|| Sixteen ||
- Już niedługo -
Kolejne sekundy mijały.
Z sekund tworzyły się minuty.
A z minut godziny.
Wszystko tak nieubłaganie szybko mija... Czas na pokonanie 'dyktatora' lub 'władcę absolutnego' skracał się.
Jeszcze niecały tydzień temu, Frisk była wraz z rodzicami w domu, czytając książkę i popijając kakao, które zrobiła jej matka.
Dzisiaj zaś siedziała w miejscu, o którym w świecie ludzi krąży wiele nieciekawych historii.
Dziewczyna jednak miała to wszystko w głębokim poważaniu. Wszystkie złośliwe mity i legendy na temat świata, który tak kochała... Nawet pomimo niektórych przeciwności losu, uwielbiała to miejsce.
Ale nic nie zmieni faktu, że to nie był ten sam świat, jakim go zostawiła, gdy wróciła na powierzchnię.
Dziś zamiast Asgora, rządził Flowey, jego syn. Bo przecież taka jest prawda.
Flowey jest synem Asgora, który jest - a raczej był - królem, co oznacza, że ten jest księciem. Przynajmniej w teorii. Ale powiedzmy sobie szczerze, kogo to obchodzi?
Liczy się tu i teraz. Nawet jeśli 'tu i teraz' to świat, gdzie panuje zło...
Ale mówiąc już o teraźniejszości...
Frisk oraz Sans próbowali dostać się do zamku. Tak dokładniej do sali tronowej.
W każdym razie, gdy Undyne dowiedziała się, że niedługo podejmą się próby pokonania wroga, od razu oświadczyła, że im pomoże. To było oczywiście na plus.
Byli jeszcze inni sprzymierzeńcy, tacy jak Alphys, Mettaton czy Grillby. Oni byli najbliżej Flowey'ego wraz z Undyne. Dlaczego? To bardzo proste.
Undyne to szefowa straży.
Alphys oraz Mettaton pilnowali porządku w mieście i dawali sprawozdania Flowey'mu o tym co się tam dzieje.
Grillby to 'doradca' królewski, ale tylko z nazwy.
Tak czy inaczej, wszyscy wiedzieli, że zbliża się walka o lepsze jutro....
♦
Przepraszam, że takie krótkie...
No ale nic nie zrobię z tym, że nie umiem pisać dłuższych rozdziałów do tej książki. ;-;
Kolejny rozdział za tydzień w niedzielę ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top