Ostrzeżenie.
NASTĘPNY DZIEŃ
CHRIS:
Ale mi się dobrze spało. Przeciągnąłem się. Usiadłem i spojrzałem na mój śpiący 8 cud świata. Wygląda uroczo kiedy śpi.
Położyłem się znów w łóżku, oparłem głowę o rękę i przez cały czas spoglądałm tylko na mego aniołka. Otwierając powoli oczy, patrzyła na mnie, uśmiechając się coraz szerzej.
Ja: Dzień dobry, słońce. Jak się spało u mego boku?
Ashley: Najlepiej na świecie. O czym śniłeś?
Ja: Tylko o tobie. I tak sobie myślałem, żebyśmy się już powoli wprowadzali do naszego nowego domku?!.
Ashley: Wiesz, że również o tym pomyślałam? To jest dobry pomysł. *mówiąc to głaskała mnie po policzku*
Ja: Mam też jeszcze jeden pomysł.
ASHLEY:
Chris złapał mnie za biodra, położył na sobie przykrywając nas tym samym kołdrą i patrzył cały czas mi w oczy. Jest taki romantyczny.
Ja: To był twój pomysł?
Chris: Nie podoba Ci się?
Ja: Tego nie powiedziałam. Haahaha
Chris: No to teraz nic już nie mów.
Po tych słowach wbił się w moje wargi.
Ależ ten pocałunek był namiętny. Nigdy wcześniej tak mnie nie całował jak teraz. Całowaliśmy się tak jakieś 30 minut.
Ja: Nawet nie wiesz jak ja Cię kocham.
Chris: Tak? Wiesz, ale ja Cię kocham o wiele bardziej i mocniej.
Przytulił mnie bardzo mocno i nie chciał wypuścić. Jednak żelerze mu bardziej niż cokolwiek innego.
Ja: Ale jestem głodna. Zrobię coś na śniadanie.
Chris: Zostań. Ja zrobię dziś śniadanie. Przecież jesteśmy i mnie.
Pocałował mnie w czoło, pędem założył dresowe spodenki i pobiegł do kuchni.
Ale mnie rozpieszcza. Poszłam do łazienki, trochę się ogarnęłam z włosami i założyłam szlafrok Chrisa. Trochę był na mnie za duży, ale co tam. Poszłam do kuchni. Czułam piękny zapach śniadania zrobionego z miłością. Chris nakrył do stołu. Na śniadanie zrobił racuchy z jabłkami w kształcie serduszek,posypane cukrem pudrem. Aż miałam ochotę zrobić mu zdjęcie. Wyglądało, a przede wszystkim smakowało wspaniale. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. Nikogo tam nie było. Na wycieraczce znalazła się jedynie duża koperta. Wzięłam ją do rąk i zamknęłam drzwi. Poszłam z nią do salonu, usiadłam na kanapie i zawołałam Chrisa. Natychmiast do mnie podbiegł i usiadł na sofie. Dałam mu kopertę.
Ja: To chyba do ciebie.
Chris: Faktycznie. Jest imię i nazwisko. Ciekawe co to.
Otworzył ją. W środku znajdowała się kartka z plamami krwi i czarnym napisem:
OSTRZEŻENIE:
OSOBA, NA KTÓREJ CI NAJBARDZIEJ ZALEŻY JEST ZAGROŻONA. NIE POZWÓL BY JEJ COŚ SIĘ STAŁO. PEWNEGO DNIA WYSTAWIĘ CIĘ NA PRUBĘ. DBAJ O SWOJE OCZKO W GŁOWIE.
Chris:
Gdy przeczytałem zawartość koperty, nie wiedziałem do końca co powiedzieć. Ash była przerażona. Z zapłakanymi oczami obieła mnie w pasie i schowała głowę.
Przytuliłem ją bardzo mocno i szepnąłem jej do ucha.
Ja:Nie bój się. Spokojnie. Jestem i zawsze będę przy tobie. Nie pozwolę na to by ktoś ciebie skrzywdził.
Biedna, przestraszona Ash spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Ufa mi. Wie, że przy mnie nic jej nie grozi.
Ashley: Wiem. Dziękuję Ci za to.
Pocałowałem ją delikatnie obejmójąc ją tym samym w talii. Kocham ją.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top