Rozdział IX
Wychodzimy z labiryntu.
- To jak? Wracasz ze mną?
Mama zastanawia się nad czymś przez chwilę.
- Ok...
~time skip~
Wchodzimy do domu.
Paps rzuca mi się na szyję. Jednak po chwili dostrzega Issanę.
- Papyrus, to Issana... Nasza mama...
Pap podchodzi do niej ze łzami w oczodołach.
- Hej. Papyrus.
Rzuca jej się na szyję. Dołączam do tego uścisku.
~kilka tygodni później~
Jesteśmy w centrum Snowdin.
Frisk wchodzi na scenę.
- Witajcie ludzie i potwory! To dla mnie zaszczyt, że mogę być organizatorką tak wspaniałego wydarzenia! Życzę wam udanej zabawy!
Wszyscy klaszczą i wiwatują.
- Brawo Frisk. Wspaniałe przemówienie.
- Dziękuje Issana.
Teraz wszystko jest lepsze...
*****
Daje rozdział z rana, bo chcę to zakończyć jak najszybciej się da.
J
eżeli mam być szczera to... Ani trochę nie jestem zadowolona z tej książki. Nie podoba mi się.
Aktualizowałam ją na siłę. Zmuszałam się...
Ale dotrwałam do końca.
Jakoś...
A skoro ja uważam, że to gniot a nie książka to na serio jest to gniotek.
Kontynuacji nie będzie.
Zapraszam do czytania ,,Eddsworld I Tom x Reader" oraz ,,Stare rany I Undertale Sans"
A ja się z wami żegnam
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top