Rozdział 3 „ You're so beautiful..."
(Narrator)
Przez 3 tygodnie zarówno klasy maturalne, jak i drugie miały dużo egzaminów. Po nich zaczęły się intensywne przygotowania do balu na zakończenie klas trzecich. Jin Ri została wyznaczona jako jedyna ze swojej klasy. Musiała zająć się pomaganiem przy dekorowaniu sali. Do jej obowiązków należało wykonanie napisu, a także przygotowanie czegoś do przegryzienia. Choć został wynajęty kilkugodzinny catering, ona jako ktoś w rodzaju reprezentanta klas drugich musiała wszystkiego dopilnować. Na szczęście przygotowania miały się rozpocząć za dwa tygodnie. Jin Ri musiała jednak zacząć już od teraz, od zaraz. Ta uroczystość stwarzała o wiele więcej problemów, nic można by przypuszczać.
* * *
(Jay)
Na weekend miałem być u Hyun Cheola. Pomimo tego, iż rozmawialiśmy albo pisaliśmy smsy, od czasu do czasu wypadało się również spotkać. Nie ukrywam, że jednym z tych powodów była Jin Ri- kuzynka Karama. Znałem ją od kilku lat, tak samo Karama. Karam był bardzo mocno przywiązany do swojej kuzynki, rzadko się coś takiego zdarza, ale to super, że są ze sobą tak blisko. Też bym chciał taką osobę >.<
* * *
(Karam)
Ogarnąłem dom, posprzątałem tak, żeby było dobrze, ostatnimi czasy denerwuje mnie to, że mama jest tak roztrzepana, ale to może tylko takie głupie uczucie. Czekałem cierpliwie na Jaya. Automatycznie sięgnąłem po telefon, gdyż zaczął zsuwać się z szafki nocnej, stojącej blisko mojego łóżka.
„Mogłabym wpaść na chwilę? Potrzebuję pomocy >.<"
Wiadomość od Jin Ri trochę mnie zaskoczyła. Miałem nadzieję, że się odezwie ^^;
Nie odpisałem jej jednak. Nie była głupia, sądziłem, że sama się domyśli, że może przyjść. Po godzinie przyszedł Jay, ale po Jin Ri nie było śladu.
-Wiesz co, Karam, to dziwne- powiedział Jay.
-Co jest dziwne?- zadałem mu pytanie.
-Hmmm, nie ma twojej kuzynki.- odparł.
-Aa, uh-uhmm. Zauważyłeś...
-Zrobiłem coś źle, hyung? Wydawało mi się zawsze, że jesteście nierozłączni.
-Nie, nic nie zrobiłeś. Jak mogłeś tak pomyśleć, Jay?! To nie twoja wina.- poprawiłem go.
-Więc opowiedz, co się stało. Oczywiście, jeśli możesz, Karam hyung-nim ^^
Hyung-nim? Od kiedy on tak może do mnie mówić? Pomyślałem.
-Jin Ri chyba się na mnie obraziła.- wyjaśniłem.
-Jak? Gdzie? Kiedy?- zasypał mnie pytaniami Jay.
-Um, Jay?
-Słucham?
-Zrobiłem obiad, nie chcesz zjeść?- zaproponowałem mu.
-Nie, dziękuję^^ Chętnie bym zjadł, uwielbiam twoją kuchnię, hyung. Przepraszam cię jednak, ale już jestem najedzony ^^'' – dodał.
Za chwilę rozległo się pukanie do drzwi. Wstałem i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem Jin Ri. Miała rozpuszczone włosy, a na sobie zwykły biały t-shirt, krótkie i czarne, materiałowe spodenki i japonki w białym kolorze. W dłoniach trzymała reklamówkę z flamastrami, cienkopisami, długopisami brokatowymi, a także spory rulon kolorowego i białego brystolu.
-Jin Ri...- szepnąłem nieco zmieszany.
