rozdział II

— Obudź ją, Ominis.

— Kiedy ona śpi tak spokojnie. Dajmy jej jeszcze pięć minut.

— Wydaje mi się, że za pięć minut będziemy już na stacji w Hogsmeade — zauważyła Anne.

— Ja nie mam zamiaru słuchać jak marudzi, że ma za mało czasu na ogarnięcie się — mruknął Sebastian. — Budzisz ją, czy wyręczyć cię zaklęciem Aguamenti?

— Bądź poważny, Sebastianie — upomniał go natychmiast Gaunt.

Zaraz po tym niechętnie potrząsnął śpiącą dziewczyną. Starał się zrobić to delikatnie, nie chcąc wybudzić jej ze snu zbyt gwałtownie. Henrietta jednak nie zareagowała w żaden sposób i dalej drzemała w najlepsze.

— To co, Aguamenti? — Sallow uśmiechnął się w głupkowaty sposób szykując już swoją różdżkę.

— Ani mi się waż — ostrzegł go Ominis, w głosie którego dało się usłyszeć cień groźby.

Sebastian uniósł ręce w geście poddania, zaś niewidomy podjął kolejną próbę wybudzenia Scamander.

— Rietto, pora wstać — powiedział, potrząsając dziewczyną raz jeszcze.

Ta mruknęła pod nosem coś niezrozumiałego i wtuliła się w niego bardziej, jednak nic poza tym. Zrezygnowany Ominis westchnął. Zniecierpliwiony zaś Sallow przystąpił z nogi na nogę, postanawiając jednak zbagatelizować wcześniejsze słowa przyjaciela. Nim Anne zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować jej brat wycelował w Scamander wypowiadając zaklęcie:

Aguamenti!

Strumień jasnej wody wydobył się z jego różdżki trafiając nie tylko Henriette ale i rykoszetem również Omnimisa.

— Merlinie tone! — wyrwana ze dziewczyna zerwała się na równe nogi.

— Czyś ty zgłupiał Sebastian?! — przekrzyczał ją zbulwersowany Gaunt.

Wspomniany chłopak roześmiał się głośno. Zdezorientowana i ociekająca wodą Rietta spojrzała po wszystkich, próbując odnaleźć się w zaistniałej sytuacji.

— Czy ktoś łaskawy może wyjaśnić mi co tu się dzieje? Dlaczego z Ominisem jesteśmy przemoczeni do suchej nitki?

— Za moment dotrzemy do Hogsmeade — wyjaśniła Anne, wstając z miejsca. — Ominis nie mógł cię dobudzić dlatego Sebastian stwierdził, że świetnym pomysłem będzie użycie na tobie Aguamenti.

— Zadziałało skutecznie, więc nie rozumiem skąd te pretensje do mojej osoby — szatyn wzruszył ramionami, nie kryjąc zadowolenia z tego co zrobił.

Scamander obdarowała go spojrzeniem, przez które sama Anna, nie będąca nawet w zasięgu jej wzroku, się wzdrygnęła.

— Nie myśl sobie, że ujdzie ci to na sucho — ton jakim wypowiedziała te słowa sprawił, że Sebastian zaczął żałować tego co zrobił.

Hogwart Express zajęchał na stację w Hogsmeade. Henrietta bez użycia różdżki za pomocą zaklęcia wysuszyła siebie oraz Ominisa. Zaraz po tym cała czwórka w ekspresowym tempie zmieniła swoje codzienne ubrania na mundurki szkolne i zebrała swoje kufry. Wysiedli z pociągu aby przesiąść się do jednej z karet ciągniętej przez testrale. Przez całą drogę do zamku grupa przyjaciół żartowała i śmiała się w najlepsze, zupełnie jakby wcześniejsza sytuacja z pociągu w ogóle nie miała miejsca.

Nim się obejrzeli znaleźli się w Wielkiej Sali, której zaczarowane sklepienie ukazywało rozgwieżdżony nieboskłon zapierający dech w piersiach od samego jej progu. Henrietta w tłumie dostrzegła swoich braci, z którymi wymieniła się uśmiechami, po czym razem z przyjaciółmi zajęła miejsce przy stole domu Salazara Slytherina. Po upływie kilku, niezwykle dłużących się minut drzwi wielkiej sali na powrót się otworzyły, aby stanąć otworem przed wiceprzewodniczącą Hogwartu Matildą Weasley oraz pierwszorocznymi; którzy zafascynowani rozglądali się na boki nie wiedząc na czym zawiesić wzrok. Rietta w mig wypatrzyła wśród nich Otto - swojego młodszego brata, który prowadził żywą konwersację z jakimś czarnoskórym chłopcem. Mogła dać se połamać różdżkę, że dzielił się z nowo poznanym wszystkim tym, co usłyszał o Hogwarcie od niej i reszty rodzeństwa. Młody Otto od zawsze uwielbiał słuchać ich fascynujących historii z zamku, nie mogąc się doczekać aż sam zacznie w nim edukacje. W końcu nadszedł dla niego ten dzień.

