12
CARTER:
Chyba robiliśmy postępy. Co prawda Aurelia nadal odskakiwała jak oparzona, na jakąkolwiek próbę zbliżenia się do niej z mojej strony, jednak znacznie rzadziej nazywała mnie idiotą, co musiało oznaczać, że jednak jej się podobam, choć oczywiście nie zamierzała tego przyznać. Czułem jednak, że w końcu się złamie.
Korki to tylko tymczasowa opcja. Wiedziałem, że żeby poprawić oceny będę musiał zrobić kilka prac i projektów dodatkowych. Nie zamierzałem sam nad tym siedzieć. To była totalna strata czasu, który powinienem poświęcić na przygotowania do konkursu.
Myślałem o tym wszystkim, kierując się w stronę sali lekcyjnej, gdy nagle zaczepiła mnie nauczycielka matematyki.
Pomyślałem, że pewnie chce mi pogratulować mojej pierwszej w życiu piątki.
Oczywiście powinienem udawać zaskoczonego, choć w sumie wcale mnie to nie dziwiło. Przecież poszło mi zajebiście. Już dawno nie byłem z siebie tak dumny.
– Reed, zapraszam ze mną do gabinetu – powiedziała poważnie, dając znak dłonią, żebym poszedł za nią.
Wow, zrobiło się oficjalnie. Może chciała pogratulować mi przy dyrektorze?
Gdy weszliśmy do gabinetu w środku siedziała również Aurelia. Coś mi tu nie pasowało. Co ona tu robiła?
Spojrzałem na dziewczynę, posyłając jej pytające spojrzenie, na co ona jedynie wzruszyła ramionami. Wyglądała na równie zdezorientowaną jak ja.
To chyba nie miały być jednak oficjalne gratulacje. A przynajmniej tak wywnioskowałem po napiętej atmosferze.
– Usiądź – nauczycielka wskazała mi dłonią krzesło obok Aurelii. Jej głos zabrzmiał dość nieprzyjemnie, jakby miała do mnie o coś pretensje.
– Coś się stało? – spytałem ostrożnie, nie mając pojęcia, czego mogę się spodziewać.
Przecież nic nie zrobiłem.
– Nie będę tolerować ściągania na moich lekcjach – odezwała się kobieta, patrząc na mnie spod byka.
Zamurowało mnie i przez chwilę nie mogłem z siebie wydusić żadnego słowa.
Jakiego ściągania? O czym ona mówiła?
– Słucham? – powiedziałem w końcu, przełykając gulę w gardle.
– Carter, nie uwierzę w to, że z jedynkowego ucznia, nagle magicznie stałeś się prymusem – powiedziała cierpko.
Pani Mills nie należała do najmilszych nauczycielek. W sumie to mało powiedziane. Tak naprawdę była niezłą suką nawet, wtedy gdy nikt jej nie zdenerwował. A teraz nie była nawet zdenerwowana. O nie. Ona była wściekła.
I to przeze mnie. A raczej przez to, że coś sobie ubzdurała. Wariatka.
Poczułem, jak coś się we mnie zagotowało.
Fakt, może nie byłem najuczciwszą osobą na świecie. Często kłamałem i oszukiwałem. Ale teraz? Naprawdę się postarałem! Nie mogła przecież tak po prostu zarzucić mi oszustwa, jeśli nie złapała mnie na gorącym uczynku. I to tylko dlatego, że nie była w stanie uwierzyć w to, że mógłbym naprawdę się nauczyć!
– Ale...- zacząłem, jednak nauczycielka mi przerwała.
– Żadnego, ale!
Była wyraźnie zdenerwowana i mocno przekonana do swojej racji. Zachowywała się tak, jakby to nie podlegało żadnej dyskusji. Uznała, że taka wersja zdarzeń jest jedyną prawdziwą i tyle.
Zerknąłem na Aurelie. Dziewczyna siedziała cicho obserwując całą tę scenę. Pewnie bała się odezwać, żeby nie narazić się na złość tej niezrównoważonej wariatki.
– Aurelia – kobieta tym razem zwróciła się do niej. – Jesteś jedną z najlepszych uczennic. Powiedz mi proszę, czy Carter od ciebie ściągał.
Cisza, która zapadła między nami trwała zdecydowania za długo.
Bałem się. Bałem się, że odpowiedź, której udzieli nie będzie dla mnie korzystna.
Przecież ciągle dawała mi do zrozumienia, że mnie nie lubi. Co jeśli czekała właśnie na taki moment?
Co jeśli...
– Nie, napisał to sam – zaprzeczyła w końcu, na co odetchnąłem z ulgą.
– Mam uwierzyć w to, że uczeń, który oblewa wszystkie sprawdziany dostaje dobrą ocenę, gdy siedzi z tobą? I to zupełnie przypadkiem? Macie mnie za głupią? – kobieta zaśmiała się szyderczo.