-Pisałam ci, że potrzebuję twojej pomocy >.<
-Mianhae...- szepnąłem.- Przepraszam, długo stoisz?
-Twoja siostra mi otworzyła...
-Aa...Umm...
-Wiem, weszłam w butach~...
-Och, cześć Jin Ri – przywitał ją Jay.
-Ee, yo.
Zauważyłem i wyczułem to – Jin Ri nie była w dobrym nastroju.
-Co ty ze sobą przyniosłaś?- spytałem.
-To jest...- zaczęła, ale urwała nie wiedzieć, czemu.
-Oh, jagiya... To prawda, że pokłóciłaś się z Karamem?- zadał jej pytanie Jay. Zaraz, zaraz. Nigdy wcześniej tak do niej nie mówił. No to ciekawe, jak teraz zareaguje Jin Ri, trochę się o to boję..
* * *
(Jin Ri)
Gdyby nie Jay, zrobiłabym kuzynowi porządną awanturę, ale obecność jego przyjaciela uratowała go. „Jagiya"? Mm, to było miłe.
-Umm, nie sądzę, by to było dobre.- odezwał się Karam i czekał tak długo, póki nie wejdę. Po krótkiej chwili weszłam.
-Co masz na myśli?- zainteresowałam się, choć wiedziałam o co chodzi.
-Mówiłem do Jaya- poinformował mnie.- Umm, więc... nie powinieneś tak na nią mówić.- oznajmił. „Ale mi się podobało" pomyślałam.
-Dlaczego?- dopytywał się Jay.
-Bo jest moją kuzynką, to po pierwsze. Po drugie fakt, jesteście prawie w tym samym wieku...
-Bez owijania w bawełnę, hyung. Jak masz mi coś do zarzucenia, to powiedz prosto z mostu.- przerwał mu Jay.
-A może sama zadecyduję, jak powinien do mnie mówić?- wtrąciłam.- Do twojej informacji, to wcale nie było niedobre.- wypaliłam i posłałam Jayowi słodki uśmiech.
* * *
(Jay)
Nie wierzyłem własnym oczom. Nie mogłem również zrozumieć, dlaczego tak krzyczy. Hmm, chyba coś mnie ominęło. Przecież oni nigdy się nie kłócili. To było podejrzane. I teraz to, co zrobiła Jin Ri...
-Jak widzisz, mam gościa. Zajmę się tobą później.- powiedział do niej Karam. „Ale ja mogę poczekać" pomyślałem.
-Daj spokój, hyung. Zajmij się kuzynką. Przecież i tak miała do ciebie przyjść.- wypaliłem.
-Uhm-mm... To dlaczego przyszłaś?- spytał ją Karam.
-No przecież pisałam ci, że potrzebuję twojej pomocy. Chyba jednak wiadomość nie doszła, bo nie odpisałeś >_<
-Doszła. Ale myślałem, że się domyślisz. Czy przed moim domem widnieje znak „ Zakaz wstępu" albo czy ja ci kiedykolwiek zabroniłem do mnie przychodzić?
-Nie, ale...- zaczęła nową wypowiedź Jin Ri.- Pomyślałam, że mogłeś się na mnie obrazić.
„Tak, masz rację. Jin, jakaś ty tępa. I dlaczego się z nim pokłóciłaś" pomyślałem znowu.
* * *
(Karam)
Nawet gdyby Jaya teraz nie było, byłaby to trudna rozmowa. Musiałem się dobrze zastanowić, co jej odpowiedzieć, by znów jej czymś nie obrazić.
-Może najpierw usiądź, Jin Ri.- zaproponowałem.
-Ale ja chcę postać.
-Nie chcę cię upominać, siadaj. Koniec, kropka.- zamknąłem od razu tę zbędną dyskusję. Kuzynka usiadła sobie obok Jaya.
Dobra, więc dlaczego mi zrobiłaś awanturę, a Jayowi nie? Bardzo chciałem ją o to zapytać, ale pytanie utkwiło mi na końcu języka i na tym się skończyło. -Mów pierwsza...- mruknąłem obojętnie.
