Rozdział VII

Co jest gorsze od jednego trupa? Dwa trupy.

Frisk szlocha nad ciałami swoich rodziców.

Klękam przy niej i przytulam ją. Dziewczyna wtula się we mnie.

- Sans... dlaczego ktoś to zrobił?

- Nie wiem. Ale obiecuje Ci. Znajdziemy tego kogoś.

Frisk szlocha mocniej.

Wstaję i rozglądam się do okoła.

To raczej nie wygląda jakby przedawkowali alkohol albo narkotyki.

Prędzej to wygląda na morderstwo.

Najbardziej zastanawia mnie jedna rzecz. Co to za czarna plama obok ciał rodziców Frisk?

Podchodzę do niej i dotykam jej. Krew?

Ludzie nie mają czarnej krwi, to wiem napewno!

- F-frisk...

Odwracam głowę do tyłu. Kobieta otworzyła oczy. Tak samo jak i mężczyzna.

- Mamo! Tato! Nie wstawajcie! Sans! Sans, błagam ulecz ich! Błagam!

Podchodzę do jej rodziców. Używam mocy. Już po chwili są zdrowi.

Jednak czuć od nich alkohol.

Mężczyzna kieruje wzrok na dzieciaka, zaciska pięść.

Teleportuję się do Frisk.

- Sans?

- Stój za mną.

Dzieciak kiwa głową. Chyba też zauważyła co robi jej tatuś.

- Frisk! Ty mała jędzo!

Jej ojczulek jest strasznie nerwowy.

- Uciekłaś z domu i teraz wracasz?

Matka idzie w strone Frisk.

Łapię szybko dziewczyne za rękę i w ostatniej chwili robię unik przed ciosem zadanym przez jej tate.

Wybiegamy z domu.

Biegniemy, biegniemy i biegniemy.

Dobiegamy do lasu.

Łapie oddech.

- Jesteś cała?

- Tak. A ty?

- Też. Przykro mi z powodu rodziców.

- Jest ok.

Siadam na trawie.

Frisk mierzy mnie wzrokiem.

- Sans, czym ty się poplamiłeś?

Patrzę na bluzę. Jest na niej ta czarna krew.

- To coś było obok twoich rodziców.

- Czarna krew?

Frisk prawie szepcze te słowa.

- ZnOwU sIę SpOtYkAmY kOmIkU. tYm RaZeM nIe OcHrOnIsZ sWoJeJ fRiSk...

*****

Hej ciasteczka? Co tam u was? Jak się macie?

Zapraszam do czytania mojich książek.

Pozdrawiam

CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top