Dwa światy

POV Shinsou


Ten dzień miał być normalny.

Ale nie, bo po co?! I tak mam wystarczająco ciężko w życiu! Losie, nie rób mi tego!

- Ile palców widzisz? - ratownik medyczny pochylił się nade mną i pokazał mi dwa palce.

- D-dwa...

- Świetnie. A teraz podążaj wzrokiem za moim palcem. Nie przechylaj głowy. - mężczyzna uśmiechnął się do mnie miło i zaczął przesuwać palcem jakieś dziesięć centymetrów od mojej twarzy. Wykonałem to, o co prosił ratownik, choć z trudem. Czułem nieznośny ból w klatce piersiowej i lewej ręce.

A jak to się stało?

To brzmi tak idiotycznie i irracjonalnie, że gdybym to usłyszał od kogokolwiek, nie uwierzyłbym mu.

Jechałem na rowerze do domu po skończonym dniu wolontariatu w schronisku.  Wiatr, który wzmógł się jakieś dziesięć minut temu wiał w moje i tak przemęczone oczy, co tylko mnie denerwowało.  Nie dość, że w szkole większość ludzi nawet się do mnie nie odzywa (co akurat nie jest jakimś minusem, bo lubię być sam) to jeszcze przyroda jest przeciwko mnie.

Czy naprawdę coś takiego zrobiłem światu, by niezależnie, czy to istota żywa, czy martwa, było to przeciw mnie?

Nagle nad moją głową jakby wiatr się wzmógł.

A potem?

Ktoś na mnie spadł. Normalnie, spadł na mnie.

Ciężar i siła uderzenia sprawiły, że ja wraz z rowerem i tajemniczą osobą przewróciliśmy się na ziemię. Kierownica wbiła mi się mocno w żebra, przez co na chwilę straciłem oddech, a ręka wplątała się w ramę roweru. Zarówno w klatce piersiowej, jak i w lewej ręce poczułem chrupnięcie, a następnie olbrzymi ból.

Krzyknąłem i straciłem na chwilę kontakt z rzeczywistością z powodu bólu. Następne, co pamiętam, to jak ktoś do mnie podszedł i zaczął coś krzyczeć. A potem sygnał karetki i...

No cóż. Mogę przejść właściwie do aktualnych wydarzeń.

Nawet nie wiem, ile zajął przyjazd do szpitala.

Miałem złamane jedno żebro i lewą rękę. Po prostu pięknie. Już wiem, jak czuje się Midoriya...

Na szczęście jeden z lekarzy miał quirk podobny do Recovery Girl, więc w stanie bólu nie pobyłem zbyt długo. Czyli inaczej obie kości dość szybko mi się zrosły.

A co teraz robiłem? Po prostu leżałem i patrzyłem w sufit.

Okazało się, że dziewczyna, która spadła wtedy na mnie, leżała w tej samej sali.  A dokładniej na łóżku na przeciwko mnie.

Była nieprzytomna. Lekarze podpięli ją do kroplówki, a na prawą nogę miała w gipsie. Była cała blada, a włosy w kolorze jasnego blondu opadały jej na twarz.

Nawet nie zwróciłem uwagi, jak dziewczyna podniosła się na łóżku. Zwróciłem dopiero na nią uwagę, gdy usłyszałem stłumiony pisk. Spojrzałem na nią wyraźnie znudzony, ale i lekko zirytowany.

Wywnioskowałem, że skoro spadła na mnie, a w okolicy było pełno budynków, chciała popełnić samobójstwo. Nie patrzyła, czy ktoś nie idzie, by lepiej roztrzaskać się na asfalcie?!

Patrzyła na mnie zarówno zdezorientowanym, jak i wystraszonym wzrokiem. Wyglądała co najmniej tak, jakby zobaczyła ducha.

- O KURWA! - krzyknęła.

Że przepraszam... co?

POV Ploz (jest to szyfr, spokojnie, nie ma tak na imię)

- O KURWA!

Jeżeli jest to sen, to mojemu mózgowi naprawdę odwaliło.

Nigdy nie miałam tego typu snów. Ba, często moich snów nawet nie pamiętałam. Żadnych postaci z anime, książek czy jakiś chorych akcji typu siedzę sobie na statku kosmicznym.

Niestety, pamiętałam głównie koszmary. Żadnych miłych snów, wizji... no czegokolwiek.

A tu proszę. W moim śnie siedzę na szpitalnym łóżku, mam nogę w gipsie, która boli jak cholera, a przede mną na łóżku szpitalnym siedzi Shinsou Hitoshi, postać z Boku No Hero Academia.

Chłopak patrzył się na mnie jak na idiotkę. Albo osobę niespełna rozumu. Albo jedno i drugie.

- Sumimasen, kurikaeshite moraemasu ka?

- Co? - nie zrozumiałam ani jednego słowa, które wypłynęło z jego ust. A raczej wystrzeliło jak pocisk, tak szybko mówił.

Zmarszczył brwi.

- Anata wa watashi ga iu koto o rikai shite imasu ka? - kolejne słowa, wystrzelone z szybkością pocisku w moją stronę.

What. The. Fuck?

- Huh? Możesz po polsku, proszę? Nie rozumiem, co mówisz...

Nagle do sali wszedł lekarz. Gdy nas zobaczył, uśmiechnął się.

- Ā, anata-tachi wa me o samashita. - powiedział lekarz.

Musiałam się uderzyć w głowę.

Ale... wypada spróbować.

- Can you speak English...?

Lekarz jak na zawołanie spojrzał na mnie zdziwiony.

- Watashitachi ga itte iru koto ga wakarimasen ka? - spytał lekarz.

- Sorry, but I don't understand... - powiedziałam dość nieśmiało. No cóż. Nigdy nie byłam dobra w mówieniu po angielsku, ale chyba to moja jedyna droga porozumienia się teraz z nimi.

Co za powalony sen...

Czy naprawdę jesteśmy w dwóch różnych światach?





-----------

Pytanie do was. Chcecie tłumaczenia tego, co mówią, na końcach rozdziałów? Jeśli tak, napiszcie mi tu ->

A ja w następnym po prostu wkleję tłumaczenie :)

Wasza Nightmare-She

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top