𝑵𝒐𝒘 𝒐𝒓 𝒏𝒆𝒗𝒆𝒓

Znaleźliśmy się przed Komisją. Handler od razu zaczęła gadać o pracy tutaj, jednak to mnie nie obchodziło. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się czyja śmierć nas uratuje oraz zniszczyć tą całą Komisję.

-Zrozumieliście wszystko?- spytała, gdy weszliśmy do środka.

-Tak. Nie wiem jak Five, ale chciałabym omówić kwestię nowego ciała- zwróciła się do niej Ella.

-Wszystko w swoim czasie, a teraz pokażę wam gdzie będziecie pracować- udała się na górę po schodach, a my za nią.- To tutaj zajmujemy się wszelkimi rodzajami spraw- pokazała na pokój w, którym znajdowało się dużo ludzi.

-Dużo ich tu- zdziwiłem się.

-Imponujące, prawda? To przepiękne uczucie być częścią czegoś tak wielkiego- rozmarzyła się.- W każdym razie zapraszam tutaj- weszła do pomieszczenia z tubami pneumatycznymi.- Poznajcie Glorię- wskazała na kobietę w podeszłym wieku.- Również jest jednym z niewielkich turbików w naszej maszynie- zaśmiała się.- Wysyła zgłoszenia do naszych zabójców, mam nadzieję, że to pamiętacie- zaśmiała się.- Dobrze, to już wszystko. Jakieś pytania?

-Tak. Kto zajmuje się naszą sprawą?- spytałem.

Białowłosa uśmiechnęła się i poszła do pomieszczenia gdzie zajmowano się sprawami.

-Poznajcie Dot, ona zajmuje się apokalipsą- przedstawiła nam kobietę w średnim wieku o lokowanych ciemnych włosach i perlistym uśmiechu.

-Cześć- przywitała się.

-Dobra, to jak długo nad tym pracujesz?- spytałem.

-Już dosyć długo, to trochę trudne- odpowiedziała, a uśmiech dalej nie schodził jej z twarzy.

-Dobrze, później sobie porozmawiacie. W każdym razie mam dla ciebie zadanie- wręczyła mi teczkę.- Na pewno sobie poradzisz- poklepała mnie po głowie.- A ciebie Ella zapraszam do siebie- chwyciła ją za rękę i obie zniknęły za drzwiami.

***

*15 minut później*

Skończyłem pracować nad sprawą, a następnie udałem się do pomieszczenia gdzie się je wysyła.

Przy biurku zauważyłem Glorię, jednak była na czymś bardzo skupiona, więc postanowiłem to wykorzystać i sam to wysłać. Już miałem, to zrobić gdy nagle ktoś chwycił mnie za ramię.

-Tutaj tak nie postępujemy- po głosie poznałem, że to Kierowniczka.- Pokaż co masz- zarządziła, a ja wręczyłem jej kartkę. Rozwinęła świstek i szeroko otworzyła oczy.- Ooo Carl Webber. Powiedz, dlaczego zasłużył na tak nieszczęśliwy los?

Opowiedziałem jej, dlaczego tak zdecydowałem, a ona była bardzo zadowolona z tego jak, to zrobiłem.

-Wow, Numerze Piąty jestem pod wrażeniem- wzięła mnie pod ramię i zaczęła iść w stronę pokoju spraw.

-Gdzie Ella?- spytałem, bo zacząłem się trochę o nią niepokoić.

-Czeka na ciebie w biurze, ale najpierw muszę coś ogłosić- powiedziała, gdy przeszliśmy przez drzwi.

Stanęła na środku i zaczęła mówić.

-Proszę o ciszę, muszę coś ogłosić- nagle wszystkie rozmowy ucichły.- Numer Pięć, to wybitny członek Komisji. Opracował sprawę w mniej niż dwadzieścia minut, dlatego należą mu się wielkie brawa- wszyscy zaczęli klaskać, jednak ja wróciłem na swoje stanowisko.

Nie obnosiłem się jakoś z tym, bo bardziej interesowały mnie sprawy związane z apokalipsą.

Jeszcze chwilę mnie chwaliła, a później wszyscy wyszli z pomieszczenia, ponieważ Handler zarządziła przerwę na lunch.

Korzystając z tego, że nikogo nie było w pokoju, wziąłem teczkę Dot i teleportowałem się do toalety, bo to było dosyć ustronne miejsce.

Otworzyłem dokument i zacząłem go przeglądać, jednak nic nie znalazłem. Zrezygnowany teleportowałem się do pomieszczenia, z którego ukradłem teczkę. Na odkładaniu jej przyłapał mnie nie kto inny jak Handler.

-Numerze Piąty, chodź do mojego biura musimy coś omówić- nie czekając na moją odpowiedź, chwyciła mnie za nadgarstek i zaciągnęła do wcześniej wspomnianego pomieszczenia.

Weszliśmy do środka, a na krześle zauważyłem Ellę. Zająłem miejsce obok niej.

-Co się stało?- szepnąłem do niej. Byłem ciekaw, dlaczego nie mogliśmy pracować razem.

-Musimy sobie omówić kilka spraw- zaczęła Handler i położyła przed nami dwa pudełka.

Otworzyłem je i w środku znajdował się taki sam garnitur jaki miałem pracując tu.

Kącikiem oka zajrzałem do pudełka brunetki. Znajdowała się tam czarna koronkowa sukienka, czyli dokładnie taką samą jaką nosiła wcześniej.

-Jako pełnoprawni członkowie Komisji- uśmiechnęła się perliście.- W każdym razie jako, że wracacie zaczęliśmy pracować nad waszymi nowymi ciałami.

