Rozdział 1 - "Nie-bolesny upadek??"


Jak już wspomniałam uwielbiam podróże po górach!

Wiec wybrałam się na jedną z nich. Wszystko było tak jak zawsze, do póki nie zauważyłam wielkiej dziury. Jak to ja, zawsze ciekawska, podeszłam do niej i zajrzałam w nią. Dół był daleko. W pewnym momencie poślizgnęłam się i zaczęłam spadać w dół. Z myślą że zaraz umrę, całe życie przeleciało mi przed oczami. Ku mojemu zdziwieniu spadłam stos złoto-żółtych kwiatów. Upadek nie bolał. Spodziewałam się niesamowitego bólu a w efekcie tylko bolał mnie niesamowicie kręgosłup. Szybko założyłam kaptur żeby nikt mnie nie rozpoznał bądź zauważył mojej twarzy. Nie wiedziałam co czeka przedemną. Czy może jakiś człowiek tutaj jest (w co bardzo wątpiłam bo kto normalny by wchodził do takiej dziury?! A no tak...) a może coś gorszego? Postanowiłam pójść przed siebie. Nagle na mojej drodze stanął ... kwiatek???

- Jestem Flowey, kwiatek Flowey! Jesteś nowa w podziemiach? - zapytał „troskliwie".

- Tak... - odpowiedziałam niepewnie.

- Pewnie teraz nie wiesz gdzie masz iść?? Jesteś sama w tych ciemnościach?? – spytał.

Zanim zdążyłam mu odpowiedzieć coś w niego trafiło, jakiś ognik, po czym schował się pod ziemie. No jego miejscu ujrzałam... potwora? A raczej kozice we fioletowej szacie.

- Następny człowiek? Nic ci się nie stało moje dziecko?!

Nie chcąc żeby dowiedziała się kim jestem, skorzystałam z okazji że wzięła mnie za człowieka. *jestem aż taka podobna do ludzi?*- pomyślałam.

- Nic mi nie jest – odpowiedziałam po chwili – A co miałoby mi się stać? – zapytałam zaniepokojona.

- Ten kwiat atakuje każdego człowieka który tu spada. Nie każdego udaje mi się uratować...

- To chyba mam szczęście że Pani przyszła.

- Toriel, mów mi Toriel.

- Dobrze Toriel. – odpowiedziałam – A! I...Ja...Jestem Sonia.

- Piękne imię – oznajmiła.

- Dziękuje.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top