Pi🐾

Owari pov.

Położyłem nieprzytomnego ciebie na łóżku. Obecnie mieszkam w jednym z wielu mieszkań na osiedlu gdyż mam kilka tygodni przerwy w szkole, a widząc ciebie w złej kondycji zabrałem cię do siebie.
- Ej śpisz? - szepnąłem prosto do twojego ucha pochylac się i składając pocałunek na twoim lekko zaróżowionym policzku. Wiedziałem, że nie czułeś się dzisiaj najlepiej i cieszyłem się, że teraz śpisz jak aniołek. Jednak miałem twardy orzech do zgryzienia gdyż musiałem cię teraz rozebrać i najlepiej trochę schłodzić twoje gorące ciałko. Udałem się więc do łazienki by po chwili wrócić z lekko namoczoną szmatką. Delikatnie ściągnąłem z ciebie czarną cekinową bluzke i ułożyłem ją obok na stoliku. Chwilę później pochylając się nad twoim torsem zacząłem jeździć szmatką kreśląc na nim różne wzorki. Lecz gdy dojechałem do twojego brzucha poruszyłeś się nieznacznie i przykryłeś tą część ciała swoimi rękami nadal pozostając w śnie. Może po prostu cię bolał? A może coś się stało o czym mi nie powiedziałeś? Nie wiem...
Nie zastanawiając się dłużej zabrałem szmatkę z twojego ciała i złapałem za twoje czarne błyszczące spodnie. One również znalazły się na stoliku, a ty pozostając w samych bokserkach zacząłeś lekko się wiercić. Przykryłem cię szybko białym miękkim kocem uspokajając tym samym twoje ciałko. Twoją twarzyczkę rozjaśnił wtedy uroczy uśmiech. Wiedziałem, że rano będziesz napewno głodny więc specjalnie dla ciebie poszedłem do całodobowego marketu na zakupu. W sumie moja lodówka i tak świeciła pustkami więc nie myśl sobie, że to tylko z twojego powodu mała cholero.

~🎀~

Obudziło mnie twoje głośne zachowanie w kuchni. Wiedziałem, że nie robiłeś tego specjalnie, ale słysząc jak wszystko dosłownie leci ci z rąk... Po prostu nie wytrzymałem i wstałem idąc w twoim kierunku. Z początku nie zwracałeś na mnie uwagi jednak po chwili wiedziałem, że się wystraszyłeś mojej osoby tak blisko twojej.
- Czy naprawdę musisz tak hałasować z rana? - zapytałem krzywiąc się przy tym. Ostre poranne światło nie działa na mnie zbyt dobrze.
- Prze-przepraszam... - odsunąłeś się na bezpieczną odległość, a twój wzrok utkwił w podłodze. - Masz może wodę ? - zapytałeś po chwili ciszy między nami.
-  Tak. Napij się - schyliłem się do szafki za tobą i podałem ci całą butelkę wody. - Mogłeś mi powiedzieć, że chce ci się pić - stwierdziłem patrząc jak łapczywie przełykasz każdy łyk wody.  Oczywiście odpowiedziała mi cisza więc poszedłem do łazienki starając się dobudzić i wykonać w spokoju poranną toaletę. Umyłem zęby, wziąłem szybki prysznic i wyszedłem taki z łazienki. Wiecie mieszkam sam i to jest dla mnie raczej normalne zachowanie. Jednak dla ciebie ćmoku nie było.
- Jesteś nagi?! - zakrzyknąłeś i ruszyłeś do innego pokoju.
- Przecież widziałeś mnie już takiego - wzruszyłem lekceważąco ramionami i zacząłem nakładać na siebie ulubione dresy. Ty natomiast trzasnąłeś drzwiami z łazienki zamykając się przede mną. Nie rozumiałem dlaczego taki straszny z ciebie dzikus? Przecież wszystko między nami uległo poprawie, nie?


- Masz więcej wody? - zapytałeś z łazienki by po chwili stanąć przede mną. - Albo wiesz co? Nic od ciebie nie chcę! W ogóle co ja tu do cholery robię i gdzie jestem?! - słuchałem uważnie jak gubisz się w swoich własnych myślach. To było takie kawaii...
- Za dużo pytań zadajesz - stwierdziłem i odwróciłem się na pięcie z zamiarem pojścia w stronę salonu jednak poczułem twoją delikatną dłoń na moim nadgarsku. To kompletnie zbiło mnie z tropu więc tylko patrzyłem w niebieskie tęczówki i czekając na twoje poczynania.
- Chciałem podziękować - szepnąłeś w moją stronę. - Wiem, że nie musiałeś mi pomagać
- A jak tam ty i Shiro?  - uciąłem temat. Wystarczyło mi, że ty całą noc leżałeś przy mnie. Niczego więcej nie chciałem.
- Ym... - odchrząknąłeś i znowu twój wzrok upadł na podłogę. - Obiecał, że mnie naznaczy - burknąłeś pod nosem jakby nie miało to już dla ciebie żadnego znaczenia.
- I? To chyba dobrze, prawda? - odparłem bez zastanowienia. W środku cały kipiałem ze złości i próbowałem powstrzymać się przed wgryzieniem się w jego cudnie pachnącą szyjkę.
- To już nieaktualne... - odparłeś ze spuszczoną głową. - Powiedziałem mu o tym co zrobiliśmy
- Powinien to zrozumieć - powiedziałem patrząc w twoje smutne oczy.
- Zrozumieć seks z kimś innym? Nie sądzę - odparłeś i dopiero teraz zorientowałeś się, że stoisz przede mną w samych bokserkach. Purpura pokryła twoje polisie, a twoje ciało wykonało ruch w tył.
- Nie chciałeś bym ja ciebie naznaczył? - zapytałem będąc ciekawym odpowiedzi. Ty jednak biłeś się z myślami zanim odpowiedziałeś.
- Chciałem, ale wtedy ty zniknąłeś - wyznał i usiadł ciężko na łóżku.
- Nadal to pamiętasz? - zdziwiłem się. Przecież to było tak dawno temu. Jednak ty pokiwałeś twierdząco głową na moje pytanie. - A teraz nie chciałbyś?
- Nie - odpowiedziałeś tylko i ruszyłeś w stronę drzwi wyjściowych. Tak zapierdalaj w samych bokserkach po nieznanej ci dzielnicy. Bardzo madrze panie "odpowiedzialny". Natychmiast ruszyłem za tobą. Ku mojemu zdziwieniu drzwi mojego domu same się otworzyły i do pokoju wparował Shiro.
- Co mu zrobiłeś?! - warknął przekraczając próg mojego domu.
- Chyba ciebie już do reszty pojebało - rzuciłem w jego stronę i ruszyłem do niego by wypchnąć go za drzwi. On jednak odepchnął mnie na tyle mocno, że poleciałem na ścianę i przestałem chwilę kontaktować. Widziałem jak ten różowy skurwysyn łapie moją omegę za rękę i wyprowadza na zewnątrz zarzucając na jego ramiona swoją skórzaną kurtkę. Nie widziałem już nic więcej. Po prostu usnąłem w najlepsze podparty o ścianę.


