26. Dobry dzieciak


Zayn

*****

- Dzwoniła do nas twoja wychowawczyni... - zaczął ostrożnie Liam, aby nie spowodować wybuchu złości szatyna. - Nie pojawiłeś się na dwóch ostatnich lekcjach.

- Możliwe - odparł, cały czas skrobiąc esemesa na komórce. 

- Więc gdzie tyle czasu byłeś? - zapytałem.

- Z kolegami.

- Gdzie? - dopytałem.

- Chodziliśmy sobie po mieście. - Wzruszył ramionami, niezbyt zainteresowany rozmową z nami.

- Powinieneś być w szkole.

- Ale nie byłem - odparł. - Czegoś chcecie czy po raz kolejny prawicie mi kazania?

- Martwimy się o ciebie, Louis - powiedziałem szczerze. - Opuściłeś się w nauce. To twój ostatni rok, jeśli go oblejesz, to nie dostaniesz się dalej do szkoły.

- Potraficie zrobić coś oprócz ciągłego martwienia się o mnie? Nie potrzebuję waszej troski czy współczucia. A co do szkoły, to... nigdzie się nie wybieram.

- A studia? - Zmarszczyłem brwi, słysząc jego słowa. Co jak co, ale szkoła była zawsze dla niego najważniejsza. Mógł wdawać się w bójki, pić i palić, ale oceny miał bardzo dobre. Kiedyś mu przynajmniej na tym zależało, a teraz... - Co  ze studiami?

- Jak już powiedziałem... - zaszczycił nas swoim spojrzeniem. - Nie zamierzam studiować, chyba, że dno butelki po piwie.

- Louis! - krzyknął Liam, tracąc cierpliwość przez jego bezczelne zachowanie.

- Co? - Spojrzał z wyrzutem na mężczyznę.

Jednakże Liam nie planował odpowiadać na żadne pytanie. Podszedł do niego i wyrwał telefon z jego dłoni. Zablokował go i włożył sobie do kieszeni. Nastolatek poderwał się z kanapy i stanął przed nami, przybierając na twarz swoją groźną minę. Przez chwilę bałem się, że zaczną się bić, a raczej, że to Louis uderzy starszego. Nie potrafił panować nad złością, przez co wielokrotnie wracał do domu poobijany.

- Oddaj mój telefon - powiedział z wyrzutem.

- Jak poprawisz swoje zachowanie, Louis - odparł twardo Liam. - Nie widzisz tego, że tylko sobie robisz krzywdę takim zachowaniem? To ty na tym ucierpisz, nie my.

- Więc co was to obchodzi, jak żyję? - kontynuował, mrużąc na nas oczy.

- Bo cię kochamy, jesteś naszym synem i nie pozwolimy ci popełniać kolejnych głupstw.

- Och proszę cię... - Wywrócił oczami i skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.

- Chcemy twojego dobra - spróbowałem tym razem ja. - Przecież to wiesz.

- Oczywiście! - zawołał. - Trujecie mi o tym dupę średnio dwa razy dziennie. Czy do was nie dociera, że mam was dość? Wybieram się wieczorem na imprezę, potrzebuję tego telefonu.

- Nigdzie nie idziesz - Liam po raz kolejny to powtórzył. Wiedziałem, że było mu smutno z powodu słów nastolatka. Mnie też było z nimi ciężko. Staraliśmy się zapewnić najlepszy dom dla chłopców, a w zamian dostaliśmy tylko nienawiść i pogardę ze strony szatyna. - Masz szlaban i tym razem tego dopilnuję. Drzwi są zamknięte i nie dostaniesz klucza. Masz w tej chwili wrócić do pokoju i odrobić lekcję. Dowiedz się od Nialla co mieliście zadane na ostatnich dwóch lekcjach.

- On był ze mną. - Uśmiechnął się bezczelnie. - On jest taki święty, że sprawia mi radość, kiedy razem zrywamy się z zajęć.

