Rozdział 2 - "Piękny sen"


Zanim się obejrzałam byłyśmy przed domkiem Toriel. Gdy do niego weszłyśmy przywitała nas mała dziewczynka. Wyglądała na ok. 8 do 9 lat.

- To jest Frisk – powiedziała po chwili Toriel – jest człowiekiem tak jak ty!

Przykro mi z tego powodu że musze ją okłamywać, ale chce się stąd wydostać, przywykłam do samotności i nie chce, żeby się ktoś dowiedział kim jestem. Po przywitaniu się z Frisk, Toriel spytała:

- Jesteś głodna lub spragniona? Może jesteś zmęczona i chciałabyś odpocząć? Wiec co... tu jest bardzo ciepło może zdejmiesz tą bluzę?

- Nie!!! – przerwała jej w pół zdania – Eee... to znaczy...- zaczęłam nerwowo się tłumaczyć – wole mieć ją na sobie.

- Oh! Rozumiem.

- a wracając do twojego pytania, poproszę szklankę wody.

- Dobrze, już podaje.

- A i przepraszam że ci przerwałam tak nerwowo...

- Nic się nie stało – Odpowiedziała Toriel z uśmiechem.

Nastał wieczór. Siedziałam na łóżku w swoim nowym pokoju, przydzieliła mi Kozica. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko założyłam kaptur.

- Proszę! – odpowiedziałam – Oh! To ty Toriel.

- Tak to ja. Chciałam się upewnić że niczego ci nie brakuje.

- Nie. Jestem trochę zmęczona, wiec zaraz chyba pójdę spać.

- To może przyniosę ci jakąś piżamkę?

- Nie. Dziekuje.

- Oh... No dobrze, to dobranoc moje dziecię!

- Dobranoc, Toriel...

***TIME SKIP***

Rano się obudziłam i zeszła na dół do jadalni, gdzie czekała na mnie Toriel, wraz ze śniadaniem.

- Sonia! – zawołała cicho Toriel – Możesz być teraz trochę ciszej, bo Frisk jeszcze śpi a, nie chciałabym żeby się obudziła zbyt wcześnie i była niewyspana.

- Oczywiście – odpowiedziałam cichutko.

W ciszy zjadłam pyszne naleśniki przygotowane przez Toriel. Po godzinie do jadalni wbiegła wyspana i w pełni sił Frisk. Toriel uszykowała jej kilka naleśników naleśników czekoladę w kubku.

- I co wyspana? – zapytałam Frisk.

- Tak! Miałam bardzo fajny sen.

- Tak? A opowiesz go nam? – spytałam zaciekawiona.

- Oczywiście! Był piękny słoneczny dzień a ty, ja i Toriel wybrałyśmy się na spacer. Po drodze spotkałyśmy Sansa i Papyrusa.

- Kim są Sans i Papyrus?-zapytałam

- To bracia-oznajmiła Toriel- mieszkają w miasteczku Snowdin, niedaleko stąd. Często tu wpadają. W sumie jak tak na ciebie patrzę – kontynuowała Toriel – To ze sposobu ubierania się jesteś bardzo podobna do Sansa. Nawet jestes prawie jego wzrostu.

Nie wiedziałam do końca o co jej chodzi. Byłam ubrana w moją ulubioną czarną bluzę z białym futerkiem (oczywiście z kapturem na głowie ;-;), długie czarne spodnie, czarne rękawiczki i niebieskie buty ( tak, buty kolorem „pasują jak ulał" ;-;)

- Okey... możesz kontynuować Frisk

- Sans – kontynuowała dziewczynka – był jak zawsze opowiadał kawały i był BARDZO zabawny. Papyrus wziął mnie na barana i poszliśmy do domu. Tam zjedliśmy obiad, poopowiadaliśmy sobie kawały, a wieczorem wszyscy poszli spać. KONIEC!!!

- No to miałaś bardzo ciekawy sen! – powiedziała Toriel- A może chciałabyś poznać Sansa oraz Papyrusa?- zwróciła się do mnie.

- No... Czemu by nie? – odpowiedziałam nieśmiało.

Tak naprawdę... Bałam się poznawać nowe potwory. Do tąd znałam tylko Toriel i Floweya ale tego kwiatka do znajomych bym nie zaliczała...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top