|| One ||

- Ponowne spotkanie -

Frisk jest w podziemiach... Ruinach. Spodziewała się Flowey'ego, ale nigdzie go nie widziała. Nikogo nie widziała... Szła dalej i dalej, przypominając sobie różne wspomnienia... Aż w końcu doszła do domu Toriel. Zapamiętała tą miłą panią, która chciała się nią zaopiekować... Wiedziała, że prawdopodobnie nigdy już raczej nie powinna tu wracać... A jednak. Zapukała do drzwi i czekała... Czekała... I czekała... I nic. Postanowiła wejść do środka. Zawołała:
- Toriel?! Jesteś tu?
Nikt nie odpowiedział... Słychać było tylko głuchą ciszę. Poszła w stronę pokoju, w którym niegdyś miała zamieszkać. Nic się nie zmieniło, oprócz... Oprócz tego, że na ścianie pojawił się obraz. Obraz przedstawiający ją samą. Pomyślała:
- Naprawdę chyba za mną tęskniła...
Po policzku Frisk spłynęła pojedyncza łza. Zrozumiała jak bardzo Tori musiała tęsknić... Przez chwilę jeszcze stała na środku pokoju i wpatrywała się w obraz, po czym wyszła i kierowała się w stronę schodów. Zeszła po nich i poszła korytarzem aż to bramy. Chwilę później doszła do miejsca, gdzie pierwszy raz spotkała Sansa. Szła przez śnieżny las, aż nagle na drodze zobaczyła jakąś postać. Była w niebieskiej bluzie z kapturem, który miał białe futro dookoła, ciemne spodnie i różowe kapcie. Od razu poznała starego przyjaciela.
- Sans - powiedziała niepewnie. Postać odwróciła się. Spojrzała na Frisk.
- Wróciłaś - krzyknął Sans z radością. Po czym podbiegł do niej i ją przytulił.
- Tak... Wybacz, że odeszłam bez pożegnania - powiedziała smutno przytulając Sansa.
- Nic nie szkodzi - powiedział.
- Co tu się dzieje? Gdzie wszyscy - zapytała. Patrząc na przyjaciela, zobaczyła smutek, ale zauważyła także zmiany w nim. Wyglądał na o wiele młodszego. Jakby był w jej wieku...
- Ymm... Jak wróciłaś na powierzchnię to...

~*~

Kolejny rozdział za nami!
Dziś bawię się w Polsat!
Przerywam w najlepszym momencie.
Jeśli się spodobało zostaw komentarz i serduszko.
Będzie mi bardzo miło.
Narazie!

~Mirabelinka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top