Deep Story
Wszyscy powoli zaczęli się zjeżdżać do szpitala, gdzie leżała Rae wraz z V, który był już po udanej operacji. Ray musiał jeszcze przejść kilka badań, więc nie mógł jeszcze zobaczyć dziewczyny, co bardzo go denerwowało. Na życzenie przyjaciół V został przeniesiony z sąsiedniej sali do wspólnej sali z Rae. W ten sposób mogli być przy obojgu jednocześnie. Nikt nic nie mówił siedzeli lub stali między nieprzytomnymi bądząc myślami nad ostatnimi wydarzeniami.
- Nie mogę uwierzyć, że miałem moją siostrę pod nosem i jej nie rozpoznałem... - mruknął cicho Han wzdychając drżącym głosem. W oczach kręciły się mu łzy. Seven poczochrał go po ciemnych włosach.
- Nikt tego nie zauważył. Była zbyt dobra w ukrywaniu tego faktu, ale to nie oznacza, że musisz się obwiniać za to - wyjaśnił mu siadając na parapecie przy oknie obok stanowiska Rae. Ponownie zapadła cisza.
- ... Może chcę ktoś coś do picia? Widziałem niedaleko automat, więc... Po prostu mam wrażenie, że będzie to długa noc - bąknął Zen patrząc na każdego po kolei.
- ... Kawe czarną... - powiedział Vanderwood zmęczonym głosem. Również zdawał sobie z tego sprawe, że ta noc będzie ciężka. Jednak nie odejdzie do domu. Zostanie z białowłosą, tak długo jak będzie to możliwe.
- Ja również poproszę - powiedział nastolatek. Zen kiwnął głową i wyszedł z sali kierując się do automatu. Jaehee postanowiła iść za nim i pomóc mu w niesieniu napojów. Wzięła od Hana i Vanderwooda pieniądze na kawy i wyszła. Dogoniła go i w ciszy szli do widocznego już na końcu korytarza urządzenia.
Tymczasem dłoń Rae drgnęła lekko. Wszyscy spojrzeli na nią z nadzieją, że obudziła się ze śpiączki. Po chwili zaczęła dość brutalnie kaszleć, co na dobre zbudziło ją ze snu. Jumin postanowił wezwać lekarza ordynatora, który wcześniej zrobił dziewczynie badania niezbędne na początkowym etapie leczenia. Doktor szybko przybiegł słysząc kaszel pacjentki.
- Jumin! Ona krwawi! - krzyknął spanikowany Han klepiąc siedzącą dziewczynę po plecach. Z jej ust leciała krew zgodnie ze słowami nastolatka. Lekarz podał jej coś, aby wypluła czerwoną ciecz podczas kiedy poszkodowana wyjęła z kieszeni koszuli opakowania po jej lekach. Dała je lekarzowi, który od razu ruszył do składziku, aby poszukać takich samych leków. Zdawał sobie sprawę, że od tego może zależeć jej życie.
- Musi wypluć całą krew, jeśli zatrzymacie krwioplucie może udusić się własną krwią, jasne?! - mruknął przy wyjściu lekarz ostrzegając pozostałych przed robieniem czegokolwiek głupiego. Do sali weszła Jaehee z Zenem. Położyli kubki na parapecie i stanęli obok Rae nie wiedząc co mogą dla niej zrobić. Niepostrzeżenie pojawił się także Ray zwabiony tutaj kaszlem dziewczyny.
- Rahe!? - krzyknął na jej widok wyraźnie zmartwiony. Pożałował tego kiedy oczy wszystkich skierowały się na niego. Chciał się wycofać, ale ona była teraz ważniejsza a on za słaby, aby walczyć z RFA.
- Kim ty jesteś? - spytał poważnym tonem Jumin. Nie podobał mu się przybysz. Kiedy wstał i chciał do niego podejść, dziewczyna złapała go za rękę zatrzymując. Zen położył dłoń na jego ramieniu.
- To jej przyjaciel. Zaufaj mi siedziałem z nim tutaj godzinę, trochę się dowiedziałem o ich realacjach - wyszeptał skutecznie zatrzymując biznesmena. Usiadł z powrotem obok Rae. Saeran powoli wszedł do środka znajdując się bliżej dziewczyny. Lekarz wrócił z lekami i podał je dziewczynie ze szklanką wody. Na szczęście krwioplucie ustało więc pacjentka połknęła tabletki a lekarz dał jej zastrzyk.