-Nie wiedzieć czemu wybrano mnie na reprezentantkę młodszych klas. Mam się zająć tym dziwnym napisem/ szyldem/ transparentem, czy co to tam jest oraz przygotowaniem kilku potraw, a także udekorować salę.
-Tylko ty jedna?- zapytałem.
-Mhm. Więc... to nie tak, że nie potrafię, ale nikt mi nie powiedział, jaki ma być motyw przewodni.
-Pierwsze słyszę. Nauczyciele powiedzieli, że 'ktoś' z zewnątrz ma się tym zająć.- wyjaśniłem.- Ale dlaczego przyszłaś akurat do mnie?
-To tak przy okazji. Miałam zamiar już wcześniej, ale nie mogłam zebrać w sobie odwagi.
-Uhm...ale do czego?
-No to... więc ja... przemyślałam to, zresztą brat mi to uświadomił, że miałeś rację.
-Hej, dowiem się, o co wam poszło?!- upomniał się Jay.
-A, tak. Właśnie. Jakiś czas temu też powiedziałem do Jin Ri coś dziwnego.- wyjaśniłem krótko.
-Ale ja nie miałem na myśli nic złego =_='
-To tobie się tak wydaje.- uświadomiłem Jaya.
-Hej, Rammy, powiedz mi, co mam zrobić, żebyś mi wybaczył?
Zapanowała niezręczna cisza.
-„Rammy"? O rany... Minęły wieki, odkąd słyszałem, jak cię tak nazywała~ - przerwał tę ciszę Jay.
-Nic Jin Ri, nic nie musisz robisz. Ale dalej nie rozumiem.
-Czego?
-Właśnie, też chcę wiedzieć.- upomniał się o swoje Jay.
-Nie dbam o to, jeżeli się obrazisz, ale dlaczego ja?- spytałem Jin Ri
-No bo...nie wiem, co zrobić? Jesteś moim kuzynem, więc...
-Jin Ri... nie musiałaś się zgadzać.
-Nie, nie rozumiesz. Ja nie chciałam, ale nie dali mi wyboru. Nie miałam wyjścia, proszę, uwierz mi...
-Dobrze, już. Wystarczy, uspokój się Jin Ri- przerwał jej Jay i ot tak ją przytulił. To jakoś tak sprawiło, że nagle zrobiło mi się przykro. Jin Ri była moją i tylko moją kuzynką... więc dlaczego?
-Um... Jin Ri? Wiesz co? To nie jest odpowiedni moment.- poinformowałem ją.
-Taa, wiem. Masz gościa. Przepraszam, ja już pójdę...
-Umm, tak chyba będzie najlepiej. Poza tym to dopiero za dwa tygodnie. Możesz się zapytać kogoś w szkole.- zaproponowałem jej.
-Czy mogę... zostawić materiały u ciebie?- dodała na koniec.
-Nie. Zabierz to.
-Ye~ Cheosomhabnida.* - mruknęła cicho i wyszła, zabierając reklamówkę.
-Hyung =_= To było niemiłe.- powiedział Jay, robiąc odpowiednią minę.
-Co ty zrobiłeś, Jay?!- nakrzyczałem na niego.
-O co ci chodzi? Tylko ją przytuliłem v.v
-Masz tak więcej nie robić, jasne?
-Jasne, ale czemu jesteś zły?
-Przez ciebie.
-Dziękuję >.<
-Ugh, Jay... ona jest nieprzewidywalna. Znaczy... te jej humorki.
-Tsh, jasne, ale wolałeś na nią nawrzeszczeć i wygonić. Czemu nie chciałeś jej pomóc?
-Nie chcę myśleć o tym durnym balu >.<
-I dlatego byłeś niemiły dla Jin Ri? Brawo, hyung v.v Dobra, idę się przejść.- poinformował mnie Jay i nim zdążyłem zareagować, wyszedł.
