EPILOG/DOBRE ZAKOŃCZENIE


Per. Toma

W domu poprosiłem Torda aby najpierw nauczył mnie choć trochę chodzić. Najlepiej mi to wychodziło na czworaka przez co się ze mnie śmiał. W końcu usiadłem na brzegu łóżka a szarooki usiadł na mnich kolanach. Całowaliśmy się namiętnie. Bawiłem się sutkami rogacza a ten cicho pojękiwał. 

-Uwielbiam ten dźwięk-przyznałem się z uśmiechem .

-To dobrze~

Rozpiąłem rozporek jego spodni. Jego członek nawet przez bokserki stał na baczność. Dotknąłem go lekko.

-Twardy~~

-Przez ciebie skarbie~

Zachichotałem i położyłem Torda na łóżku. Zdjąłem swoje spodenki i spodnie szarookiego. Stanąłem nad nim na czworaka. Ten patrzył tylko na mnie z maślanymi oczami. Rozebrałem nas do naga. Tord rozłożył szeroko nogi. Widać jak bardzo tego chciał. Wszedłem w niego cały. To było coś cudownego. On był taki mokry w środku a na dodatek cieplutki. Jego jęki były wspaniałe a oczy wskazywał na to,że tonie w rozkoszy.

***

Leżeliśmy właśnie na łóżku gdy wpadłem na pewien pomysł.

-Hej,może jak nigdy nie będę miał kontaktu z wodą,zostanę człowiekiem na zawsze-uśmiechnąłem się.

-No ale będziesz musiał się być skarbie. A jak będzie śnieg lub deszcz?

-Nie wiem...zobaczymy co z tego będzie

-Kocham cię-powiedzieliśmy w ty samym czasie 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top