No cóż, chyba nie wypadało odpowiadać na to pytanie, choć bardzo bym chciał.
Gdy żadne z nas się nie odezwało czułem, że złość w kobiecie coraz bardziej narasta.
– Albo natychmiast się przyznacie, albo oboje oblewacie tę kartkówkę bez możliwości poprawy! – warknęła, na co Aurelia się wzdrygnęła.
Byłem pewien, że te słowa złamią dziewczynę. W końcu zawsze miała najlepsze oceny. Zależało jej na tym. Te ciągłe nagrody, wyróżnienia. Na pewno nie chciałaby tego zaprzepaścić.
Nawet jeśli miałaby w ten sposób mnie wkopać.
– Udzielam Carterowi korepetycji – powiedziała, na co spojrzałem na nią zaskoczony. Może jednak nie była, taka jak sądziłem? – Szybko się uczy.
– Ach tak? – nauczycielka nadal nie wyglądała na przekonaną. – I mam uwierzyć, że na korepetycjach u ciebie nauczył się więcej niż na moich lekcjach przez trzy lata? – parsknęła szyderczo.
– No cóż, może potrzebował lepszej nauczycielki.
O kurwa – miałem ochotę powiedzieć, gdy te słowa padły z ust dziewczyny. W porę się jednak powstrzymałem. Pani Mills zrobiła się cała czerwona. Nie byłem pewny, czy ze wstydu, czy wściekłości, która osiągnęła już chyba maksymalny poziom.
No to oboje mamy przesrane.
– Oboje kłamiecie, a w dodatku jesteście bezczelni! W takim razie jestem zmuszona...
– Chwila – postanowiłem się odezwać, bo właśnie przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Miałem szczerą nadzieję, że kobieta się na niego zgodzi i że mój plan wypali. – A jeśli udowodnię, że nie ściągałem?
– I niby jak zamierzasz to zrobić? – prychnęła.
– Napiszę kartkówkę z tego materiału jeszcze raz. Przy Pani. Może być nawet teraz – zaproponowałem, na co kobieta spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Proszę bardzo – zaśmiała się szyderczo. – Przynajmniej będę co miała pokazać twoim rodzicom.
W tym momencie zadzwonił dzwonek, a więc właśnie zaczynała się chemia. Powinniśmy być już w sali.
– Aurelia, na lekcje, natychmiast – powiedziała nauczycielka głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Poinformuj pana Atkinsa, że Carter niedługo wróci.
– Dobrze – dziewczyna pokiwała głową, po czym szybko wyszła z sali.
Nauczycielka pogrzebała w torbie i po chwili wyciągnęła z niej kartkę.
– Ta sama co wczoraj – powiedziała, podając mi kartkę. – Jeśli nie oszukiwałeś to rozwiążesz ją bezbłędnie.
Pora utrzeć nosa tej wrednej babie. Z tym pozytywnym nastawieniem sięgnąłem po długopis. Jednak gdy spojrzałem na kartkę trochę zbiło mnie z tropu. Jakbym momentalnie wszystko zapomniał.
Skup się Carter. Potrafisz.
Nauczycielka, widząc, jak się waham i przez dłuższą chwilę nic nie pisze uśmiechnęła się do mnie szyderczo. Pewnie już wyobrażała sobie, jak oblewam, a ona radośnie opowiada o tym moim rodzicom. O nie. Nie dam jej tej satysfakcji. Zacząłem rozwiązywać zadania, które po chwili zastanowienia szły mi już dość sprawnie.
Przecież to umiałem. Musiałem tylko opanować stres.
– Wszystko – powiedziałem po piętnastu minutach.
– Pytanie czy dobrze – powiedziała sucho kobieta.
Zaczęła sprawdzać kolejne zadania, a na jej twarzy malowała się złość. Nie miała racji. Wiedziałem to doskonale. I ona też się teraz o tym przekonała.
– No cóż, nie wiem, jak udało ci się to powtórzyć, ale faktycznie jest dobrze.
– Po prostu się nauczyłem – czułem, jakbym powtarzał to setny raz, ale do niej chyba nadal nie docierały te słowa.
– Dobrze – pokiwała głową. – Wpiszę ci ocenę. Możesz odejść – mruknęła.
W sumie to powinna mnie przeprosić, ale na to się chyba nie zapowiadało.
– Mam zawołać Aurelię? – spytałem.
– Nie ma takiej potrzeby. Jej zachowanie to oddzielna kwestia. Będę musiała o tym porozmawiać z radą pedagogiczną. To jest nie do pomyślenia, żeby wzorowa uczennica odnosiła się w ten sposób do nauczyciela!
