Tak lub nie.

ASHLEY:
Nie wiem gdzie mój notatnik. Szukałam wszędzie z wyjątkiem pokoju Chrisa. Oby tam go nie było. Weszłam do środka. Blondyn siedział na łóżku i czytał coś, lecz szybko to schował.

Chris: Hej Aash. Coo tam?

Ja: Widziałeś może mój zeszyt? Na okładce jest napisane "Miłość, to rzecz, której mi brakuje". To bardzo ważny zeszyt!

Chris: Nie. Nie widziałem, ale jak znajdę go to dam Ci znać! Napewno.

Ja: Dzięki. To nie przeszkadzam.

Wyszłam z pokoju.

CHRIS:
Nie fajnie tak okłamywać przyjaciółkę (ukochaną), ale chciałbym wiedzieć co o mnie myśli.

7 RANO

Przeczytałem cały sen 4 razy do 01.00 w nocy. To co jest w nim zawarte, za każdym razem mnie zachwycało. Zapomniałem o tym wyzwaniu z kwiatami. Zszedłem na dół. Usłyszałem lecącą piosenkę (U góry). W kuchni była Ash. Śpiewała do tego utworu. Ma bardzo ładny głos, taki uspokajający. Lekko potargana, robiła ŚNIADANIE?! Pierwszy raz widzę, żeby ona cokolwiek gotowała. Pachniało apetycznie.

Ja: Aaaaale zapach!!! Co robisz?

Przerwała śpiewanie i uśmiechnęła się do mnie.

Ashley: Naleśniki. Gotuje gdy się denerwuje lub boje. Zazwyczaj smakują dobrze. Proszę, to dla ciebie.

Ja: A czego się obawiasz?

Ashley: Że zgubiłam notatnik. Tam był napisany cały mój sen.

Dała mi talerz naleśników z czekoladą, dżemem, posypane cukrem pudrem. Spróbowałem jednego.

Ja: O kuźwa!! Ale to dobre. Mmmmmmm. Masz talent!

Ashley: Cieszę się, że smakują. Inni już zjedli.
Zostawiłam dla ciebie te z czekoladą.

Ja: Miło. A ty zjadłaś też?

Ashley: Nie. Nie starczy dla mnie. Ten na patelni, ostatni jest dla ciebie. Proszę.

Położyła mi na talerzu ostatniego, suchego naleśnika. Jej mina nie była zadowolona. Raczej smutna. Żal mi się jej zrobiło. By ją rozweselić, wziąłem do ręki telefon Ash, włączyłem inną piosenkę , a następnie, z tależa do rąk zabrałem ciepłego naleśnika, zrobiłem z niego maskę i przyłożyłem do swojej twarzy. Spojrzała na mnie i zaczęła się lekko śmiać.

Ja: HEJ Ash. Coś mi się z twarzą zrobiło. Umówisz mnie może ze swoją kosmetyczką? Czuję się dosyć grubo na twarzy. Ty wyglądasz znacznie lepiej.

Uśmiech nie schodził po chwili z jej twarzy. Przybliżyłem się do niej z maską.

Ja: Nie lubię gdy jesteś smutna. Wiesz o tym?

Ashley: Teraz już tak. Dlaczego jesteś najczęściej ze mną niż z chłopakami?

Przekryzła lekko dolną wargę. Odłożyłem naleśnika z powrotem na talerz, ubrałem okulary i wpatrywałem się w nią jak w obrazek.

Ja: Może dlatego, że jesteś moją największą przyjaciółką i po prostu "Im' Addiction To You" Ash!

Po chwili przytuliła się do mnie. Była bardzo zimna. Może dlatego, że miała jedynie koszule nocną. Ogrzałem ją całą swoją miłością jaką do niej czuje. Niestety ona jeszcze o tym nie wie.

Ashley: Jesteś wspaniały.

Ja: Ty też. Ash! Ty też.

