Rozdział 1
Drewniany kufel wypełniony po brzegi piwem ociekał pianą. Wziąłem do ręki szklankę i wypiłem zawartość jednym łapczywym haustem. Popchnąłem puste naczynie w stronę zdziwionego barmana.
- Co się tak gapisz?- spytałem ochrypłym głosem - Nalewaj!
Barman pośpiesznie wykonał polecenie. Nie wiem dlaczego był taki sztywny. może dlatego, że w lewej ręce trzymałem skórzaną smycz, na której końcu był wilk. Czarna Śmierć. To imię pasowało do zwierzęcia jak ulał. Kiedy ją znalazłem wokół niej leżało dokładnie 9 kruków. Pamiętam jak dziś, że pomyślałem wtedy: Dziewięć to szczęśliwa liczba. Myliłem się. Z zamyślenia wyrwał mnie chlust piwem w twarz. Zanim zdążyłem zareagować Czarna Śmierć rzuciła się na przerażonego barmana. To trwało zaledwie chwilę usłyszałem tylko niemiły dla uszu chrzęst, a zaraz potem bulgot, jakby ktoś wylewał wodę z butelki. Zorientowałem się co zrobiła,więc szybko przeskoczyłem przez blat. Spojrzałem i zwymiotowałem. Przede mną siedziała szczerząca kły wilczyca. Kły ociekały krwią i galaretowatą breją. Obok niej leżał barman, a raczej jego szczątki. Nogi sterczały pod dziwnym kątem a głowa...nie istniała. Mózg ''pływał'' obok moich nóg. krew była wszędzie. Do moich uszu dobiegł jęk. Spojrzałem na zwłoki. Jakim cudem on jeszcze żył? Dobiłem go jednym strzałem z Glocka 18. Czarna Śmierć ''uśmiechnęła" się do mnie po czym zwymiotowała. Nie dziwię się jej. Poszedłem na zaplecze w poszukiwaniu czegoś łatwopalnego. Niczego tam nie znalazłem, ale zaraz pomyślałem że przecież wódka jest łatwopalna. Znalazłem ją w szafce i zacząłem polewać nią wszystko co było drewniane. Zapałki. te oczywiście miałem, ponieważ poszedłem wcześniej do sklepu za rogiem, aby mieć czym zapalić papierosa. Kiedy już podpaliłem budynek, założyłem słuchawki i włączyłem Bee Gees'ów. wyszedłem na zewnątrz a za mną ładnie palił się Pub Pod Wierzbą (PPW) prawie jak PIW- Państwowy Instytut Wydawniczy. Już chciałem się podzielić tą myślą z Czarną Śmiercią, gdy nagle stanął przede mną czarny Rolls-Royce. Wysiadło z niego dwóch smutnych panów w czarnych garniturach. Strzelili do mnie z paralizatorów. Zanim straciłem przytomność, pomyślałem: Mam kłopoty.
DODATEK :
Cześć!
Jestem tu nowy więc jeszcze trochę nie ogarniam wattpada. Ale myślę, że zdołam się nauczyć.
Piszcie czy wolicie krótkie ale częstsze powieści. Albo długie lecz rzadko ukazujące się powieści.
I w ogóle napiszcie czy wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top