– W takim razie ja opowiem Pani dyrektor w, jak bardzo niesprawiedliwy sposób zostałem potraktowany. A Aurelia chętnie to potwierdzi. Myślę, że rada pedagogiczna zna ją na tyle, by wiedzieć, że bez powodu nie zareagowałaby w taki sposób.
Kobieta zmierzyła mnie morderczym wzrokiem.
– Nie rozumiem tego waszego romansiku – mruknęła. – Ale mam nadzieję, że ta dziewczyna szybko się opamięta. Idź już na lekcję Reed.
Co za suka.
Dopiero gdy wyszedłem z pomieszczenia opadły ze mnie emocje.
Musiałem przyznać, że byłem pod wrażeniem zachowania Aurelii, która najwidoczniej wcale nie była taka grzeczna, na jaką wyglądała.
Gdy wszedłem do sali od razu poczułem na sobie jej wzrok. Przeprosiłem za spóźnienie, po czym zająłem miejsce z tyłu obok Masona.
– Stary, rozumiem, żeby się spóźnić na pierwszą lekcję. Ale na czwartą to już przesada – szepnął.
– Baba od matmy wzięła mnie na dywanik.
– Co znowu odwaliłeś?
– Właśnie nic! Dostałem piątkę z tej ostatniej kartkówki i założyła, że ściągam.
– O cholera. A nie ściągałeś?
– Nie – pokręciłem głową. – Przysięgam.
Spojrzał na mnie zszokowany.
– Martwię się o ciebie – powiedział na tyle poważnie, jakbym właśnie mu oświadczył, że jestem uzależniony od narkotyków. – Przez tą całą Brooks stajesz się kujonem. A do tego nie możemy dopuścić.
– Oj daj spokój – mruknąłem.
Urwałem naszą rozmowę, bo nauczyciel rzucił nam znaczące spojrzenie, a nie chciałem mieć już dziś kolejnych problemów.
Nagle telefon zawibrował mi w kieszeni.
Zerknąłem na wyświetlacz i zauważyłem, że to wiadomość od Aurelii. Chyba pierwszy raz napisała do mnie z własnej woli.
AURELIA:
W skali od 1 do 10, jak bardzo mamy przesrane?
Uśmiechnąłem się pod nosem. Oczywiście, że ją to martwiło. Była prymuską, nie mogła sobie pozwolić, chociażby na naganę.
Postanowiłem sobie z niej zażartować.
CARTER:
Mnie odpuściła, bo napisałem kartkówkę bezbłędnie. Ale w twojej sprawie ma być jakieś zebranie z radą pedagogiczną. Chyba chcą ci obniżyć ocenę z zachowania za chamskie odzywki.
Nawet z daleka widziałem, jak momentalnie krew odpłynęła jej z twarzy. Przez dłuższą chwilę dziewczyna nic nie odpisywała i nawet zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie.
Nie mogłem dłużej się tak nad nią znęcać. Nie po tym, co dla mnie zrobiła. Musiałem ją uspokoić. Wysłałem więc kolejnego sms'a.
CARTER:
Żartuję, ale twoja mina była świetna.
Odwróciła się i posłała mi mordercze spojrzenie, które już tak dobrze znałem.
AURELIA:
Myślisz, że powinnam ją przeprosić? Chyba ostro się wkurzyła.
CARTER:
Absolutnie nie powinnaś jej przepraszać. Idealnie utarłaś jej nosa. Jestem pod wrażeniem.
Napisałem zgodnie z prawdą. Pani Mills była ostatnią osobą, której w tej sytuacji należały się przeprosiny. To ona powinna przeprosić nas.
Dziewczyna jednak wydawała się nie być do końca przekonana i chyba obawiała się konsekwencji swoich działań. Po chwili wysłała mi kolejnego sms'a.
AURELIA:
A co, jeśli serio pójdzie z tym do dyrektora?
CARTER:
Nie pójdzie.
AURELIA:
Skąd wiesz?
CARTER:
Bo powiedziałem jej, że chętnie opowiem Pani dyrektor, jak niesprawiedliwie mnie potraktowała, a ty to potwierdzisz. Dyrektorka cię uwielbia, więc na pewno ci uwierzy. Poza tym w gabinecie są kamery, więc mamy podkładkę.
AURELIA:
Nieźle Reed. Czasami umiesz zabłysnąć.
CARTER:
Zgrany z nas zespół Brooks.
Dziewczyna znowu się odwróciła. Tym razem na jej twarzy zamiast morderczego spojrzenia pojawił się uroczy uśmiech, który idealnie podkreślił jej dołeczki w policzkach.
Coraz bardziej lubiłem ją w takim wydaniu.
************
Witam w kolejnym rozdziale. :)
Co sądzicie o Carterze? Wasza niechęć do niego trochę spadła, czy nadal go nie cierpicie? Dajcie znać.
Kolejny w czwartek <3.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top