Deep Story
Jumin szedł z Rae w ciszy, aby odprowadzić ją do wyjścia. Dziewczyna odmówiła podwuzki, więc postanowił przynajmniej tyle dla niej zrobić. Przy drzwiach stanęli wpatrując się w siebie.
- Dziękuję za wszystko, Jumin - powiedziała lekko uśmiechając się pod nosem.
- To nic takiego - odparł chowając dłonie w kieszeniach czekając na reakcję dziewczyny. Kiedy miała już wychodzić stanęła nagle.
- Myślałam nad tą zagadką. Może chodzi o jakieś miejsce w którym niedawno powstał jakiś hotel? Ale to tylko moje przypuszczenia... Nie znam dobrze tej sprawy - odpowiedziała cicho. Po krótkim zamyśleniu uśmiechnęła się do mężczyzny i już chciała na dobre opuścić jego mieszkanie, lecz ten niespodziewanie ją złapał za nadgarstek.
- ... Dziękuję, że starasz się pomóc i... Że zgodziłaś się przyjść tutaj - powiedział błyskawicznie puszczając dziewczynę aby odeszła. Kiwnęła głową z uśmiechem i ostatecznie wyszła z domu.
Jumin poznawał ten uśmiech. Widział w nim uśmiech Rae. Pod tyloma względami przypominała mu tą jego zaginioną miłość, że wydawało mu się to aż niemożliwe. W tym samym momencie zadzwonił do niego V. Zdziwiony odebrał połączenie.
- Jumin, Rahe jest jeszcze z tobą? - spytał gorączkowo. Brzmiał jakby jeszcze przed chwilą biegł.
- Wyszła przed chwilą. Coś się stało? - spytał zaciekawiony. Jihyun wziął parę, głębokich oddechów.
- Nie... Po prostu przeczytałem ostatnie rozmowy na grupie... Zaniepokoiło mnie to po prostu - wyjaśnił szybko.
- Jihyun - Jumin wyraźnie brzmiał dziwnie.
- Tak?
- Rahe jest.... Dziwna. Mówiła takie rzeczy... Podobne do tych, jakie mówiła Rae - zauważył nieco cichszym głosem.
- Ale nie wygląda jak Rae. Ma inne włosy i nie gra na skrzypcach - odpowiedział chcąc się jakoś uspokoić.
- Nie wiemy czy gra na skrzypcach... - mruknął ciemnowłosy. V westchnął głęboko.
- Jumin. Uspokuj się. Rae jest blisko. Znajdziemy ją na pewno a teraz muszę kończyć - odpowiedział jasnowłosy chcąc jakoś odprężyć przyjaciela.
- Musimy ją znaleźć... Do zobaczenia, V - pożegnał się i rozłączył się. Niebieskooki schował telefon w kieszeni czarnej peleryny i ruszył długim korytarzem do wyjścia z budynku Mint Eye. Wiedział, że jeżeli tym razem nie uda mu się uratować Rahe z tego miejsca jego zachowanie może mieć opłakane skutki. Teraz był już pewny, że ta dziewczyna to Rahe. W całej siedzibie mówi się o jej samobójczej próbie i o tym, że jeszcze nie wraca. Jeśli wróci Rika może zrobić jej krzywdę. V nie może do tego dopuścić. Kiedy był już w ogrodzie zaczął się po nim przechadzać. Po jakimś czasie włączył telefon i zobaczył, że Rahe jest aktywna na grupie. Szybko wszedł na chat.
*V dołączył do konwersacji*
V- Rahe!
V- Słyszałem, że nic ci nie jest po tym zdarzeniu...
Rahe- V... Nic mi nie jest ^^ Dzięki Juminowi nie zdołałam się zabić...
V- Dzięki Bogu... Gdzie jesteś?
Rahe- Wracam do domu.
V- To dobrze... Mogę do ciebie zadzwonić?
Rahe- Myślę, że nie ma przeszkód. Nie możemy jednak tutaj porozmawiać? Chyba, że jest to jakaś ważna sprawa.
V- Nic ważnego... Po prostu chcę usłyszeć twój głos ^^ Jumin mówił, że masz spokojny głos.
Rahe- Oh...
Rahe- Jumin?
Rahe- To miło z jego strony ^^
Rahe- Jeśli chcesz to dzwoń, też jestem ciekawa twojego głosu ^^
V- Świetnie :) W takim razie dzwonię.
*V opuścił konwersacje*
*Rahe opuściła konwersacje*
V wybrał numer do dziewczyny i czekał, aż odbierze. Rozejrzał się dookoła, aby upewnić się, że nikt go nie podsłuchuje ani go nie widzi.