Yuki pov.

Czułem silny uścisk na moim nadgarsku. Chłopak zbyt mocno zareagował na mój pobyt tutaj.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałem nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.
- Chłopaki z baru mi powiedzieli - wypowiedział te słowa jako obelgę i na siłe wcisnął mnie do swojego samochodu.
- Nie jestem rzeczą - zauważyłem i postanowiłem mu to zakomunikować.
- Wiem, ale nie potrafisz sam o siebie zadbać - powiedział mi prosto w twarz odpalając silnik. - Zabiorę cię do mojego domu. Mieszkam niedaleko
- A zapytałeś mnie o zdanie?

-Ty nie umiesz podejmować decyzji - parsknął śmiechem zatrzymując się na światłach.
-Kto dał ci prawo do oceniania mnie?  Nie zmienię tego kim jestem! - warknąłem i próbowałem otworzyć drzwi samochodu, które oczywiście były zamknięte. Czułem się niesamowicie zmęczony, a wszystkie emocje tak nagle skumulowały się we mnie. Raz płakałem raz się śmiałem aż w końcu zasnąłem oparty policzkiem o zimną szybę.

~🎀~

Obudziłem się na beżowej kanapie przykryty jasnym kocem. Było mi tu dobrze, ale byłem bardzo spragniony jakiegokolwiek napoju. Moje gardło było suche, a usta mocno ściśnięte.
- Dobrze się czujesz? - usłyszałem głos nade mną. Zmartwiony Shiro wpatrywał się we mnie siedząc na fotelu.
- Ym no ten... - Skłamać czy powiedzieć prawdę?
- Bez względu na to co było między nami - podszedł do mnie i objął mój policzek. - możesz mi ufać
- Shiro, bo ja... - zacząłem niepewnie. - nie czuję się najlepiej...
- A co czujesz?
-  Głównie pragnienie, głód mdłości i czasem też potężną słabość emocjonalną - powiedziałem wszystko na jednym wdechu czekając na reakcję przyjaciela.
- Spóźnia ci się? 
- Em tak... Ale co to ma do tego? Często mi się spóźnia więc nie ma w tym nic niezwykłego... - powiedziałem i opuściłem speszony wzrok.
- Nie jestem lekarzem, ale - widziałem wahanie w jego oczach. Wiedziałem, że nie chciał mi powiedzieć mimo, iż wiedział, że musi. Dlatego przełamywał się dla mnie. - jak dla mnie jesteś w ciąży
- C-co? - myślałem, że się przesłyszałem i czekałem na cień rozbawienia ze strony Shiro jednak on nadal był poważnym alfą.
- Wszystkie objawy się zgadzają. Poza tym twój zapach jest bardzo mocny - odsunął się ode mnie, dosłownie nie spuszczając ze mnie wzroku. A ja milczałem, bo nie wiedziałem co mam powiedzieć. Przecież to niemożliwe żebym zaszedł, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli to prawda to Owari mnie znienawidzi. W końcu tylko z nim mogłem zajść.
- Zrób test - polecił mi by po chwili wyjść z pokoju. Gdy wrócił wręczył mi do rąk małe pudełeczko.
- Co to? - zapytałem głupio nie mogą przeczytać opisu z powodu nieustannie trzęsących się rąk.
- No test ciążowy - odparł i usiadł koło mnie.
- Skąd go masz? - zapytałem ze łzami w oczach. Bez namysłu wtuliłem się w różowowłosego wdychając jego słodki zapach.

- Wiesz czasem odwiedza mnie siostra - uśmiechnął się pocieszająco i wtulił mnie bardziej w siebie. - Nie bój się poznać prawdy
- A jeśli wyjdzie pozytywny to co wtedy?
- Będę o ciebie dbał i chronił aż dziecko się nie urodzi
- Ale przecież nie ty jesteś ojc...
- Wiem - przerwał mi.
Niepewnie ruszyłem się z wygodnego miejsca i zamknąłem się w łazience rozpakowując zawartość pudełka.
- No to zaczynamy...

~🎀~

🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾


16 maja 2017r.~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top