Mój bohater.

Była to Sam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy nie wpadłabym na to, żeby Sam miała coś do mnie. Przyjaźniłyśmy się. Co ja jej złego zrobiłam.

Chris: Sam. To ty porwałaś Ash? Jak mogłaś?

Sam: Jak mogłam. JAK MOGŁAM? Jak ty mogłeś wybrać Ash niż Josha. Zostawiłeś swojego przyjaciela wtedy w kopalni.
Poprosił mnie przed jego zdziczeniem bym zemściła się na tobie.

Chris: Ale to prze... *złapała mnie za ramię Emilly*

Emilly: Chłopie. Nie słuchaj jej. Jest tak samo chora jak Josh, gdy wtedy wymyślał te dowcipy.

Sam: A jeszcze jedno Ash. Jesteś jedną z najokropniejszych osób jaką kiedy kolwiek poznałam. Nienawidzę......

Chris: Panie policjancie. Proszę ją zabrać.

Policjant za prośbą blondyna zabrał Sam ze sobą na policje. Smutno mi trochę było, ale cóż. Ma po prostu problem ze psychiką. Chris powrócił do poprzedniej rozmowy.

Chris: Ash. Wracając do rozmowy. Nie chcę Cię nigdy opuszczać. Zawsze chciałbym być z tobą.

Klękną przede mną i z kieszeni wyciągną małe pudełeczko. Otworzył je i powiedział patrząc mi w oczy.

Chris: Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie? Ashley. Wyjdziesz za mnie?

Rozpłakałam się. To był jeden ze straszniejszych i najpiękniejszych dni w moim życiu.

Ja: Tak! Tak Chris z największą radością.

Nałożył mi na palec pierścionek, podniósł do góry i pocałował. Dziewczyny się popłakały ze wzruszenia, chłopaki zaczęli klaskać i przytulili swoje ukochane.

Chris: Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak.

Ja: Ja ciebie też misiu.

Mike: Macie już wspólne gniazdko?

Chris: Mamy. Nie długo użądzimy w nim imprezkę. Co nie Ash?

Ja: Pewnie. Z tobą zawsze. Mój ty bohaterze.

Matt: To co idziemy na obiad? Faceci stawiają. Haahaahahah.

Wszyscy wyszliśmy z metra. Chris złapał mnie za rękę, obioł w talli i pocałował w czoło.

Chris: Kotku. Jutro zaczynamy wprowadzkę do nowego domu. Co?

Ja: Nie ma sprawy. Ale pomożesz mi z moimi rzeczami co nie?!?

Chris: Pewnie, że tak. Tobie pomogę ze wszystkim. Zawsze jestem i będę z tobą.

W restauracji zamówiliśmy duże pizze, gadaliśmy ze sobą o wszystkim i o niczym. Fajnie spędziliśmy czas. Siedzieliśmy w restauracji do wieczora. Byłam bardzo zmęczona. Chris spojrzał na mnie, w chwili gdy zwiewnęłam.

Chris. Ash. Słońce. Może pójdziemy już do domu. Co? Widzę, że jesteś już śpiąca.

CHRIS:
Kiwneła głową. Porzegnaliśmy się z przyjaciółmi i poszliśmy do domu. Miałem kluczę do domu Ash. Zapomniałem powiedzieć, że przed wybiegnięciem z domu dziewczyny zamknąłem drzwi. Otworzyłem mieszkanie i wprowadziłem śpiącą królewnę do sypialni. Ubrała się w piżamę i położyła się do łóżka, lecz jeszcze czekała na mnie. Podszedłem do niej by chwilkę na nią popatrzeć.

Ashley: Zostań jeszcze.

Ja: Chciałbym, lecz nie mam rzeczy na jutro.

Ashley: No i co?! Chcę byś został ze mną na noc. Przy tobie czuję się bezpieczna.

Zdjąłem ciuchy, prucz bokserek i wszedłem do łóżka. Ash od razu przybliżyła się do mnie i spojrzała mi w oczy.

Ashley: Tak lepiej. Kocham Cię skarbie.

Ja: Ja ciebie bardziej księżniczko.

Wbiłem się w jej usta.

Ja: Dobranoc kotku.

Ashley: Dobranoc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top