Dziewięć minut

POV ???

- Oh, więc masz dla nas nowe informacje?

Mężczyzna w czarnej bluzie stał oparty o drzewo. Przed nim stałem ja i wyraźnie nie czerpałem przyjemności z bycia tutaj.

- Tak. W U.A. przebywa jakaś dziewczynka,  która podobno jest z innej rzeczywistości. Mówili, że pokazała artykuły o nas, których nie ma nigdzie indziej. Z dużą dozą naprawdę prywatnych informacji. Jest spora możliwość, że wie sporo o bohaterach i złoczyńcach, a co za tym idzie ich słabych punktach.

Gdy skończyłem facet zaczął chichotać. Jego czerwone oczy spojrzały w te moje.

- Wiesz, jak ten bachor się nazywa?

- Mirena... Czy jakoś tak. Na pewno imię zaczyna się na M.


POV Milu

- ... Czy u taty dalej nastawiają Cię przeciwko mnie? Nie musisz się wdawać w szczegóły.

Patrzyłam w oczy mojej mamy. Kobieta jak na naszą rodzinę wysoka, o schludnych, czarnych, krótkich włosach również na mnie patrzyła. Obok mnie na blacie siedział mój ojczym, ale na razie się nie odzywał.

Zamilkłam na dobrą chwilę.

- Wiesz mamo... w zasadzie nie wiem co powiedzieć. Z tatą nie widziałam się już dobry miesiąc... - uśmiechnęłam się nieco niepewnie, chcąc rozluźnić atmosferę.

Kobieta westchnęła i poprawiła swoje okulary w okrągłych oprawkach.

- Ale tak. Oni... no mówią, ale staram się ich hamować. Mówią też o Darku...

- Co takiego mówią?

- Miało być bez szczegółów. - przypomniał mężczyzna.

- No... na przykład to, że tata nie będzie ukrywał tego, że nie lubi Darka. No i że nie może mieć szacunku do kogoś, kto chodzi w czapce po domu.

W kuchni rozległ się chichot mojego ojczyma. Obie z mamą na niego spojrzałyśmy.

- To niedorzeczne. Naprawdę. Wstyd mu powinno być, że ma tak ciasny umysł.

Poczułam, jak coś mnie szturcha. Zignorowałam to, jednak szturchanie stało się bardziej... WKURWIAJĄCE.

Przebudziłam się więc ponownie, słysząc jak ludzie gadają nade mną po japońsku.

- Możecie łaskawie zamknąć kurwa mordy, proszę? - warknęłam.

- Możesz po japońsku? - spytał Bakugou.

- Huh? Are you dumb, stupid or dumb? Huh? - uniosłam jedną brew.

- JAK ŻEŚ DO MNIE POWIEDZIAŁA TY IDIOTKO?! - wydarł się na mnie blondyn. Klasa zamilkła.

- Bakubro, spok-

- Tylko na takie wyzwisko cię stać? - podniosłam głowę, tym samym przerywając Kirishimie.

- Co masz na myśli?!

- "Idiotka" to nie jest wielkie przekleństwo. Ty w porównaniu do mnie masz bardzo ograniczony zakres w tym temacie, panie Katsuki Bakugou.

- Ha?! Wyzywasz mnie?!

Wzruszyłam lekceważąco ramionami.

- Jeśli tak to odbierasz, to tak. Zróbmy zawody w przeklinaniu. Możesz zacząć pierwszy. Wszystkie przekleństwa jakie znasz, język japoński i poza nim. Ja mam do dyspozycji tylko polski. Chyba, że się boisz.

Wiedziałam, że ostatnim zdaniem przypieczętowałam swój los. Ale nie dam się obrażać byle komu.

Już i tak mam za dużo problemów w swoim nastoletnim życiu.

Tak jak się spodziewałam, Bakugou zaczął swoją sesję klnięcia. Wymiękł po minucie.

Poważnie? Po nim spodziewałam się co najmniej pięciu, ale najwyraźniej się przeliczyłam.

Klasa za to patrzyła na blondyna z lekkim stresem.

- Długo wytrzymałeś... - mruknął Denki.

- Nie masz szans go pokonać. Wycofaj się puki możesz, bo on cię zabije... - poradził mi Kirishima.

- Polacy się nie wycofują. Jesteśmy wyjątkowo upartym narodem. - uśmiechnęłam się lekko.

Pff... Haha!

Wstałam spokojnie ze swojego miejsca. Nagle poczułam na zdrowej nodze jakiś większy luz.

Spojrzałam w dół i... cóż. Zaczęło się.

- Kurwa mać, jebana w dupę, japierdole...

Klnęłam dobre pięć minut, nim się uspokoiłam.

W klasie zapadła cisza, natomiast ja wzięłam głęboki wdech.

- Przepraszam, sznurówka mi się rozwiązała. Mogę już zaczynać? No i... pomoże mi ją ktoś zawiązać, bo tak jakby... nie mam jak?

Klasa patrzyła na mnie jak na kosmitę.

- Huh? Czemu tak na mnie patrzycie? Zrobiłam coś nie tak...?

Klasa milczała. Pierwszy odezwał się zdziwiony Katsuki.

- To nie były przekleństwa...?

- Były, ale... chwila. - na moją twarz wpłynął uśmiech. - Wy serio myśleliście, że zaczęłam? Pff. To nie była nawet jedna piąta tego, czego Polacy na co dzień używają.

- Ha.... HA?! - Bakugou wziął głęboki wdech. - Jesteś godna miana mojego rywala.

- Jak miło... - spojrzałam na niego. Z ust Bakugou pewnie był to spory komplement.

- Ha. Ty mi nawet do pięt nie dorastasz. Możesz  być co najwyżej moim uczniem, więc zwracaj się do mnie "Milu-sensei", bitch.

- Po moim trupie. - warknął blondyn.

W tej samej chwili usłyszeliśmy z mojego telefonu chrapanie.

Huh... Dalej się nie rozłączyłam?

- Te, Wera, nie śpij!

- C-co? - z telefonu wydobył się jej zaspany głos.  - Jaki znowu Grzegorz Brzęczyszczykiewicz...?

Po chwili znów rozległo się chrapanie.

Westchnęłam i po prostu się rozłączyłam. Niech sobie pośpi.

- Gdze... co? - usłyszałam od Kaminariego.

- Grzegorz. Polskie imię. - spojrzałam na blondyna.

Całe życie z debilami. Nawet w innym świecie ich spotykam.

Westchnęłam cicho.

- Błagam... dajcie mi dziewięć minut na to, bym ogarnęła, że mam do czynienia z debilami w obu światach...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top