Rozdział I
- Idę do szkoły! Po zajęciach idę do Toriel!
- Dobrze.
- Tylko uważaj na siebie człowieku. - dodaje Papyrus.
Minęły 3 miesiące od kąd Frisk zniszczyła przycisk resetu i pokonała Asriela.
Od tamtego czasu nikt go nie widział.
Ale tak teraz może o tych radosnych sprawach?
Toriel i Asgore spotykają się ze sobą.
Teraz wszystko jest jak w bajce!
- Sans?
- Tak Papyrus?
- Ostatnio rozmawiałem z pewną Panią Pająk i wiesz co o tobie myślała?
- No nie.
- Że jesteś dziewczyną (dop. aut. tak MadziaXMadziuchna to ty xD)
Pękam ze śmiechu.
- Muszę gdzieś wyjść Sans.
- Ok. Uważaj na siebie.
Wyszedł. Ja w tym czasie rozpoczynam robotę papierkową.
Nienawidzę jej. Ale cóż.
Nawet nie zauważyłem jak ten czas leci. Po chwili słyszę Frisk.
- Hej Sans! Już jestem!
- Dobrze Frisk.
Biegnie szybko do pokoju i rozmawia z kimś.
Podchodzę po cichu do drzwo i nasłuchuje.
- Wiesz, że jak się dowie to mnie wykopie?
- No coś ty, Sans taki nie jest!
- Ale jak coś to MoGę Go ZabIć?
- Nie!
- Frisk wchodzę!
- Nie Sans!
Nie słucham jej. Ktoś mi grozi!
Patrzę na Frisk. Obok niej stoi... FLOWEY!
- Co ten debil tutaj robi?!
- Sans proszę nie krzycz!
- To ty też nie krzycz Frisk.
Flowey uśmiecha się. Chyba to mu się podoba.
- Sans, proszę! Ja się zaopiekuję Floweyim.
- Frisk!
- Ty mi dałeś drugą szansę! - mówiąc to robi minę szczeniaka.
- Dobra! Ale jeden wybryk i ląduje na śmietniku.
Wychodzę z pokoju. Przed tem popatrzyłem na kwiatka. Zbladł.
*****
Witam, witam i o zdrowie pytam! Jak tam?
Widzę, że książka się przyjmuje.
CarmenCarmel tak. Sama robiłam okładkę.
Pozdrawiam moje kochane Ciasteczka!
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top