— Gdy wyczytam wasze imię oraz nazwisko podchodzicie tutaj, a ja wkładam wam na głowę Tiarę przydziału, która zadecyduje do jakiego domu was przydzielić — wicedyrektor Weasley złapała w rękę magiczną Tiarę Przydziału, której co rocznym zadaniem było przydzielanie pierwszorocznych do jednego z czterech domów - Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu oraz Slytherinu.

Kolejno zaczęła wyczytywać godności z trzymanej przez siebie listy. Rodzeństwo Scamander niecierpliwie czekało na przydział najmłodszego z nich i to wcale nie dlatego, że w drodze na dworzec King Cross zakładali się o kremowe piwo do jakiego domu trafi ich brat.

— Otto Scamander!

Wywołany chłopiec na nogach jak z waty podszedł do taboretu na którym zasiadł. Matilda Weasley posłała mu ciepły uśmiech nakładając na głowę Tiarę Przydziału. Ta mamrotała coś chwilę do siebie wyglądając na nie do końca zdecydowaną, jednak ostatecznie ogłosiła:

— Hufflepuff!

Przy stole domu borsuka wzniosły się głośne wiwaty i brawa witające nowego członka. Głowa załamanej Henrietty opadła ciężko na stół.

— A więc dalej pozostajesz jedyną czarną owieczką w rodzinie — roześmiał się Sebastian, poklepując przyjaciółkę pocieszająco po ramieniu.

W tej sytuacji trzeba wspomnieć, że do jednej z podstawowych informacji o rodzinie Scamander zdecydowanie można zaliczyć to, że jej członkowie od pokoleń przydzielani są do domu Helgi Hufflepuff. Henrietty pradziadkowie, dziadkowie, rodzice, wujostwo, a teraz i każdy z siódemki braci. Wszyscy poza samą Riettą, którą po tym jak trafiła do Slytherinu zaczęto żartobliwie nazywać ją czarną owcą rodziny Scamander. Oczywiście w żartobliwym kontekście wypowiedziane zostały również słowa Sebastiana.

— Bardziej boli mnie to, że jestem przez to aż piętnaście sykli w plecy.

— Czyżby kolejny przegrany zakład? — Ominis znał swoją przyjaciółkę na tyle dobrze, że nawet nie potrzebował odpowiedzi na to pytanie. — Załamujesz mnie Rietto. Dlaczego nieustannie wplątujesz się w zakłady, skoro wciąż przegrywasz?

— Ponieważ optymistycznie nie przestaje wierzyć, że w końcu uda mi się wygrać jakikolwiek z nich — próbowała obronić się dziewczyna. — Poza tym Otto miał ogromne zadatki na krukona, okej? Myślę, że Tiara Przydziału musiała się po prostu pomylić.

— Tiara Przydziału nigdy się nie myli — do ich rozmowy dołączyła milcząca jak dotąd Anne. — To najmądrzejszy zaczarowany przedmiot, który zawiera inteligencję wszystkich czterech założycieli Hogwartu. Posiada moc, która pozwala jej zajrzeć do głowy osoby, która ją nosi odczytując jej charakter i uczucia.

— Naprawdę Anne, jesteś chyba jedyną osobą, która uważa na historii magi.

— Mam zamiar zdać z niej wzorowo SUMy oraz owumety aby w przyszłości móc nauczać jej innych.

— To piękne marzenie, jednak nie sądzę aby profesor Binns prędko wybrał się na emeryturę.

— Poza Hogwartem jest wiele magicznych szkół. Choć przyznam, że na pewno było by miło nauczać akurat w tej, w której samemu się uczyło za młodu — rozmarzyła się Sallow. — A tak poza tym, to jak tam wasze nastawienie przed czekającymi nas SUMami? Myśleliście już może nad tym jakie przedmioty chcecie kontynuować po ich napisaniu?

— Wydaje mi się, czy to nowa zastawa? — Henrietta podniosła leżący przed nią na stole talerz, widząc w nim jedyną nadzieję na zmianę niewygodnego tematu.

— Faktycznie! Spójrzcie tylko na te piękne, złote wykończenia! — Sebastian od razu podłapał tok rozumowania przyjaciółki, również chcąc uniknąć tematu który niespodziewanie zaczęła jego siostra.

— Ominis, powiedz coś proszę.

— Porcelana pierwsza klasa, nigdy nie widziałem tak pięknej — Gaunt spełnił prośbę przyjaciółki jedynie dodając do rozmowy absurdu. — W sumie to nigdy nie widziałem żadnej, więc jedynie zakładam.

Anne pokręciła głową w geście dezaprobaty, postanawiając nie drążyć na dany moment tematu. Rietta, Ominis i Sebastian odetchnęli na to z ulgą, choć dobrze zdawali sobie sprawę, że jeszcze nie raz będzie im dane w tym roku zmierzyć się z tego typu pytaniami. Na daną chwilę postanowili jednak się tym nie przejmować i w akompaniamencie wesołych rozmów oraz śmiechów cieszyć się ucztą, która magicznie pojawiła się na stołach wypełniając je po brzegi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top