrzcie się na mnie!-syknęła
Wszyscy odwrócili wzrok jak na komendę i już więcej na nią nie spojrzeli. Dokończyła we względnym spokoju posiłek. Chwilę później spojrzała w kierunku gdzie stał Halt i Duncan. Wpatrywali się w nią i rozmawiali między sobą. Halt kiwnął na nią ręką więc do nich podeszła.
- Tak?-spytała
- Król chce byś wyjechała do Skandii i dowiedziała się kilku rzeczy. Zamierzam pojechać z tobą.
- Ale Halt!-zaprotestował król
- To będzie wyprawa jak nauczyciel z uczniem. Tego przecież nie odmówisz!
- No nie...ale czy ciebie nie poznają?
- Niby skąd??? Nigdy mnie nie widzieli!
- Ale może twoja sława dotarła tam przed tobą?
- Jeśli tak to spodziewają się ujrzeć wysokiego i dobrze zbudowanego mężczyzne-rzekł Halt z przekąsem
- No niech ci będzie...tylko nie wplątajcie się w żadne kłopoty!
- Oczywiście!!!-Oliwia i Halt wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Szczerze mówiąc kłopotów nigdy nie dało się uniknąć. One po prostu śledziły tą dwójkę i przy każdej dobrej okazji się materializowały powodując coraz większe straty.
- Aha. Widziałem to. Coś tak myślę że napewno coś się stanie, prawda?-domyślał się Duncan
- Patrząc na to że w tej wyprawie uczestniczę JA, to zapewne coś się stanie. Mam nadzieję że chociaż w jednym kawałku wrócimy!-zaśmiała się ponuro
- Taaa. Uważaj bo wykrakasz!-Halt zaczynał się powoli martwić
I Duncan, i Halt wiedzieli że Oliwia po prostu przyciąga problemy i kłopoty. Jednak żaden z nich nie chciał jej tego powiedzieć, by jej nie urazić. Dziewczyna jednak nie bez powodu została zwiadowcą.
- Wiem, wiem. Możecie mi to powiedzieć. Przecież zdałam sobie z tego sprawę ponad rok temu! Przyciągam kłopoty. Nie musicie tego kryć!-powiedziała dziewczyna
- No...taka jest prawda...-powoli oznajmnił Halt
- Jeżeli boisz się lub nie chcesz ze mną jechać Halt to nie musisz. Spokojnie. Poradzę sobie sama.
- SAMA?!? Ostatnim razem jak zostałaś sama to straciłaś zmysły!!!-wykrzyknął zwiadowca
- Po prostu byłam pod działaniem trucizny!
- Która cię omało nie zabiła!-nagle jego głos złagodniał-Byłem wtedy przy tobie...to co się działo było nie do opisania...nie zostawię cię znowu samej...nie po tym co ostatnim razem ci zrobiłem...
- Ale Halt!!! To nie była twoja wina!!!
- Była. Teraz nie mogę o tym zapomnieć...to wszystko...działo się szybko. Za szybko.
- Ale Halt...ja żyje...wszystko jest ok...
- Nie jest ok!!! Spójrz na to!!!
Zwiadowca dotknął jej włosów i wyjął z nich pasemko szarych włosów. Było małe, to prawda, ale niebezpieczne.
- Jeśli znowu poddadzą cię truciznie zginiesz!!!
- Ale...jak?
- Tak po prostu. Jeden łyk i po tobie. Nie chcę stracić ucznia. Drugiego.
- Rozumiem cię Halt...
Umilki. Pogrążyli się we wspomnieniach po Willu. Dziewczyna przypomniała sobie minę Halta kiedy ten zobaczył jak jego uczeń ginie. Potem omało sam nie zginął. A potem Gilan... Tak jak powiedział Halt. To wszystko dzieje się ZA szybko. Milczenie przerwał Halt.
- Nie można się rozczulać nad Willem. Odszedł i nie wróci. Natomiast trzeba teraz ciebie chronić byś nie poszła w jego ślady.
- Nie zamierzam.
- A myślisz że Will zamierzał??? Myślisz że chciał???
- Nie...napewno nie...
- Też tak sądzę...dlatego...nie wiesz nawet co czułem kiedy się dla mnie poświęciłaś w zamku...to było straszne...
- Dla mnie wtedy to też było straszne.
- Nie wątpię. Byłaś w okropnym stanie.
- Fizycznym tak. Gorzej było z psychicznym.
- Wiem. Zapewne. Ta trucizna jest chyba najgorszą z możliwych. To po prostu śmierć za życia.
- Ha ha ha. Ciekawe kto ją tak nazwał.
- Nie śmiej się! Ty byłaś...nie wiem...jakby...w środku. Nie widziałaś tego co ja.
- Faktycznie. TY to widziałeś. Ale JA to czułam. Wyobraź sobie że to wszystko co widziałeś i słyszałeś nagle wtarga to twojego ciała!!! Co robisz??? Możesz coś zrobić??? Nie!!! Jesteś odizolowany od społeczeństwa! Wszyscy boją się ciebie jak ognia!!!
- Spokojnie Oliwia!!!-powiwdział król
Księżniczka ocknęła się i spojrzała na niego.
- Faktycznie. Przepraszam, wasza wysokość.
- Obok ciebie zawsze się wszystko kręci więc lepiej jakbyś tak nie krakała na prawo i lewo, co?
- Postaram się opanować mój język.
- Mam taką nadzieję. Teraz możesz już iść. Ja pomówię jeszcze z twoim nauczycielem.
- Dobrze. Do widzenia. Narazie, Halt!
- Cześć!
Dziewczyna przeszła przez salę i wyszła na dwór. Weszła do jednego z korytarzy w zamku i weszła do swojej komnaty. Położyła się na łóżku i przypomniała sobie to wszystko co powiedziała. Przeraziła się bo dotyczyło to Halta. Co jeśli to wykrakała???
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top