♥️6♥️

Per. Toma

-To nie ma sęsu Tordi ale ja wciąż mogę cię całować

-Gdy będziesz mnie tak całował, ja będę się w tobie zakochiwał coraz bardziej

-Eh.. Cóż,  porozmawiamy o tym innym razem ok?-położyłem się na skale.

-Mhm-uśmiechnął się.

Zamknąłem oczy rozkoszujac się promieniami słońca. Było tak cieplutko. W pewnej chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami, coś zasłoniło słońce. Otworzyłem ślepia a nademnał znajdował się uśmiechnięty Tord.

-Zasłaniasz mi słońce

-Teraz to ja jestem twoim słoneczkiem-usmiechnął się.

-No skoro tam mówisz-objąłem go rękami za szyję.

W tedy się namiętnie pocałowaliśmy. Nasz pocałunek trwał oko trzy minuty ale i tak było cudownie. Gdy Tord odkleił się od moich ust, zaczął lekko ocierać się o moją szyję. Podmuch wiatru z jego nosa powodował u mnie tak zwanął gęsią skórę. To było dziwne uczucie. A jeszcze dziwniejsze było gdy zaczął lizać mnie po skrzelach. Następnie przeszedł na szyję i ramiona.

-Tord co ty robisz? - czułem jak się rumienię a sutki mi twardnieją.

-Sprawiam ci przyjemność~

-To ci wychodzi - uśmiechnąłem się.

Zamknąłem oczy i położyłem się bezwładnie. Czułem przyjemne łaskotanie w okolicach podbrzusza gdy Tord całował mnie po rzebrach. Poczułem jak moje narządy płciowe się wysuwają.

-Wystarczy! - odepchnąłem go i zasłoniłem się rękami.

Upadł na piasek. Otrzepał się i wstał. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony i wystraszony.

-Co się dzieje Tomi?

-No wiesz...wysunęły się

-Podniecam cię ~

-No..bardzo podniecasz - przyznałem.

Zachichotał

-Wrzuć mnie do wody-wziął mnie jak pannę młodą i położył na wodzie- Do zobaczenia Tordi

-Papa skarbeńku!

-------------------------
Możecie wpłynąć na losy tej opowieści. Wystarczy napisać w komentarzu czy ma być dobre czy źle zakończenie. Większa liczba wygra.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top