|| Two ||
- Historia z przeszłości -
- No powiedz. Przyjmę nawet najgorszą prawdę.
- Po twoim odejściu, wszyscy byli smutni. Król Asgor zaczął obwiniać się, że zabił tyle dzieci... Zrozumiał, że to był wielki błąd. Przeszedł załamanie i w końcu pewnego dnia odszedł i nigdy nie wrócił. Ponieważ miał tylko jednego syna Azriela, to on został nowym królem... Tylko...
- Tylko co?
- Tylko, że Azriel to Flowey... To dłuższa historia, ale ważne jest to, że on chce tylko zabijać. Gdy doszedł do władzy, zniewolnił wszystkich a jego zamiary są podłe i okropne. Ja zdołałem uciec...
- Jakie plany???
- Chciał dokończyć plany swojego ojca... Jak na złowieszczego kwiatka, jest bardzo inteligentny. Teraz, już prawie jest w stanie otworzyć bramę do świata ludzi, by ich zabić...
- O nie... Czy oprócz ciebie, ktoś jeszcze uciekł?
- Jestem tylko ja, ty, Toriel i Papayrus...
- To i tak dobrze. Nie boicie się, że was złapie?
- Nie... Wszyscy są w jego zamku, albo w miasteczku niedaleko niego. Tutaj nikt raczej nie zagląda...
- To przykre, co tu się działo...
- Tak, ale jest nadzieja.
- Jaka?
- Frisk - zaśmiał się lekko - to ty jesteś naszą nadzieją!
- Ja?!
- Tak ty. Dawno temu powstała legenda, że w razie niebezpieczeństwa w obu światach, przybędzie ludzkie dziecię, by zachować pokój miedzy ludźmi a nami, osobami mieszkającymi w podziemiach.
- Niee, to jakiś żart?
- Nie, to nie jest żart.
- Nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie musisz mówić.
- No dobrze.
- To chodź.
- Gdzie?
- Do naszego domu.
Frisk spojrzała na Sansa i poszła za nim. Rozglądała się wokół i nie widziała niczego niepokojącego. Szli dość krótko, po czym w końcu doszli do drzwi domu.
- Chodź - powiedział, po czym otworzył drzwi. Sans i Frisk stanęli tylko w przedpokoju, a już słuchać było kłótnie.
- O nie... Znowu - powiedział Sans poirytowany. A krzyki do biegały z kuchni.
- Ty kozo jedna! Nie doceniasz mojego talentu kulinarnego! JA WIELKI PAPAYRU...
- Cicho siedź ty durny beztalenciu! Po twoim jedzeniu można mieć tylko zatrucie pokarmowe - krzyknęła Toriel, przerywając mu.
- Tak? A ty niby gotujesz lepiej? No chodź tu i wykaż się!
- A żebyś wiedział, że tak!
Frisk i Sans poszli do kuchni, a tam zobaczyli wszystko w spaghetti oraz Papsa i Tori.
- Yyy... Co tu się stało - zapytał Sans.
- To jej/jego wina - krzykneli oboje w tym samym czasie.
- Boże - powiedział Sans chowając twarz w dłoniach.
- Sans... Kogo ukrywasz za swoimi plecami - zapytał Papayrus.
- To ja - powiedziała Frisk, wychodząc z ukrycia.
- FRISK!!!!
~*~
Witajcie!
Kolejny rozdział za nami.
Jeżeli wam się podoba, zostawcie komentarz i serduszko.
Będzie mi bardzo miło.
Na razie!
~Mirabelinka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top