|| Fifteen ||
- Perspektywy -
W domu, gdzie Toriel oraz Papayrus próbują się porozumieć w wielu sprawach, Hope siedzi w pokoju swojej kuzyki. Zastanawia się, czy kiedykolwiek wróci jeszcze do swojego domu, nad tym czy zobaczy jeszcze swoją rodzinę oraz przyjaciół, czy kiedykolwiek jeszcze ujrzy śliczne widoki miast takich jak Paryż czy Londyn... To było jej marzenie - zwiedzić świat, zobaczyć zabytki, poznawać ludzi, a w przyszłości... A w dalekiej przyszłości założyć rodzinę i wieść piękne i spokojne życie. Czyż nie brzmi to jak baśń? Wszystko takie idealne, takie jak wielu ludzi pragnie osiągnąć... Ale Hope wiedziała od początku, że życie w rzeczywistości nie jest tak proste i kolorowe. Aby osiągnąć swoje cele, nie wystarczy chcieć...
Siedząc w głuchej ciszy, usłyszała znowu krzyki, dochodzące z kuchni tego niewielkiego domu. Nie chciała przeszkadzać, wiedziała że nie powinna. To w końcu jej nie dotyczy, prawda? Tak czy inaczej, położyła się i po chwili zasnęła. I nagle wszystkie zmartwienia i problemy zniknęły.
▫ Tym czasem piętro niżej ▫
- Tori, musimy ich znaleźć!
- Ale jak?! Oni mogą być wszędzie... Poza tym nie zostawię Hope tak samej. Sam wspominałeś, że to nie bezpieczne.
- Eh... Tu masz rację, ale mamy czekać aż Flowey i jego straże ich znajdą? Czy może jak zamarzną w tym śniegu na zewnątrz? - zirytowanie i bezsilność, doprowadzała Papayrusa do szału. Być może i nie był tym najmądrzejszym, ale od zawsze martwił się zbytnio o swojego brata...
- No wiem, ale nic nie możemy zrobić...
- To takie... To takie beznadziejne. - Papayrus opadł na krzesło zrezygnowany.
- Mam tylko nadzieję, że wszystko z nimi w porządku...
▫ Waterfall ▫
Frisk i Sans natomiast siedzieli przy wodospadach. No cóż, przynajmniej w miejscu, gdzie powinny się znajdować... Planowali, jakby tu przejść nie zauważonym do pałacu i niszczyć tego, który to wszystko rozpoczął. Nie było im łatwo, ale nadzieja na lepszą przyszłość dla wszystkich podtrzymywała ich na duchu.
- Myślisz, że to zadziała?
- Musi Frisk... Nie mamy innego planu.
- Eh... Mam nadzieję, że wszystko się uda.
Sans tylko lekko się uśmiechnął i złożył na różanych ustach Frisk delikatny pocałunek.
Cóż... Ostatecznie nie wydaje się takie złe to opowiadanie.
Zapewne jak skończę tą książkę, przejdzie poprawki, ale jeszcze nie teraz. :)
Mam nadzieję, że się podoba ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top