- Halo? V? - usłyszał po chwili głos w komórce. Na moment zaniemówił, jednak szybko się opanował i odpowiedział.
- Rahe, nie wracaj do Mint Eye. Nie pozwolę ci tutaj wrócić, jeśli to zrobisz ona ci nie daruje tym razem - nagle usłyszał jak dziewczyna dusi się co wyraźnie sprawia jej ból.
- V... Nie mam wyboru. Dziękuję, za te słowa, ale na prawdę nie mam wyboru. To ty musisz stamtąd uciekać - odpowiedziała po chwili. Zmarszczył brwi martwiąc się o jasnowłosą coraz bardziej.
- To jest zbyt ryzykowne. Ona może wyrządzić ci ogromną krzywdę tym razem... Nie zniose tego, że mogłem cię uratować a nie zrobiłem tego. Uratuje ciebie... Przynajmniej ciebie - Rahe wiedziała o co mu chodzi. Chciał ją uratować, bo nie potrafił pomóc Rae. Czuła się zmieszana, lecz szczęśliwa, że jej nie poznał.
- Nie martw się o mnie.... Wiem, że na pewno dasz radę uratować Rae. Jestem pewna, że czeka ma ciebie i Jumina wierząc w was - kiedy słyszał te słowa, gdzieś w ogrodzie słyszał jakby echo tych słów. Rozejrzał się i nieco odsunął komórkę od ucha. Słyszał kobiecy szloch tak samo jak w telefonie.
- Rahe... Gdzie jesteś? - spytał do urządzenia. Po cichu zbliżał się do źródła odgłosów.
- ... A ty? - spytała. Słyszał ją już wyraźnie. Rozłączył się a gdy wyszedł z zakrętu zobaczył stojącą na środku drogi Rahe. Znowu zaczęła kaszleć ale coś było nie tak. Na jej ustach i dłoniach znajdowała się krew.
- Rahe? Rahe... - podszedł do niej bliżej i chwycił za ramiona. Spojrzała mu w oczy i zachwiała się na moment.
- Dlatego muszę zostać... Bez niej... Nie dam rady żyć. Przepraszam, V... Uciekaj stąd sam - odpowiedziała chcąc go od siebie odepchnąć, aby sobie poszedł stąd dopóki nikt ich nie zauważył. Jihyun mocno ją trzymał, więc nie miała szans w starciu z nim.
- Powiedz mi wszystko. Powuedz mi o co w tym chodzi. Dlaczego dołączyłaś do RFA? Dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego Rika ci to robi? - pytał cichym głosem. W końcu udało jej się wyszarpać z jego objęć.
- Ona ma lek! Ma lek na tą chorobę, bez niego jestem niczym! Muszę jej słuchać, bo inaczej nie da mi go - odpowiedziała nieco łamliwym głosem.
- Ten, który kiedyś ci dałem? Zostań tutaj, przyniose go od niej i uciekniesz - odparł szybko. Kiwnęła energicznie głową zaprzeczając jego pomysłowi.
- Jest ktoś jeszcze - dodała patrząc mu w oczy. Przypomniał sobie. Ray. Nie ruszy się bez niego nigdzie. Dziewczyna nie ucieknie bez niego. W tej sytuacji V nie widział wyjścia. Nie zdoła przekonać chłopaka do ucieczki.
- Wróciłaś! - zza żywopłotu ktoś wybiegł i mocno objął Rae. Ta, zaskoczona nawet nie zareagowała. Dopiero kiedy zobaczyła blond włosy tejże osoby chciała odskoczyć, lecz nie miała jak.
- Rika... - mruknął wyraźnie wystraszony V. Jeśli kobieta wszystko słyszała to nie skończy się to dla nich dobrze.
- Kochana nic ci nie jest? Jesteś cała? Martwiłam się, że udało ci się samobójstwo. Nie rób mi tego więcej! Nie zostawiaj mnie tutaj! - mówiła gorączkowo Rika tuląc do siebie jasnowłosą, która nic nie była w stanie odpowiedzieć. Zanim się obejrzała Rika spojrzała na V i odciągnęła od niego Rae do środka zamku, gdzie dała jej leki. Tymczasem Jihyun stał tak na zewnątrz z bolącym sercem w piersi. Miał taką niepowtarzalną szansę, aby uratować Rahe, ale ponownie nie zdążył na czas. Znowu zepsuł wszystko. Miał ochotę zostać za to mocno ukaranym. Zależy mu na Rahe... Tak samo jak na wszystkich w RFA.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top