Rozdział IX - FINAŁ

Czuję na sobie oddech Chary.

Rozglądam się do okoła. Czarna pustka.

- Witaj w moim wymiarze, Sans. Tutaj to ja mam kontrolę nad wszystkim.

- Co? Twój wymiar?

- Po tym jak Frisk zrobiła drugi reset i pokonała Asriela ja nie mogłam się obudzić. Jej LOVE było zbyt niskie. (dop. aut. LOVE -  Level of Violence. Jest to sposób na określenie czyjejś zdolności do zadawania bólu. - źródło: Undertale wiki)

I dobrze jej tak.

- Ale nie martw się Sans. Ja już wiem co zrobić. Ja nie żyję tylko i wyłacznie przez LOVE, o nie. Jak mogę powstać z bólu i cierpienia!

Po tych słowach z ziemi wyrastają czarne krzewy, które łapią Frisk za nogi, ręce i szyje.

Biegnę jej na ratunek, ale jest za późno. Krzew wciągnął Frisk pod ziemie.

- Frisk!

Odwracam się w stronę Chary.

Ta tylko się uśmiecha i odlatuje.

Gonie ją.

Pomszczę Frisk.

Zatrzymujemy się w sali. Jest w niej pełno obrazów.

Znaczy się to nie są obrazy tajue jak ,,Dama z łasiczką" Da Vinciego, tylko obrazy tego co się dzieje u nas.

- Obserwujemy was. Cały czas.

- Jak to my?

- Void jest wielki.

Void? Void! To miejsce, gdzie trafiają potwory po śmierci.

Tylko zazwyczaj są one przykute łańcuchami.

- To miejsce tentni życiemi. Ale co ja ci będę opowiadać! Sam się rozejrzyj Sans!

Dziewczyna znowu zniknęła.

Chodzę po różnych alejach Voidu.

To miejsce mnie przeraża.

Co chwilę słysze różne głosy.

Jedne mnie wyganiają drugie ostrzegają. Tylko przed czym?

- Uważaj na człowieka z dziurami!
- On cię zniszczy, uciekaj!

Podchodzę do drzwi. Dziwne, że one tu są.

Otwieram je.

W fotelu siedzi wysoki mężczyzna. Ma białą głowę, fartuch i czarny golf.

- Tu jest zakaz wstępu. Jeżeli to ty Chara to spadaj, już i tak narobiłaś za dużo krzywd!

- Nie jestem Chara.

- To kim jesteś?

Mężczyzna nadal siedzi nieruchomo.

- Nazywam się Sans Kościotrup. Szukam tu kogoś.

Mężczyzna złapał głęboki oddech.

- Kogo szukasz chłopcze?

- Mojej przyjaciółki, mamy i... ojca.

- Twoja przyjaciółka żyje, jeszcze.

Jak to jeszcze?!

- Twój ojciec jest tu w Voiddzie.

- A moja mama?

- ...

- Gdzie ona jest?!

- W najdalszym zakątku Voidu. Tym najciemniejszym.

Dzięki za pomoc.

Rozglądam się po jego biurze.

- Kim ty tak właściwie byłeś?

- Chłopcze, ile ty masz lat, że zadajesz takie pytania?

- 26

- Nawet nie wiesz przez jakie piekło przechodziłem! W jednej chwili straciłem wszystko sławę, fortunę i moją przyszłość!

- Ty?

Podchodzę bliżej.

- Mając 6 lat straciłem mame podszas porodu młodszego brata, w wieku 10 lat prawie sam wychowywałem braciszka, w wieku 15 lat straciłem ojca! Natomiast 6 miesięcy temu do podziemi wpadł dzieciak, który miał możliwość zresetowania wszystkiego! Straciłem wtedy BRATA! Po mimo tego, iż Frisk wszystko cofnęła to i tak ja nadal martwię się o Papyrusa! A teraz tracę przyjaciółkę.

Mężczyzna lekko odwraca w moją stronę głowę. Jedno jego oko jest pęknięte.

- Wyrosłeś na pożądnego mężczyzne Sans.

Teraz widzę jego ręke. Ma w niej dziurę.

To przed nim mnie ostrzegano!

Robię krok do tyłu.

Mężczyzna tylko się uśmiecha i wstaje z fotela. Idzie w moją stronę.

Cofam się do tyłu, natrafiam na drzwi. Nie mogę ich otworzyć.

- Kim ty do cholery jesteś?

- Jestem dr. W.D. Gaster.

Co? Jak? Niemożliwe! Mój ojciec?

- Sans, tak długo czeka...

Przed nim wyrasa cała sterta kości.

- Białe uciekaj, niebieskie stój
- Białe uciekaj, niebieskie stój

Mówimy razem.

- Dlaczego wszystkie potwory ostrzegały mnie przed tobą? Co zrobiłeś?!

Gaster uśmiecha się tylko.

- Nienawidzę cię tato.

Wychodzę z pomieszczenia uwalniając przed tem Gastera.

Idę dalej. Muszę znaleźć Frisk.

Natrafiam w końcu na Charę.

- I jak tam rozmowa z tatą?

- Bardzo dobrze.

Chara robi krok w bok. Przed nami pojawia się reaktor.

Do niego przypięta jest Frisk.

- Wypuść ją Chara!

- To ma być tylko zemsta, za to wszystko co mi ZrObIlIśCiE sAnS!

Chara znika, ja biegnę do Frisk.

Void znika, my znowu jesteśmy w laboratorium.

Reaktor działa. Muszę się pośpieszyć.

Odpinam Frisk i już mamy biegnąć kiedy... ciemność.

Maszyna wybuchła.

Otwieram oczy.

Powoli dociera do mnie co się stało.

- Frisk! Gdzie jesteś? FRISK!

Słyszę, że ktoś kaszle. Wstaję na równe nogi i podbiegam do dziewczyny.

- Frisk, to ja Sans. Otwórz oczy.

Dzieciak budzi się. Do jej oczy napływają łzy (dop. aut. tak samo jak i do moich)

- S-sans?

- Tak to ja. Sans, Frisk jak się czujesz?

- Sans, proszę obiecaj mi coś.

- Co tylko ze chcesz.

- Opiekuj się naszymi przyjaciółmi...

Frisk zamyka oczy. Już ich nie otwiera.

Zaczynam płakać.

- FRISK! BŁAGAM! OTWÓRZ OCZY! FRISK!

Przedemną pojawia się jej dusza. Pęka na pół.

To koniec Frisk. Odeszła. Na zawsze.

*****

Jak to mówią pierwsze słowa piosenki Skyfall ,,This is the end"

Ale nie taki całkowity koniec.

,,Undertale: It's over Sans" taki jest tytuł następnej części tej serii.

Co robi aktualnie Cookiś?

Płacze. Płacze, bo musiała zabić Frisk i doprowadzić Sansa do rozpaczy.

Dziękuję wam za, jak na tą chwilę, 80 odczytów i 24 gwiazdki.

To jak dla mnie duży wynik.

I mam do was prośbę.

Zostawcue w komentarzu swoją opinię, przeżycia dotyczące tej książki.

A ja zaraz wstawię prolog 3 części książki z serii ,,Undertale"

Jeszcze raz, bardzo wam dziękuję.

Wasza
CookieGirlFantasy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top