Kolacja.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

CHRIS:
Jest czwartek. Przyszedł czas bym zaprosił Ash na kolację. Zadzwonię do niej.

Ja: Hej Ash.

Ashley: Cześć kotek. To tam?!

Ja: Chciałbym Cię zaprosić na romantyczną kolację.

Ashley: Z przyjemnością, a kiedy i o której?

Ja: Jutro, o 19.00. Przyjdę po ciebie.

Ashley: Dobra. Już nie mogę się doczekać. Cześć.

Ja: Do zobaczenia misiu.

Napisałem też do Matt'a o tej kolacji. Odpisał mi, że wszystko już przygotował.
Odwdzięczę się mu za to. Przygotuje na jutro mój najlepszy garnitur. Mószę przecież wyglądać zjawiskowo na randce.

ASHLEY:
Chris właśnie zaprosił mnie na kolację. Taki romantyczny wieczór we dwoje. Na pewno będzie miło. Powinnam się przygotować na jutro.
Gdzie ja moją ulubioną sukienkę odłorzyłam?

GODZINA PÓŹNIEJ

Spróbuję zadzwonić do Sam. Martwię się o nią. Od dłuższego czasu nie mam z nią kontaktu. Dzwonie. Nie odbiera. Coś się napewno stało. Daje głowę. Po chwili zadrgnął mój telefon. Jess napisała mi SMSa.

"Hej Ashley. Słyszałyśmy nowiny. Gratulujemy Ci z Emilly. Najwyższy czas nie?! Wiesz może co z Sam? Nie wiemy jak się z nią połączyć. Sądzimy, że coś się złego stało czy coś w tym stylu. Odp.

Nie tylko ja mam takie przypuszczenia.
Dobra, znajdziemy sposób, ale nie teraz.
Odpiszę i zajmę się jutrzejszym dniem.

NASTĘPNY DZIEŃ. GODZ. 19.00

CHRIS:
Jestem punktualnie. Stoje pod drzwiami i czekam na Ash, która lada chwila się pojawi. Słyszę jej kroki. Otworzyła drzwi i przywitała się.

Ja: Fiu fiu!! Jaką ja księżniczkę widzę. Jesteś gotowa?

Ashley: Oczywiście. Idziemy. Tylko zaklucze mieszkanie.

Zamknęła drzwi, pocałowała mnie w policzek i trzymając się za ręce poszliśmy do restauracji. Na miejscu kelner wskazał nam stolik i podał karty.
Złożyliśmy zamówienia. Opierając się o dłonie patrzyłem na zarumienioną Ash.

Ja: Mówiłem Ci już, że uroczo wyglądasz, gdy się rumienisz?

Ashley: Nie? A czy ja Ci mówiłam, że jesteś najprzystojniejszym facetem jakiego poznałam?

Ja: Nie? Byłbym zapomniał. Mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę po kolacji.

Ashley: Ale ty mnie rozpieszczasz. A ja też mam coś dla Ciebie.

Uśmiechneliśmy się oboje do siebie. Po chwili podano nam jedzenie. Było bardzo dobre. Ash też smakowało. Poprosiłem o mały deserek na spółkę.
Karmiliśmy się nawzajem. Haaahaha

ASHLEY: Po skończeniu i zapłaceniu wyszliśmy z restauracji. Chris miał dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. Byłam ciekawa co to będzie. Gdy byliśmy niej coraz bliżej, blondyn zasłonił mi oczy rękoma. Po chwili odsłonił mi je.

Chris: Tadam!! Podoba Ci się?

Przed sobą widziałam piękny, piętrowy domek. Chris powiedział, że to nasz nowy dom, chciałby spędzić ze mną w nim całe przyszłe życie. Nie miałam słów, by wyrazić swoje szczęście, więc skoczyłam mu na ramiona i namiętnie pocałowałam.

Ja: Właśnie. Ja też przecież coś mam dla ciebie. Wyjęłam z kieszeni sukienki czek, który dostałam od pana JEFF'A na 10 000 dolarów. Nie mogłam opisać jego miny.

Chris: Skkkkąd tyy masz tyle pieniędzy?!? I mam rozumieć, że to jest dla mnie?

Ja: Tak. To jest prezent dla ciebie i nie powiem Ci skąd to mam. Tajemnica państwowa. *zaśmiałam się*

Mój blondynek nie wiedział co powiedzieć. Zamurowało go.

Chris: Wiem jak Ci podziękować. Idziemy do mnie.

Ja: Chyba wiem co Ci chodzi po głowie. Niedobry chłopcze!!!

Chris: Mam w planach niegrzeczne rzeczy mój ty misiu.* powiedział sexi głosem*

Poszliśmy do jego domu. Rodziców w każdym razie nie było. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zaczął całować moją szyję. Następnie rozpiął sukienkę i zjeżdżał z pocałunkami trochę niżej.

Ja: Z tobą Chris, się nigdy nie nudzę.

Chris: Haha. Tak samo mam ja z tobą. Kocham Cię *szepnął mi do ucha*

Ja: Ja ciebie też.

Po chwili zaczęliśmy się obściskiwać, a potem..................😏💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top