Deep Story

Rae dość słabym krokiem wyszła z auta i ruszyła w kierunku teatru. Dostała się do środka za kulisy zauważając na scenie białowłosego, który uśmiechnął się do niej i podszedł bliżej. Przytulili się i przywitali.

        - Rahe, wyglądasz trochę blado. Nic ci nie jest? - spytał chcąc podnieść jej grzywkę i zobaczyć czy nie ma gorączki, ale dziewczyna szybko odsunęła się odtrącając jego dłoń przed obawą, że zobaczy jej ranę. Uśmiechnęła się nerwowo klepiąc przyjaciela po ramieniu.

        - Zacząłeś już próby? Nic mi nie jest więc wróćmy do pracy - odpowiedziała spokojnie. Zen westchnął i poczochrał jej jasne włosy.

        - Nie ukrywaj niczego przede mną i nie zapominaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedział po czym wrócił na scenę do reszty ludzi. Patrzyła na niego z wyraźnym zmieszaniem i smutkiem. Czemu nagle jest jej aż tak ciężko z jej sytuacją życiową? Chciała nagle to wszystko skończyć, lecz nie mogła nikomu o niczym powiedzieć. Chciała to zakończyć w nieco inny sposób. Myślała o tym przez ostatnie dni i miała już wszystko mniej więcej zaplanowane. Bez leków długo nie pociągnie a Rika zaczęła ją ostatnio przekupywać za jedną tabletkę. To było trudne dla niej. Zacisnęła mocniej dłonie i przełknęła ślinę z ust. 

Jumin był już na miejscu, stojąc przed opuszczonym i starym domu, w którym kilka lat temu mieszkała jeszcze Rae. Wszedł do niego bez problemu, ponieważ drzwi nie były zamknięte na klucz. Wszystkie wspomnienia uderzyły w niego jak fala. Wieszak, na którym wisiał zimowy płaszcz dziewczyny, kuchnia w której znalazł ją tonącą w łzach i krwi i salon w którym przytulił do  siebie Rae i pocieszał ją. Zakurzone zdjęcia i pozostawione w niezmienionej pozycji rzeczy. Postanowił przestać rozpamiętywać i rozpoczął szukanie jakiś poszlak. Wszedł do pokoju dziewczyny, w którym widział psa po raz ostatni. Szukał wszędzie, lecz nic nie znalazł w domu. Usiadł na kanapie i myślał dalej. Na pewno chodziło o to miejsce.

             - Jumin - usłyszał w korytarzu. Odwrócił w tamtą stronę wzrok wyprowadzony ze skupienia. Nikogo na razie nie widział, jednak rozpoznał przybysza po głosie. Westchnął wyraźnie zniesmaczony gościem.

              - Mówiłeś, że nie szukasz swojej siostry, więc po co tutaj przyszedłeś? - spytał wstając z kanapy przybierając nieufną pozycję. Zza ściany wyszedł chłopak ubrany w czarną bluzę i kapturem na głowie. W ręku trzymał łopaty a jedną z nich podał bogaczowi.

               - Chodzi o psa. A pies jest zakopany na podwórku, zapomniałeś? - spytał zirytowany rzucając łopatę w stronę Jumina. Sprytnie złapał lecącą rzecz patrząc z zaskoczeniem na nastolatka kierującego się na zewnątrz. Po chwili postanowił dołączyć do niego. Zaczęli kopać dół w miejscu, gdzie powinien leżeć pupil Hana. Gdyby nie brat zaginionej miłości Jumina musiałby kopać całe podwórko zanim znalazłby właściwe miejsce, ale dzięki niezawodnej pamięci Hana nie wysilali się z szukaniem. Wreszcie usłyszeli gruchot kości pod łopatami po czym spojrzeli po sobie. Ich oczom ukazała się zniszczony, biały materiał pod którym były szczątki psa.

             - Jest - powiedział Jumin zauważając rąbek kartki opakowanej w folię, aby dłużej przetrwała pod ziemią. Oczyścił ją z ziemi, aby zobaczyć co na niej piszę. Zaciekawiony ciemnowłosy podszedł bliżej, żeby także ujrzeć co zostawiła jego siostra.

"Hotel"

Tym razem było to już kompletnie nic nie mówiące mu słowo. Na odwrocie było napisane słowo do jego układanki. Teraz brzmiało już "Uratuj mnie przed". To wszystko stawało się coraz trudniejsze. Han prychnął wyraźnie zły.

           - Widzisz? Nawet nie pomaga nam tego zrozumieć. Ostatnio przynajmniej ułożyła jakieś malowidła a tutaj proszę. Słowo, które widząc po twojej twarzy nic ci nie mówi - powiedział z ironicznym uśmiechem na twarzy. Jumin schował znalezisko do kieszeni.

