Rozdział 23

Perspektywa Sansa

Wyruszyliśmy w drogę. Byliśmy przy wyjściu z miasta. Wokół było pełno pyłu... Wiedziałem co się stało... Ten bachor zabił mojego brata... Został po nim tylko długi czerwony szał. Sonia zaczęła płakać. Podeszlem do szkła i zawinąłem go wokół swojej szyi. Kilka łez poleciało z moich oczodołów. Wziąłem się w garść i poszłem dalej. Sonia podążała za mną. Szliśmy mijając wodospady, gorące ziemię i wszędzie gdzie doszliśmy było pełno pyłu. Toriel, Undyne, Paps, i inni nie żyją. Kazałem Alphys ewakuować wszystkich do zamku. Asgore zabarykadował zamek.

- Musimy się teleportować. Inaczej jej nie dogonimy.
- racja... - podałem jej rękę i po chwili byliśmy w sali osądów- gotowa do walki?
- Jak nigdy. Pomszcze wszystkich...

Do sali osądów przybyła Frisk. A raczej Chara w ciele Frisk.

- Hahaha! Sans,  ztęskniłeś się za mną? - zapytała Chara.
- ani trochę.
- Jak słodko. Przyprowadziłeś ukochaną. To będzie ostatnia rzecz która zobaczysz.
- wiesz co ci powiem.
piękny dzień dziś mamy...
kwiaty kwitną, ptaki śpiewają...
w takie dni dzieciaki jak ty,
WINNY SIĘ SMAŻYĆ W PIEKLE!!!

Posłałem kości w stronę Chary. Sonia również posłała ataki. Chara sprawnie ominęła ataki posłaliśmy kolejne ataki i znowu je ominęła.

- Teraz moja kolej.

Zaatakowała Sonie. Ta zaczęła kręcić kością tworząc tarczę.

- Tak łatwo mnie nie pokonasz.
- tak łatwo nie pokonasz nas. - powiedziałem pewnie.

Sonia zaatakowała Chare.

I tak cały czas.

- Sans to bez sensu.
- racja... mam pomysł, ale musisz mi zaufać. podaj rękę.

Przeniosłem nas do zamku króla.

- dobra wszyscy, idziemy do jednego pomieszczenia. Asgore jakie masz największe pomieszczenie w zamku? przynajmniej żeby pomieściło to 20 osób.

Tak tyle osób ocalało.

- Chodzcie za mną. -  powiedział Asgore. -  A wy?
- my się zajmiemy dzieciakiem.
- Życzę powodzenia. -  odezwał się król i zaprowadził gdzieś ocalałych.
- dobra, musimy zabić Chare i zresetować linie zanim się odrodzi.
- A co z Frisk?
- wszystko powróci do normy, a ona znowu spadnie do podziemi. wszystko się powtórzy.
- A co ze mną?...
- nie wiem to będzie twój wybór co zrobisz.
- A... Będę pamiętać co się stało?
- ja... nie wiem. ja pamiętam co się dzieje. ale nie wiem czy ty będziesz pamiętać.
- Mam nadzieję że zapamiętam.-podeszla do mnie- Nie chce cie zapomnieć.
- ja też nie...

Zbliżyłem nasze twarze i pocałowałem ją.

- dobra, trzeba się uszykować.

Nagle do sali weszła Chara.

- Znowu się spotykamy. - wyciągnęła nóż - Runda 2.

Wycelowałem w nią kości. Sonia przywołała kilka Blasterów. Walka się zaczęła...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top