13. Ellie
Dziś po zajęciach razem z Jake'em postanowiliśmy gdzieś wyjść. Nawet na mały spacer, byle by tylko nie siedzieć w domu. Przez te kilka dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Na początku pomyślałam, że mogę się z nim kolegować po to by rodzice myśleli, że wszystko jest pod kontrolą itp. Ale zrezygnowałam z tego. Jake to bardzo miły chłopak. Myślę, że gdybym nie kochała Justina kiedyś moglibyśmy być razem. Jednak tak nie będzie.
- Ej co jest?- chłopak spogląda na mnie lekko zmartwiony.
- Jakoś nie potrafię się ogarnąć - rzucam spoglądając na niego lekko zasmucona.
- Nie przejmuj się. To normalne, a po drugie minie szybciej nim się obejrzysz.
- Tak bardzo chciałabym wiedzieć co u niego. Ale nie mogę. To jest coś okropnego.
- Jestem pewien, że jest bezpieczny. Myślę, że tęskni za Tobą tak bardzo jak ty za nim, ale jedyne co wam pozostaje to tylko czekać. Nie wiesz co wydarzy się w ciągu tych miesięcy. Nikt tego nie wie - chłopak uśmiecha się lekko i spogląda przed siebie.
Justin
Od kilku tygodni czuję się lepiej... Czasami zastanawiam się jak mogę być tak okrutny i nie myśleć ciągle o Skye... Sam nie wiem. Kocham ją całym sercem i to nigdy się nie zmieni, ale muszę żyć. Gdzieś w głębi serca nadal wierzę gdzieś w to, że pewnego dnia moi rodzice zmienią zdanie i przeprowadzimy się tam...
Dziś urodziny mojej mamy. Z tej okazji tata organizuje małą imprezę. Nie chciałem zbytnio w tym uczestniczyć, ale muszę udowodnić im, że nic mi nie jest. Nie chcę już wracać do psychologa. Mam dość dzielenia się z nim moimi problemami.
- Justin mam do Ciebie prośbę. Mógłbyś pojechać do marketu i kupić parę rzeczy? - widać, że bardzo zależy mu na tym by impreza wypadła jak najlepiej. Co ci szkodzi?
- Jasne, a co mam kupić? - uśmiecham się, ale tym razem co dziwne, uśmiech jest prawdziwy.
- To jest lista, a tu masz pieniądze. Tylko postaraj się jak najszybciej wrócić, ponieważ czasu jest coraz mniej - rzuca i szybko biegnie na górę.
Jasne. Postaram się... Szybko biorę kluczyki z blatu na przedpokoju po czym wsiadam do samochodu. Market jest tylko parę przecznic dalej więc moja droga nie jest jakoś strasznie długa. Parkuje jak najbliższej wejścia i szybkim korkiem wchodzę do środka. Okay to co tu mamy?
Tort - do odebrania
Kilka par ciasteczek
Napoje
Odebrać prezent z galerii obok
Ulubione słodycze mamy
Ehh czyli jednak trochę mi z tym zejdzie.
Dobra to może na początek ciastka.
Ugh, czy naprawdę musi być ich, aż tyle? Okay wezmę każdych po trochu.
Kiedy ciastka i słodycze mam już załatwione udaję się po napoje.
Tort został odebrany wcześniej, ale prezent dalej czeka. Wrzucam zakupy do bagażnika, a następnie udaję się do budynku obok. Przymierzam galerię mijając te wszystkie szczęśliwe i zakochane pary. Czasami łudzę się, że gdzieś z tłumu wybiegnie zdyszana Skye przepraszając mnie za swoje spóźnienie. Mimowolnie uśmiecham się na te wspomnienia. Nagle nie zauważam i zderzam się z kimś.
- Bardzo Cię przepraszam - rzuca jakaś drobna blondynka po czym zaczyna zbierać swoje rzeczy z podłogi.
- Nie to ja bardzo przepraszam. Nic ci nie jest? - pytam lekko zaniepokojony i zaczynam jej pomagać.
- Nie...chyba nie - uśmiecha się lekko i spogląda mi w oczy - Jeszcze raz naprawdę Cię przepraszam, ale jestem strasznie rozkojarzona i jak widać nie wychodzi mi to na dobre.
Kiedy się uśmiecha zauważam w niej coś podobnego do Skye. Cholera są identyczne... znaczy Skye jest bardziej drobniejsza i mniejsza.
- Jestem Justin - rzucam uśmiechając się po czym wyciągam dłoń w stronę blondynki.
- Ellie. Miło mi - dziewczyna odwzajemnia gest po czym nieśmiało spogląda na mnie.
- Czy my się wcześniej gdzieś nie widzieliśmy? - pytam zaskoczony.
- Myślę, że to raczej niemożliwe. Przeprowadziłam się tu dopiero wczoraj - tłumaczy.
- Oh w takim razie musiałem Cię z kimś pomylić. Jeśli chciałabyś by ktoś Cię oprowadził po Londynie to śmiało. Tu masz mój numer - posyłam jej uśmiech po czym zapisuję na jej dłoni numer telefonu. Czuję, że ta dziewczyna poważnie zamiesza w moim życiu... Kto wie może nawet okazać się powodem moich przyszłych kłopotów, ale żyje się w końcu tylko raz...
Hejka. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest. Wreszcie pojawia się kolejny rozdział. Wiecie pewnie o moich ostatnich problemach, ale na szczęście wszystko wróciło do normy. Mam do was bardzo ważne pytanie dlatego proszę was byście zajrzeli na mój profil i przeczytali moją wiadomość...piszcie pod nią wasze zdanie. Do zobaczenia. Bye xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top