zanim zaświta
leci orzeł konradowy
pada jego cień na ludzi
zerknąć na nich się nie trudzi
wymiar jego myśli
wielce niewymiarowy
wichry spod jego skrzydeł
pieśń czynią: to ten, to on!
akordeon świata
w objęciu szpon
a szpony te
na kształt wideł
orzeł ten w swym zenicie
jako ikar wznosi sie ku potędze
kruk go dobywa i ciągnie ku nędze
i upadł i skonał
a Bóg zawitał o świcie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top