- ... Możemy porozmawiać w cztery oczy, panno Song? - spytał ordynator. Białowłosa kiwnęła na zgodę i spojrzała na pozostałych. Wszyscy wyszli z sali oprócz Raya. Rae zerknęła na niego i lekko się uśmiechnęła.
- Proszę, aby on został - powiedziała kiedy doktor miał nakrzyczeń na chłopaka. Ten podszedł dłużej siadając przy niej.
- Wie pani na co są te leki? To mocne i dość rzadkie leki na poważną i rzadką chorobę. Wie pani na jaką? - spytał mężczyzna z poważnym wyrazem twarzy.
- Tak - odpowiedziała krótko.
- Kto pani załatwiał te leki? Są wydawane tylko pod odpowiednią zgodą i receptą - spytał pokazując leki. Ray przyglądał się temu z uwagą.
- Siostra mi je dawała. Ona posiadała receptę na te leki - odpowiedziała. Saeran spojrzał na nią zdziwiony. Nagle zaczęło mu się wszystko układać. To specjalne traktowanie Rae w Mint Eye przez Rike, leki i pozwalanie jej na długie opuszczanie siedziby. To stawało się logiczne...
- Gdzie jest siostra?
- .... Zginęła w pożarze pałacu. Na pewno pan o tym słyszał - odparła po chwili. Zakłopotany mężczyzna podrapał się po karku.
- Wybacz. Jednak coś mnie jeszcze niepokoi. Wiedziałaś o swojej chorobie i zamiast przyjść do szpitala, poddać się chemioterapii wolałaś jeść... Nic nie dające tabletki? - doktor spojrzał na nią jak na wariatkę. Ray wzdrygnął się. Musiała być to poważniejsza choroba niż sobie zdawał z tego sprawę.
- Jaka chemioterapia? Co jej jest? Proszę zacząć mówić jaśniej! - zdenerwował się wreszcie.
- Leki działały przeciwbólowo, przez co mniej cierpię. Nie poddałam się chemioterpaii, bo wystarczały mi one - odpowiedziała spokojnie. Jasnowłosy dalej był zdenerwowany.
- Ale co jej jest?! - krzyknął machając rękami gotowy zaatakować lekarza.
- Mielofibroza. To bardzo rzadki i trudny do zdiagnozowania nowotwór krwi, który atakuje szpik kostny. Pańska przyjaciółka powinna się leczyć w szpitalu już od dawna - odpowiedział nieco zirytowany ordynator. Ray zamilkł rozumiejąc wreszcie powagę sytuacji. Dłonie zaczęły mu się trząść ze strachu. Rae chwyciła je i mocno zcisnęła.
- Wiem, że w moim przypadku terapia nie ma już sensu. Proszę pozwolić mi po prostu być... Z nimi dopóki mogę, dobrze? - poprosiła zerkając na stojących za szybą przyjaciół. Lekarz nic nie powiedział. Jedynie wstał i wyszedł wpuszczając do środka resztę. W oczach Saerana zatańczyły łzy.
- Sae... - kiedy dziewczyna chciała coś mu powiedzieć, ten wyszedł szybko zostawiając ją z RFA. Podpięta do kroplówek Rae nie mogła iść za nim.
- O co pytał lekarz? To coś poważnego? - pytali ją gorączkowo.
- ... Nie aż tak. Wdało mi się lekkie zakażenie i to tyle - odpowiedziała uśmiechając się do nich. Odetchnęli z ulgą słysząc jej kłamstwo.
- R... Rae? - cichy i słaby głos doszedł z łóżka obok. V po kilku godzinach przebudził się. Wszyscy na moment doskoczyli do niego zostawiając Rae w spokoju. Zerknęła na niego. Patrzył na nią mając w oczach dziwny wyraz. Dziewczyna wiedziała, że obudził się wcześniej i słyszał jej rozmowę z lekarzem. Zniknął z jej twarzy uśmiech a z oczu popłynęły łzy.
- Rae, widzisz?! Cud! Zbudziłaś nam V! Jesteś niesamowita! - powiedział uradowany Zen. Wszyscy ponownie na nią spojrzeli, jednak zaniepokoiły ich łzy dziewczyny.
- Rae? Dlaczego płaczesz? - spytał Han podchodząc bliżej. Złapał ją za dłoń zmartwiony. Spojrzała na niego i na całą resztę. Uśmiechnęła się promiennie.
- Jestem po prostu szczęśliwa, że wszyscy tutaj jesteście na prawdę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top