- Myślałem, że jesteś już dojrzałym mężczyzną, a jesteś tylko dużym dzieckiem - powiedział Liam na zakończenie tej wymiany zdań.

Mężczyzna odwrócił się i poszedł do kuchni. Zapewne zajmie się gotowaniem, aby czymś rozproszyć swoje myśli. Ostatnio często chodził zamyślony. Szukał sposobu, jak mógłby dotrzeć do naszego syna.

- Louis, posłuchaj... - zacząłem.

- Skończ już - przerwał mi w połowie. - Lepiej do niego idź, widocznie nie przywykł do tego, że ktoś podważa jego decyzję. Jeśli nie chcesz by się denerwował, to zajmij go czymś wieczorem, gdyż wychodzę z kumplami. I nawet zamknięte drzwi mnie przed tym nie powstrzymają.

Gdy skończył, ruszył do swojego pokoju. Zacisnąłem mocno zęby, aby nie krzyknąć za nim i nie błagać, by się opamiętał. Naprawdę nie poznawałem własnego syna. Bolało mnie każde jego słowo skierowane do nas z nienawiści. Dla nas wciąż był naszym małym, kochanym chłopcem.

*****

Wieczorem Louis spróbował wyjść z domu. Upewnił się, że drzwi są zamknięte, zanim nie spróbował wyjść przez okno. Gdy je otwierał, Liam w porę go zatrzymał. Między nimi doszło do kolejnej kłótni i wymiany nieprzyjemnych słów. Louis wrócił do siebie na górę, a Liam był tak uparty, że zapowiedział, że będzie siedzieć przed jego drzwiami całą noc i nie pozwoli mu znów się uchlać do nieprzytomności.

Liam przysnął. Gdy w środku nocy obudziły mnie dziwne hałasy za oknem, postanowiłem pójść do męża. Siedział skulony na podłodze, oparty plecami o drzwi. Zapewne juro będą bolały go plecy. Obudziłem go, a ten skrzywił się, kiedy dotarło do niego, że zawiódł. Louisa nie było w pokoju. Sam z niego też nie wychodził, a przynajmniej nie przechodząc przez korytarz.

W jego sypialni było chłodno przez otwarte drzwi balkonowe. To tamtędy udało mu się wydostać z domu. Zszedł po ozdobnej drabince, która podtrzymywała winorośl tuż pod jego balkonem. Mógł się przecież zabić. Dzieciak naoglądał się za dużo filmów, by urządzać sobie ucieczki z pokoju.

- Zajebię tego gówniarza! - warknął Liam w złości. - Nigdy go nie uderzyłem, ale należy mu się porządne lanie.

- Uspokój się - szepnąłem, pocierając jego plecy w uspokajającym geście. - Musisz ochłonąć, a gdy wróci, pomyślimy nad rozwiązaniem tego problemu. Dłużej tak nie może być, to dobry dzieciak.

><><

Witajcie, kadeci!

Skończyłam pisać 48 rozdział, zaraz ruszam z tym dalej.

Wiem, że dla niektórych taka ilość rozdziałów może wydawać się bez sensu, że po co pisać tak dużo, kiedy można byłoby pominąć większą część wydarzeń. Postaram się skończyć to opowiadanie i zmieścić się w 60 rozdziałach (nie obiecuję, że mi się to uda). Fajnie i lekko pisze mi się to opowiadanie i nie chcę rezygnować z pomysłów.

Wiem też, że czekacie na momenty Larry'ego i od razu zaznaczę, że w tym opowiadaniu spotkacie się z nimi nie raz.  Nie będzie to wyglądało tak, że z rozdziału na rozdział rzucą się sobie w ramiona i wyznają miłość. To będzie o wiele trudniejsze i ich wspólne momenty zauważycie w ich głupich zabawach, przekomarzaniu się, sprzeczkach.

Jeśli to opowiadanie nie spełnia waszych oczekiwań, przykro mi. Mogę was w tej chwili tylko ostrzec, że to nie będzie krótkie ff.

Miłego dnia!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top