Rozdział VI
- Frisk, rozmawialiśmy już na ten temat. To jest nie...
- ... Wykonalne?
Dziewczyna krzyżuje ręce na klatce piersiowej.
- Sans, znam sposób by cię tutaj przywrócić. Dlaczego nie chcesz nawet spróbować?!
- Chcę spróbować, ale...
- Ale co?
Znajdź jakąś wymówkę Sans.
- Ale wiem jak to się skończy. Nie raz próbowałem kogoś przywrócić do życia, ale za każdym razem nic z tego nie wychodziło.
Frisk uśmiecha się i podchodzi do biurka. Bierze stertę papierów i ją przegląda. Po chwili buerze jeden dokument i podchodzi do mnie.
- Sans, pomyliłeś się w obliczeniach. Przez ten jeden błąd maszyna nie działała. Ale ja ją naprawiłam! Teraz wystarczy tylko, że...
- Do jasnej cholery, FRISK! A co jeżeli ja nie chcę do was wracać?! Pomyśl chociaż raz nie tylko o sobie!
Dziewczyna odskakuje do tyłu. Do jej oczu napływają łzy.
O rany, co ja powiedziałem?! Przecież ja chcę do nich wrócić!
Frisk odkłada dokumenty do szuflady.
- Jak chcesz Sans...
Dziewczyna wchodzi na schody.
- Frisk... To nie tak miało zabrzmieć...
Frisk zatrzymuje się przed drzwiami.
- Nie robiłam tego dla siebie, tylko dla Papyrusa.
Wychodzi z laboratorium.
Dobra robota Sans.
- PiĘkNiE tO oDeGrAłEś!
A ta czego tu chce?
*****
Tjaaa. To się dzisiaj Sans nie popisał...
Wogóle co u was słychać Ciasteczka?
Bo u mnie jest ok.
Ciao, Adiós, I'm done
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top