~ ~ ~
Około 8 w nocy wyszedłem z domu. Lider Mika przesłał mi wiadomość o treści: „Przyjdź do tego nowego klubu ' Smok'**, musimy pogadać, to ważne" pośpieszyłem się i dotarłem tam w 15 minut. Wszyscy z The Boss już tam byli. Nasz młody zespół, który został utworzony zaledwie kilka miesięcy temu, ale zdołał uzyskać popularność, był dla mnie ważny. Z Jayem i In Joonem znałem się już wcześniej. Jedynie Hyun Mina i Mikę znam od niedawna...
Gdy byłem parę metrów od nich, 'zamarłem'. Zauważyłem, jak Mika dolewa więcej soju do kieliszka Jin Ri.
Swoją drogą nie wiem, co ona w tym klubie robi, przecież jest niepełnoletnia n.n A może byłem zmęczony i źle już widziałem? Poza tym w klubie było ciemno...
(Narrator)
-O, Karam, jesteś już.- zauważył Mika.- Zobacz, co znalazłem.
-Suhoon-shi, napiłeś się?-spytał Karam. Nie mógł się ruszyć przez to, co zauważył. Był to dla niego szok.
-Jeszcze~ Dolej mi jeszcze~ - zwróciła się z prośbą do Miki, Jin Ri.
-Chcesz jeszcze, mała? A jak trafisz do domu?- zapytał ją Injoon- Nie widzisz, że jest pijana, liderze?- zasugerował In Joon, który grzecznie pił shake'a czekoladowego.
-Yah! Lee Su Hoon! Nuh Micheosseo?!** - krzyknął do niego Karam. Podbiegł do lidera i złapał go za kołnierz od koszulki.
-Daj spokój, o co się wściekasz? Chcę się trochę pobawić.- odpowiedział Mika.
-Czy ty siebie słyszysz? Poza tym... nie dbam o to, baw się, z kim chcesz, ale Jin Ri zostaw w spokoju, dobra?
-Dlaczego się tak wściekasz, Rammy? Przecież też możesz dołączyć.- odparła Jin Ri.
-Co, znasz Karama?- zapytał zdziwiony Mika.
-Oczywiście. Rammy jest moim kuzynem~ - wyjaśniła liderowi i zaczęła mu dogadzać. Może nie okazał tego wprost, ale było mu dobrze.
-Już nie żyjesz, słyszysz?!- odgrażał mu się Karam.
-Spokojnie, nie wiedziałem...- zaczął się tłumaczyć Mika, ale Karam był teraz na niego zły.
-Ile wypiła?- dopytywał się reszty Karam.
-Została z 6 butelkami.- odpowiedział In Joon.
-Jay, zaprowadź ją do domu – polecił dla najmłodszego w zespole Karam.
-Uhm...- przytaknął niechętnie.
- Mianhae, Karam.- powiedział Mika, ale nie zrobił nic, by odeprzeć Jin Ri.
* * *
(Jay)
-Dlaczego Jay?- zauważył z niezadowoleniem In Joon.
-Czekaj, dlaczego za NIĄ decydujesz?- wtrącił się Mika.
Gdyby Karam hyung zjawił się nieco wcześniej, wściekłby się jeszcze bardziej. Nasz genialny lider traktował Jin Ri jak jakąś szma^ę. Nie ma co ukrywać, tak właśnie ją traktował.
-Rammy, ja chcę zostać~ - powiedziała pijana Jin Ri.
-Jay? Długo mam powtarzać, aż się w końcu ruszysz?- zwrócił się do mnie Karam.
-A ty gdzie? Mówiłem, że mam coś ważnego do powiedzenia.- oznajmił lider Mika.
-Idź, idź Jay. Nie przejmuj się nim- powiedział Karam.