Po chwili odsuneliśmy się powoli od siebie, niepewnie. Byliśmy cali czerwieni na twarzy.

Ja: Dobra, to ja idę do salonu.

Ashley: Ok.

Zabrałem talerz i poszedłem na kanapę. Obok mnie usiadł Josh.

Josh: Widziałem jak ją bajerujesz naleśnikiem.
Coś się szykuje!?!

Ja: Wieczór się szykuję.

Josh: No to brawo wodzu!

Chwilę później usłyszeliśmy coś w kuchni. Jakby patelnia uderzająca o podłogę. Poszedłem znów do kuchni i zauważyłem płaczącą Ash. Cały prawy policzek miała czerwony.

Ja: Ash. Co jest.... o jej.

Kucnołem obok niej, trzymając za ramię.

Ashley: Poślizgnełam się na rozlanym oleju z patelnią w ręce i ona spadła mi na policzek, a potem na podłogę. Bardzo jest on czerwony?? Hlip,Hlip.

Ja: Niestety tak, ale poradzimy na to. Wypadki się zdarzają. Spokojnie.

Zamoczyłem ścierkę w zimnej wodzie i przyłożyłem do jej policzka. Spojrzała na mnie z wielką wdzięcznością. Jest taka piękna! Nic dziwnego, że dobre 12 lat się w niej podkochuje. Po chwili dotknęła mojego policzka. Zrobiliśmy się znowu czerwieni. Centralnie stykaliśmy się czubkami nosów. Już prawie chcieliśmy się pocałować, gdy nagle usłyszałem wołanie Josha. Co za kretyn! Ashley trzymała ścierkę przy policzku i pozwoliła mi pójść. Wstałem, uśmiechnąłem się do niej i poszedłem do Josha. Zapłaci mi za zepsucie tej pięknej chwili.

WIECZÓR

ASHLEY:
Weszłam do pokoju. Na łóżku leżał mój zeszyt.
Chciałam w nim coś napisać, ale przy zakończeniu mojego snu znajdował się napis.
"SPOTKAJMY SIĘ W SALONIE O 22.00. CZEKAM :D"
Ktoś czytał mój sen. O jezu,jezu. O nie!! A jeśli to Chris? O nie, nie,nie,nie!!! Co ja mam na to powiedzieć?

22.00

Schodzę na dół. Nie wiem za bardzo co robić. Nikogo tam nie ma. Dziwne. Po chwili nic nie widziałam, ktoś zasłonił mi oczy. Usłyszałam lekki śmiech. Już wiem kto to.

Ja: Bardzo śmieszne Chris!

Chris: Z kąd wiedziałaś, że to ja?

Ja: Poznałabym wszędzie ten śmiech.

Odsłonił mi oczy i stanął przede mną.

Ja: Chris. To co było napisane w zeszycie to ja to mogę wyjaśnić. Po.......

Zaczerwieniłam się. Chris po chwili mi przerwał.

Chris: Ash! Ja Cię kocham. Nigdy przedtem nie zakochałem się w innej z wyjątkiem ciebie. Przeczytałem go 4 razy. Cały dzień myślę tylko o nim. A zapomniałem. Zajrzałem również do twoich poprzednich zapisków. Chyba się nie gnieważ?

Nie widziałam co powiedzieć. Zamórowało mnie.

Ja: Chris. Ja nie wiem czy Cię zabić czy .....

Chris: Dobra nie kącz. Wiem co chcesz powiedzieć. To idę do pokoju.

Chcący pójść do pokoju, złapałam go za rękę.

Ja: ... pocałować! Podkochiwałam się w topie od 1 klasy podstawówki. Nie myślałam o innym. Tylko o tobie. Wyobrażasz sobie?

Cały zaczerwieniony, złapał mnie za biodra, przybliżył do siebie i spojrzał w oczy.

Ja: Też Cię kocham Chris.

Chris: Dużo dla mnie znaczysz. Obiecuję Ci, że nigdy Cię nie zostawię!

