7. Wideo
Całą drogę miałam go przed oczami. Tak cholernie za nim tęsknię. Boję się, że stracę go na zawsze. I tak będzie. Nigdy nie będę mogła do niego wrócić. Nie wiem jak moja mama tak po prostu mogła zostawić ciocię Kayę i wujka Leo. Przecież rodzice Justina byli jej najlepszymi przyjaciółmi. Zresztą mój tata od dawna przyjaźnił się z tatą Jusa. Wujek Charlie był jego najlepszym przyjacielem. On również go zostawił. Boże to życie jest porąbane. Chcę wracać do Londynu.
- Już prawie jesteśmy - widzę jak moja mama obdarowuje mnie sztucznym uśmiechem. Ona też nie chce tu być! Co jest grane?! Muszę poznać prawdę!
Chociaż miałabym oddać za to życie. Zauważam ogromną siatkę. Myślę, że jej zadaniem jest oddzielać świat ludzi od naszego. Świetnie wszędzie patrole. Cholera nigdy nie uda mi się stąd uciec. Samochód powoli wjeżdża do miasta. Żegnaj Londynie... Kocham to miasto i to nigdy się nie zmieni. Tak jak moja miłość do Justina.
Po minięciu bramy miasta i pół godzinnej drodze wreszcie docieramy do naszego nowego "domu". Szybko zabieram swoje torby i zamykam się w swoim nowym pokoju. Wyciągam telefon I zauważam wiadomość od Justina. Tak cholernie brakuje mi jego głosu. A od wyjazdu minęło kilka godzin. Jechaliśmy około 3-4. Pewnie teraz śpi. Z szybkością światła rozpakowuje swoje rzeczy i kładę się na łóżku. Bardzo zależało mi na tym by ten mebel znalazł się u mnie w pokoju. Zamykam oczy i we wspomnieniach próbuję przywołać jego głos.
Na wspomnienie jego chrypy przechodzą mnie dreszcze. Przyjemne dreszcze. Nie mam zamiaru dziś nigdzie wychodzić. Na szczęście są wakacje. Ostatnie czego bym teraz chciała to szkoła. Odblokowuje ponownie telefon po czym podłączam do niego słuchawki. Puszczam pierwsze nagranie, z folderu zabezpieczonego kodem.
Momentalnie rozlega się mój śmiech. Zbliżenie na Justina .sprawia, że mój oddech przyśpiesza. Naga klatka piersiowa, na której jest kilka tatuaży. Jego głos z lekką chrypą rozbrzmiewa w mojej głowie sprawiając, że łzy napływają mi do oczu.
- Kochanie chodź tu do mnie! - woła mnie, wchodząc do zimnej wody.
- Nigdy! - krzyczę śmiejąc się z jego miny.
Nagle chłopak wybiega z jeziora po czym przerzuca mnie sobie przez ramię. Wiem, że nie mam z nim szans. Jego ramiona są zbyt silne. Film kończy się na scenie, w której blondyn wynurza się spod wody i przeczesuje palcami włosy.
Przygryzam dolną wargę na ten widok. Wyłączam wideo i zaczynam płakać. Przecież nigdy więcej go nie zobaczę. Nigdy więcej nie pójdziemy razem nad jezioro. Boże koniec tego! Podnoszę się z łóżka po czym wyciągam album i zaczynam przeglądać wszystkie nasze wspólne zdjęcia. Życie jest takie niesprawiedliwe. Chcę zapomnieć o tym co mnie czeka, ale nie mogę. Resztę nocy spędzam płacząc nad naszymi wspólnymi zdjęciami. Nad ranem przypadkowo podsłuchuję rozmowę rodziców :
- Musi się zaklimatyzować - rzuca moja rodzicielka.
- Ale czy prędzej czy później będzie zmuszona przez władze podjąć pracę wakacyjną. Nie dadzą jej dużo czasu - tłumaczy mój tata. - Wiem, że się o nią martwisz kochanie. Ale może niedługo Kaya i Leo zdecydują się na naszą propozycję i razem z Justinem podejmą się przemianie i tu zamieszkają. Nie możesz tracić nadziei Tori - szybko wbiegam na górę. Czyli moi rodzice chcieli zabrać ich ze sobą. Boże Jake musi poznać prawdę. Może uda mu się przekonać rodziców. Wyciągam laptopa i przeglądam oferty z pracą. Pokaże im, że jestem silna. Że się z tym pogodziłam i przekonam Justina i jego rodziców.
Idealnie... Dostawca listów z Miasta Cieni do Londynu.
Wysyłam zgłoszenie i z udawanym uśmiechem schodzę na dół.
Hejka. Tak prezentuje się kolejny rozdział. Co sądzicie? Mam nadzieję, że się podoba. W mediach macie Justina w roli Justina. Myślę, że pasuje do tej roli. A wy co myślicie? Piszcie śmiało. Do zobaczenia. Bye xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top