Jin Ri dopiła kieliszek do końca, podeszła do każdego, przytuliła na pożegnanie. To jak pożegnała Mikę prawdopodobnie doprowadziło do tego, że w Karamie krew zawrzała. Mika odwzajemnij jej gest.
-Szkoda, że musisz już iść mała.- szepnął jej do ucha.
-Jak mnie któregoś dnia zaprosisz, to zostanę dłużej ^^ - odpowiedziała mu.
-Yah! Skończcie już!- odezwał się Karam.
Jin Ri pomachała im jeszcze i mogliśmy wyjść.
* * *
(Karam)
Usiadłem na miejscu Jaya, czyli obok Hyun Mina.
-Czegoś chciałeś, liderze?- zapytałem i założyłem ręce.
-Był... jest pijany.- oznajmił Hyun Min.
-Widzę...
-Um...jak ci to powiedzieć, Karammie, chciał, bym dołączył do 'zabawy'- dodał In Joon.
-A co jest złego w rozmawianiu z dziewczynami?!- wtrącił się Mika.
-Nic. Ale dlaczego moja Jin Ri?!- powiedziałem wkurzony.
-„Twoja"? Nie była podpisana.
Miałem wielką ochotę mu walnąć. Ale powstrzymałem się.
-In Joon- sshi, jesteśmy przyjaciółmi, tak? Dlaczego mu nie...
-Mówiłem, że Jin Ri jest twoją kuzynką, ale lider Mika nie wierzył. A jak Jay potwierdził, to... to wtedy zaczęli tę ich 'zabawę'.- wyjaśnił In Joon.
-Yah! Akurat Jay nie miał prawa zwracać mi uwagi!- dodał Mika.
-Dobra, nie będę się teraz z tobą kłócił, Suhoon-ah, załatwię z tobą tę sprawę, jak będziesz trzeźwy.
-To może lepiej teraz?- zasugerował In Joon.
-Huh? Jak wy do swojego lidera mówicie, co?!
-Już lepiej nic nie mów, bo naprawdę mam ochotę ci przywalić!- odpowiedziałem mu.
-No to śmiało, nie krępuj się. Dlaczego tego jeszcze nie zrobiłeś?!
Wiedziałem, że próbuje mnie sprowokować, ja jednak próbowałem zachować zimną krew i po prostu go ignorowałem.
-Dacie sobie radę we dwóch? Ja... muszę wrócić do domu.
- Nie martw się, Jay nic nie zrobi twojej kuzynce.- pocieszył mnie In Joon, niosąc lidera z prawej strony.
-Wiem, ale...
-Chodzi o to, że nie chcesz go dziś już widzieć?- zauważył Hyun min referując do Miki.
-Um. Chyba tak, a z drugiej strony nie chcę czekać, aż wytrzeźwieje.
-Hmm, ale tylko ty wiesz, gdzie mieszka. Nam nie mówił. – zasugerował In Joon.
-Jeszcze parę ulic stąd.- oznajmiłem.
-Bardzo nas pocieszyłeś – odparł Hyun Min.- Prowadź nas ^^
-Umm, dobra. A właściwie to opowiedzcie mi, jak to się stało, że on... tego...no... dobierał się do Jin Ri?
-Przyszliśmy do „ Smoka" , jak lider był już pijany. Zauważył Jin Ri i najzwyczajniej w świecie dosiadł się do niej.- zaczął opowiadać In Joon.
-Dlaczego nikt go nie powstrzymał? Przecież wiem, jaki jest, gdy się napije- zauważyłem.
-Nie robił nic złego. Tylko przysiadł się do niej, a to ona pierwsza do niego zagadała.- wyjaśnił In Joon.- Później zaczęli pić, założyli się o to, kto więcej wypije- dodał.
-I... co?
-Jin Ri przegrała. Jako nagrodę musiała mu dać swój numer telefonu.- wytłumaczył już do samego końca Hyun Min.
-Mam nadzieję, że jak rano się obudzi, to nie będzie pamiętał.- powiedział In Joon.