           -Nie mogła podawać wskazówek zbyt dosłownych, bo nie chciała, aby znalazł je ktoś niepowołany - wyjaśnił mu, po czym Han umilkł, ponieważ mężczyzna mógł mieć rację. - Po co tutaj przyszedłeś? - spytał ponownie. Nagle zerwał się wiatr a brat Rae spojrzał gdzieś w bok.

            - Pomyślałem co by było gdybyś miał rację. Faktycznie nie chciałbym się znajdować na miejscu mojej siostry, która mogłaby mówić o mnie takie rzeczy jak ja o niej... - odpowiedział szczerze. Jumin poczuł satysfakcję z siebie. Najwyraźniej była potrzebna im taka porządna kłótnia, aby Han zrozumiał powagę sytuacji.

             - Dobrze, że znowu myślisz o swoje siostrze w ten sposób. Wracajmy już - powiedział Jumin zakopując dół i wracając do auta. Coś było nie tak. Kierowca był nieprzytomny. Han nerwowo odchrząknął, na co biznesmen spojrzał na niego.

              - Miałem ci o tym powiedzieć potem... Tak, to ja go tak urządziłem, ale nie chciałem tak mocno! - zaczął się bronić i machać rękami.

             - Co? - bąknął zmieszany ciemnowłosy. Han zaczął nerwowo krążyć butem po ziemi.

             - Jechałem z tyłu i chciałem cię zaskoczyć... Bałem się, że gdy kierowca mnie zobaczy zepsuje mój plan i po ciebie zadzwoni! Nie miałem zamiaru go zabić! - próbował być spokojny, co zbytnio mu nie wychodziło. Jumin stał tak przez moment, aż wreszcie musiał pomasować czoło palcami.

               - Przysięgam, że jeśli zrobisz to jeszcze raz pośle cię do więzienia - pogroził mu i wsiadł na miejsce kierowcy przestawiając nieprzytomnego na tył.

               - Chyba nie masz zamiaru prowadzić? - Han wiedział jakim kierowcą jest Jumin. Prędzej ich zabiję niż odnajdzie Rae.

               - Tobie na pewno nie dam prowadzić, nie jesteś pełnoletni - odpowiedział odpalając auto.

               - Ja przynajmniej nie rozwalałem aut gdy byłem dzieciakiem - powiedział otwierając drzwi koło Jumina. Ten spiorunował go wzrokiem i ostatecznie skończyło się na tym, że niepełnoletni Han prowadził limuzynę Jumina nie powodując żadnych wypadków w czasie drogi powrotnej do ich mieszkania. Jumin postanowił odwiedzić grupę RFA.

*Jumin dołączył do konwersacji*

Zen- Haha, Rahe jesteś najlepsza! Zawsze wiesz jak poprawić humor!

Zen- Oh...

Zen- OH....... Tylko nie pan wielki biznesmen...

Rahe- Cześć, Jumin.

Jumin- Witaj, Rahe.

Jumin- Mam nowe wieści na temat Rae. Są postępy.

Rahe- To świetnie! Idziemy do przodu ^^

Zen- Hej, Rahe. Gdzie jesteś? Nie widzę cie za kulisami...

Rahe- Wyszłam po jakieś przekąski do sklepu. Ciężko dzisiaj wszyscy pracowali, więc postanowiłam coś kupić z tej okazji.

Zen- Rahe...

Zen- Jesteś moim aniołem! Skąd wiedziałaś, że zrobiłem się głodny?

Rahe- Haha, kobieca intuicja ^^

Rahe- Dobra, uciekam. Idę do kasy, do zobaczenia. Dobrze, że są postępy w poszukiwaniach, Jumin. Zen, dziękuję za ciężką pracę dzisiaj ^^

*Rahe opuściła konwersację*

Zen- Hm?

Zen- Co to miało być?

Jumin- Pożegnanie i podziękowania.

Zen- Objawił się geniusz ;;;

Zen- Wiem to! Ale Rahe nigdy nie pisała takich pożegnań... Dziwnie to brzmi tym razem...

Jumin- Hm?

Jumin- ...

*Jumin opuścił konwersację*

Zen- CO?

Zen- Co mu się nagle stało? Co się tutaj właśnie stało?;;;

Zen- Rahe i Jumin dziwnie się teraz zachowują ;;;

*Zen opuścił konwersację*

Jumin wyskoczył jak oparzony z samochodu a za nim ruszył Han. Wyciągnął w jej stronę dłoń mając nadzieję, że zdąży ją złapać przed jej skokiem z mostu do wody. Na jego oczach białowłosa dziewczyna chciała skoczyć z mostu odbierając sobie dobrowolnie życie. Nie chciał do tego dopuścić, mimo że nigdy wcześniej jej nie widział... Chyba?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top