Uśmiechnęłam się razem z nim. Po chwili podniósł mnie do góry i złapał delikatnie za pośladki. Ja obiełam go nogami wokół bioder.

Chwilę później wbił mi się w wargi. To jest oznaką tego, że jesteśmy parą? Dla mnie to dobrze, bo bardzo go kocham i potrzebuje. Usłyszeliśmy jakieś głosy, ale się nimi nie interesowaliśmy. Tylko my nawzajem się chcieliśmy. Chris nie przerywał pocałunku.

Josh i Mike: I w końcu się odwarzyłeś!?! Brawo.

Ignorowaliśmy ich. Co chwilę, pocałunek stawał się coraz bardziej wspaniały i namiętny.

Mike: Nie przeszkadzajmy im.

Poszli do pokoi. Powoli odrywałam się od Chrisa, ponieważ brakowało mi tlenu. Uśmiechnełam się do niego. Blondyn jeszcze był w transie. Ja zaś mocno ziewnełam. Zeszłam na ziemię, ale on mnie nie puszczał.

Ja: Dobra kotek. Ja idę spać, tobie też radzę.

Chris: Zostań jeszcze.

Ja: Jestem zmęczona Chris. Jutro się zobaczymy.

Dałam mu buziaka w policzek i poszłam do pokoju. Ubrałam się w piżame i już chciałam wejść do łóżka gdy nagle usłyszałam otwierające drzwi. Wyszłam z pokoju, sprawdzić co to było. Wróciłam do pokoju i zauważyłam, leżącego na łóżku, już przebranego Chrisa. Czekającego na mnie.

Ja: Chris? Co ty tu robisz?

Chris: Będziemy dzisiaj spali razem.

Podchodziłam do niego. Patrzyłam kuszącym wzrokiem.

Ja: Pierwszej nocy?

Chris: Uważaj bo się podniecę!

Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka.

Ja: Dobranoc.

Przyciągnął się do mnie i objął w pasie.

Chris: Chociaż bądźmy blisko siebie, co?

Pocałował mnie w policzek i zasnął. Także
usnęłam.

MIKE:
Został przedostatni dzień w Blackwood. Musimy zrobić coś na maxa szalonego. Robie właśnie śniadanie dla wszystkich. Poprosiłem Jess i Sam by obudziły resztę.

JESS:
Sam poszła do Em i Matta, a ja idę do Ash i po Chrisa. Otworzyłam drzwi do sypialni Ash i zobaczyłam ją śpiącą w ramionach Chrisa.

Ja: Ashley, Chris. Wstawać.

Chłopak otworzył oczy i zaczął mnie uciszać.

Chris: Ciii. Co jest? Daj jeszcze chwilę Ashley.

Ja: Mike prosi byście wstali. I od kiedy jesteście razem?

Chris: Od wczorajszego wieczoru i niech Ci będzie. Ash, Ash. Wstawaj kotek.

Obudził ją cicho. Wstała, cała zadowolona. Blondyn pocałował ją w czoło.

Ashley: Dzień dobry wam. Coś się stało?

Ja: Mike kazał was obudzić na śniadanie.

Chris: Za chwilę przyjdziemy.

Ja: Dobra.

Poszłam na dół. Em i Matt już byli w kuchni. Josh także wpadł.

Matt: A gdzie Ash i Chris?

Ja: Właśnie zobaczyłam ich razem śpiących. Wyglądają uroczo.

Sam: Super. Wreszcie się odważyła.

Po obiecanej chwili, para zeszła już na dół. Mike tym czasem przygotowywał stół.

Ashley i Chris: Cześć wam.

Matt: No brawo, brawo, brawisimo!!!!! Udało się, nie?

Chris: A jakże. Moja księżniczka i ja od wczoraj zostaliśmy parą. Bardzo się z tego cieszę.


Stanął za Ash i przytulił ją od tyłu. Nie chciała go pościć.

Mike: Czas na śniadanie!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top