-Co? Dlaczego?- zapytałem zdziwiony.
-Bo nieraz widziałem, jak się wku^wiał, Karam hyung.- wyjaśnił.
-Nie żartuj. Jakby zaszło to dalej, byłby już martwy.- odpowiedziałem.
-Nie rób z niej, to znaczy Jin Ri, takiej sieroty. Ma rodziców, nie? Jak będzie chciała mieć chłopaka, to nie potrzebuje twojej zgody.. Rammy~ - odezwał się Mika, a Hyun Min i In Joon puścili go.
Ja go zignorowałem.
-Może lepiej już nic nie mów, Mika. Też mam ochotę ci przywalić- stwierdził In Joon.
-Trafię do domu... dzięę~ki chłopaki ^^ - krzyknął do nas i zaczął się śmiać jak wariat.
-Bierzcie go, jeszcze wpadnie pod samochód – zauważył Hyun Min. Ja i In Joon próbowaliśmy teraz go odtransportować do domu, Hyun Min ubezpieczał nas od tyłu na wypadek, gdyby ten wariat Suhoon znów się rzucał. Czyli po prostu zamieniliśmy się rolami.
Odprowadziliśmy go pod same drzwi, a później każdy z nas poszedł w swoją stronę.
* * *
(Jay)
Drzwi do jej domu otworzył jej starszy brat. Popatrzył krzywym wzrokiem na nią, później na mnie.
-Ja...jestem przyjacielem Hyun Cheola, Jeon Jihwan się nazywam.- przedstawiłem się chaotycznie.
-Park Min Ki, starszy brat Jin Ri- on również przedstawił mi się.- Pomóż mi ją zawlec do jej pokoju.- dodał.
-Ale po co? Noc taka młoda, braciszku...- wtrąciła się Jin Ri.
-Dla ciebie ta noc się skończyła! – zwrócił jej uwagę.
Zrobiłem to, co mi kazał, ale miałem mieszane uczucia.
-Um... starszy bracie Jin Ri, od marca mam 16 lat, ale nie martw się, ja Jin Ri nie ruszyłem.- przyznałem mu się.
-Szkoda, byłoby co opijać, gdyby wpadła.
Na moment zapadła cisza, bo nie wiedziałem, co powiedzieć. – Żarcik taki. Dzięki, że ją odprowadziłeś.
-Karam się wściekł, że się upiła.- wyjaśniłem.
-A skoro o nim mowa, to gdzie on...
-Nie wiem. Chyba chciał coś sprawdzić, więc z nimi został.
-Jeszcze raz dzięki. Jak będziesz się z nim widział, to przekaż proszę, by się zjawił.
-Dobrze. To ja już pójdę- oznajmiłem i wyszedłem.
* * *
(Min Ki)
Spędziłem noc przy siostrzyczce, nie chciałem jej samej zostawiać. Rano obudził mnie jej telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Wiem, że to było nie fair z mojej strony, ale była moją młodszą siostrą, o którą starałem się dbać.
„Cześć, Jin Ri. Z tej strony Mika. Przepraszam za ubiegłą noc =)
Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, ale póki co nie mogę przestać o Tobie myśleć, kochana. Jesteś taka piękna... Do zobaczenia~❤
~Mika~
No proszę. Nie dość, że poszła do klubu, to jeszcze jakiś koleś się do niej przyczepił, a podobno miała być u Karama. Właśnie, Karam...
Gdy o nim teraz pomyślałem, kuzyn zjawił się przed drzwiami do naszego domu. No to teraz sobie z nim porozmawiam o Jin Ri.
- - -
*bardzo grzeczne i formalne 'przepraszam
** autentyczna nazwa restauracji/ klubu w moim rodzinnym mieście :D zamknięty około 2007 lub 2008 roku z powodu zamieszek, jakie powodowali tam bywalcy.
Rozdział dodany z dwóch powodów, po pierwsze dla likierxd, a po drugie, gdyż chciałam.
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top