2. Mamy miesiąc
- Dokładnie za miesiąc staniesz się pełnoletnia - zaczyna kobieta.
- No tak, ale to tylko głupie urodziny. Co do tego mają pomarańczowe oczy? - pytam zaskoczona.
- Mylisz się. To nie będą zwykle urodziny - tata poprawia nerwowo grzywkę. - Przejdziesz przemianę.
- Słucham?! Jaką niby przemianę?! - czuję jak do oczu napływają mi łzy.
- Czekaliśmy na odpowiedni moment by ci o tym powiedzieć - tłumaczy mama. - Nie jesteśmy zwykłą rodziną. Cała nasza rodzina oprócz ciebie i Laurén wszyscy są... - urywa.
- No kim?! - spoglądam na nią zniecierpliwiona.
- Wampirami - rzuca szatyn.
- Słucham?! - krzyczę I podnoszę się z fotela.
- Skye proszę daj nam to wytłumaczyć - moja rodzicielka podnosi się w tym samym momencie co ja.
- Przecież to jakieś chore! - krzyczę.
- Proszę przemyśl to - prosi kobieta. Szybko wybiegam z pokoju. Biegnę schodami na górę i zamykam się u siebie. Siadam na parapecie i pozwalam sobie na łzy. Przecież to nie sprawiedliwe! To jest jakieś chore! Lubiłam moje oczy! Odcień mojej skóry, również! Biorę kilka głębszych wdechów. Otwieram drzwi i wracam do salonu.
- Chcę poznać całą historię - rzucam i siadam na sofie.
* * * * *
Zapłakana wybiegam z domu. Biegnę przed siebie. Nie możesz powiedzieć nikomu, jeśli nie masz pewności, że możesz mu zaufać. Mogę biec i biec, ale nie ma to sensu jeśli nawet nie wiem gdzie biegnę. Zatrzymuję się i rozglądam dookoła. Łzy utrudniają mi to zadanie, ale po chwili orientuję się, że tylko kilka kroków dzieli mnie od "naszego" klifu. Czuję jak mój telefon zaczyna wibrować. Justin. Ignoruje. Muszę to wszystko przemyśleć. Szybko wbiegam na klif i siadam na jego brzegu. Nagle przychodzi mi powiadomienie. Sofia znalazła sobie kogoś! Może w końcu to Blake? Nie wierzę! Już chyba wiem, dlaczego Justin dzwonił. Cholera to najgorszy chłopak w szkole! Jak ona w ogóle wziąć go pod uwagę. Cholera jasna! Nie mogę już jej ufać. Przynajmniej dopóki z nim jest. Jednak nadal jest jedna osoba, której mogę zaufać. Przynajmniej tak mi się wydaje. Wykręcam numer. Po chwili rozlega się jego głos.
- Skye? - pyta przestraszony.
- Justin mógłbyś przyjść? - pytam szlochając.
- Zaraz będę - rzuca i rozłącza się.
Po kilku minutach chłopak pojawia się obok. Biegł tutaj prosto z treningu. Rzuca torbę i podbiega do mnie.
- Skye co jest? - pyta z troską i siada obok po czym obejmuje mnie ramieniem.
- Boże Justin. Wszystko się wali - rzucam płacząc.
- Hej księżniczko powiedz mi co jest grane? - chłopak obejmuje moją twarz i spogląda mi w oczy.
Opowiadam mu o tym wszystkim. O moich obawach. O tym co stracę.
- Kochanie razem damy radę uwierz mi - blondyn obejmuje mnie i mocno przytula do siebie.
- Justin jest coś jeszcze. - urywam i biorę wdech. - Po przemianie przeprowadzamy się do jakiegoś małego miasteczka pod Londynem. Wszyscy są pewni, że zostały z niego tylko ruiny, ale to nie prawda. Mieszkają tam wampiry. Jest zupełnie inne niż zwykle miasta. Miłość z człowiekiem jest zabroniona. Na początku szkoły przechodzisz test. Dzięki jego wynikom przydzielają cię do odpowiedniej klasy, potem przydzielają ci odpowiedniego chłopaka. Justin jeśli się tam przeprowadzę nasza miłość zniknie. Nie będzie jej - rzucam zrozpaczona.
- Kochanie uspokój się - szepcze i sadza mnie na swoich kolanach. Wtulam się w niego i zamykam oczy. Zaczynam się przysłuchiwać biciu jego serca. Dłoń chłopaka zaczyna głaskać mnie po głowie. Myśl, że kiedykolwiek mogę go stracić sprawia, że chcę znowu płakać.
- Sofia wie? - pyta z lekką chrypą.
- Nie. Nie może się teraz dowiedzieć. Nie teraz kiedy jest z tym idiotą - protestuje.
- Mamy miesiąc - wychrypiał, a moje serce przyśpieszyło. Jego głos, jego wzrok, cały on tak na mnie działała. Nie chcę go stracić. Nie mogę.
* * * * *
Cały dzień spędziłam z Justinem. Smutna zamykam za sobą drzwi i wchodzę na górę. Nie chcę z nikim dziś rozmawiać. Zamykam się u siebie po czym udaję pod prysznic. Pozwalam sobie na małe łzy. Moje życie się wali, a ja nie mogę nic z tym zrobić! Co za cholerne uczucie!
Hejka. Kolejny rozdział, co myślicie? Mam nadzieję, że jest okay. Bye xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top