-Świetnie, ile to potrwa?- spytała brązowooka.

-Jakiś miesiąc- powiedziała, a ja wywróciłem oczami.- Poza tym muszę wam coś pokazać- wstała z miejsca, a my udaliśmy się za nią.- Widzicie? Oryginalne bronie z czasów wojennych- chwyciła do ręki jakiś pistolet.- Tą bronią zabił się Hitler, smutna historia, ale broń pożyteczna- wręczyła, to Elli.

Jeszcze chwilę, o tym mówiła, ja jednak nie za bardzo jej słuchałem, bo chciałem zabrać coś z tych rzeczy, żeby ją zabić, bo co jak co ale ona pójdzie na pierwszy ogień.

W pewnym momencie białowłosa odwróciła się do nas tyłem, a ja korzystając z chwili nieuwagi zabrałem jeden albo dwa granaty, a następnie schowałem je do kieszeni marynarki.

Ella widząc, to uśmiechnęła się do mnie szyderczo, co odwzajemniłem.

-Usiądźcie jeszcze na chwilę- powiedziała, a my ponownie zajęliśmy miejsca. Ona widząc, to podsunęła nam miskę karmelowych cukierków.- Oryginalne z 1969 roku- uśmiechnęła się i wzięła jednego. My z brunetką zrobiliśmy, to samo, bo czemu nie.- W każdym razie, mam nadzieję że będzie nam się miło pracowało- uśmiechnęła się perliście.

-Przepraszam- nagle ktoś wszedł do pokoju. Odwróciliśmy się i zauważyliśmy Dot.- Chciałabym przekazać sprawę, którą skończyłam- położyła teczkę na biurku.

-Ella, Five proszę wyjdźcie na chwilę- poprosiła.

-Dobra, a mogę jeszcze jednego?- spytała dziewczyna.

-Pewnie- odparła z entuzjazmem białowłosa, a Ella wzięła kolejnego cukierka.

Obaj opuściliśmy pomieszczenie i zastanawialiśmy się, co dalej robić.

-Masz jakiś pomysł?- spytała.

-Obserwujmy Dot, wydaje mi się, że coś kombinuje- powiedziałem.- Nie możemy, tylko kręcić się blisko biura, bo się domyślą- chwyciłem ją za ramię i zaczęliśmy iść korytarzem.

-A jak rodzeństwo? Myślisz, że jakoś dają radę?- zapytała.

-Nie, dlatego jak wszystko ogarniemy cofniemy się w czasie o jeden dzień, bo znając ich to apokalipsa nastąpi wcześniej- teleportowałem się pod pomieszczenie gdzie są wysyłane zgłoszenia.

Ku mojemu zaskoczeniu zastałem tam Dot, która wręczała coś Glorii.

-Wyślij, to do nich. Numer Pięć na pewno coś kombinuje- wręczyła jej jakiś świstek po czym wyszła.

-Teraz albo nigdy- szepnąłem do siebie, a następnie teleportowałem się po zszywacz, którym ją źgnąłem.

Podniosłem kartkę z ziemi i było na niej napisane „chronić: Harold Jankins".

-Weź, to- wręczyłem dziewczynie kartkę, a ona schowała, to do kieszeni marynarki. Nagle sobie o czymś przypomniałem.- Właśnie, trzymaj na wszelki wypadek- wręczyłem jej jeden z moich granatów.- Pilnuj wejścia- zarządziłem, a dziewczyna teleportowała się do drzwi.

Usiadłem do biurka, wyjąłem nową kartkę, na której napisałem wiadomość do Hazela, że ma zabić Cha-Chę, a do Cha-Chy, że ma zabić Hazela. Tych dwóch debili musi zejść nam z drogi.

-Dobra, wrzuć to do tub- rzuciłem jej kartki, które szczelnie zamknąłem w specjalnych pudełkach.

Brunetka teleportowała się do tub i do dwóch oddzielnych włożyła kartki.

-Ładnie, to tak spiskować?- nagle nakryła nas Handler.- Co kombinujecie? Gadać natychmiast!- krzyknęła.

-Nie- Ella teleportowała się za nią, a białowłosa wyjęła spod sukienki pistolet i zaczęła w nią strzelać.

Ona zaczęła teleportować się za inne regały, a zdezorientowana Kierowniczka strzelała gdzie popadnie. Chciałem jakoś pomóc Elli, jednak wszystko działo się za szybko.

-Dosyć, obie wiemy, że masz swoje granice- powiedziała Handler dalej chodząc między alejkami.

Nagle brunetka zmaterializowała się przed nią.

-W postaci czego?- zadrwiła.

Kobieta już chciała oddać decydujący strzał, jednak okazało się, że kule jej się skończyły.

Dziewczyna teleportowała się obok mnie.

-Pa pa!- wyjęła z kieszeni mundurka granat, a następnie go odbezpieczyła i szybko uciekła, a ja za nią.

Schowaliśmy się po ścianą i czekaliśmy na wybuch. Gdy, to się stało szybko zaczęliśmy biec korytarzem.

-Do pokoju teczek, wiem co zrobić- rzuciłem.

Kilka sekund później znaleźliśmy się pod wspomnianym wcześniej pokojem. Wbiegłem z brunetką do środka i każde z nas wzięło po teczkę. Następnie wyjąłem granat, który odbezpieczyłem. Szybko wybiegliśmy z pokoju i przy użyciu teczek teleportowaliśmy się do domu.

***

~1251 słów <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top