Kappa🐾
Siedziałem właśnie na jednym z hogerów przy barze patrząc jak inni chleją. Uznałem, że najlepiej będzie dla ciebie jak trochę odreagujesz, bo w przeciwnym wypadku zamartwisz się na śmierć. Od kilku dni po zajęciach chodzimy do barów, a ja postanowiłem nie pić będąc z tobą. Nadal miałeś jednak ruje więc ktoś musiał cię pilnować. Dlatego właśnie siedzę tu teraz o suchym pysku sącząc pepsi z cytryną i małą parasolką. Patrzyłem na ciebie lekko zmęczonym wzrokiem- ubrany byłeś dziś dość wyzywająco przez co skupiałeś na sobie wzrok innych osób, a twoje oczy były tak pięknie podkreślone czarną kredką. Myślałem, że nie wytrzymam przez twoje zdecydowanie za krótkie spodnie. Po chwili stanąłeś przede mną z głupim uśmieszkiem.
- Podsadź mnie na bar - nakazałeś i wystawiłeś do mnie ręce bym cię chwycił i przeniósł na blat baru.
- Nie ma takiej opcji mały - pokręciłem niezadowolony głową i chwyciłem za twój nadgarstek widząc, że ledwo stoisz. Zdecydowanie nie znasz umiaru w piciu.
- Ale ja chcę - wydołeś smutny wargę i spojrzałeś z tęsknotą na blat. Wiedziałem jednak, że na tym się nie skończy. Po chwili wyrwałeś się z mojego uścisku i wskoczyłeś na blat siadając na nim. Natychmiast stanąłem przed tobą by przemówić ci do rozsądku.
- Yuki złaź - powiedziałem do ciebie, ale ty tylko wywróciłeś oczami.
- Ja chcę się baaawić! - krzyknąłeś zbulwersowany jakbyś nigdy się nie "bawił".
- Co mam zrobić żebyś odpuścił? Taksówka zaraz przyjedzie po nas - odparłem patrząc na twoją rozbawioną twarzyczkę.
- Okey - zadowolony zeskoczyłeś z blatu łapiąc mnie za rękę i pognałeś do wyjścia. Po chwili już staliśmy przed budynkiem czekając na taksówkę. Kiedy stanęliśmy puściłeś moją rękę.
- Dobrze się bawiłeś? - zapytałem by przerwać ciszę jaka nastała. Chyba nie czułeś się zbyt dobrze.
- Baaardzo, ale chce mi się rzygać - po chwili uklękłeś przed klatką z kanalizacji i zacząłeś wymiotować. Oj ty bidoku...
- Lepiej ci? - zapytałem po chwili gdy zauważyłem, że przestajesz już rzygać, a taksówka zbliża się do nas.
- Taa - wymruczałeś gdy wziąłem cię na ręce i wpakowałem do pojazdu, a wcześniej dałem ci gumę byś nie zabił nikogo swoim pijackim oddechem. - No ten Shiroo - zacząłeś kołysząc się obok mnie na siedzeniu. - bo ty mówiłeś, że zrobisz wszystko bym zszedł z tego blatu i w ogóle...
- Nie Yuki. Zapytałem tylko co mogę zrobić żebyś zszedł - poprawiłem go i zacząłem przyglądać się widokowi za oknem.
- No, ale to jest to samo - machnąłeś dziecinnie ręką, a twoja osoba odbiła mi się w szybie. - no więc wracając do tego to ja już wiem co bym chciał od ciebie
- No co niby? - zapytałem z ciekawości zastanawiając się czy ktoś ci czegoś nie dorzucił. Jednak po chwili wyrwałeś mnie z przemyśleń siadając na moich kolanach.
- Przeliż się ze mną - szepnąłeś bym tylko ja cię usłyszał, ale ja na tą prośbę zareagowałem dość chaotycznie. Po prostu zrzuciłem cię z kolan na siedzenie obok i zacząłem cię ignorować. Oczywiście, że chciałem się z tobą przelizać, ale taka opcja w ogóle nie wchodziła w gre. Przez resztę drogi siedzieliśmy w ciszy. Byłem trochę na ciebie zły, że aż tak się spiłeś, ale i tak nie miałem tutaj za wiele do gadania.
~🎀~
Po przytarganiu cię na nasze piętro zacząłem żałować, że nie przystałem na twoją propozycję. Nie wiem czy to kwestia zmęczenia czy czegoś innego, ale zapragnąłem cię pocałować. Byłeś taki uroczy gdy mi składałeś tą szaloną propozycję.
- Chyba znowu będę rzygał - stwierdziłeś gdy ułożyłem cię na łóżku.
- Ani mi się waż - pogroziłem ci palcem i poszedłem do łazienki aby się wykąpać. Było już grubo po drugiej więc cieszyłem się, że w końcu mogę zmyć z siebie brud dnia. Napawałem się ciepłą wodą, która ogrzewała moje ciało gdy nagle poczułem czyjeś ręce na moim brzuchu. Odwróciłem głowę w stronę oprawcy i zobaczyłem ciebie.
- Wyjazd stąd - warknąłem w twoją stronę abyś odpuścił. Byłeś mocno wstawiony, a ja nie miałem ochoty odganiać się od ciebie jak od namolnej muchy. Wiem, że miałeś chcice, bo od kilku dni mnie tak napastujesz.
- Nieee - powiedziałeś melodyjnie i chuchnąłeś mi alkoholem.
- Fuuuj... Wali od ciebie alkoholem - skrzywiłem się gdyż trunek przyćmił twój śliczny zapaszek. Nie zareagowałeś na moją uwagę i bardziej się wtuliłeś. Krew z twojej rui spłynęła wraz z wodą na co przełknąłem głośno ślinę. Woń jaka teraz się ulatniała była po prostu nie do zniesienia. Odepchnąłem cię wkurzony tak, że lekko odbiłeś się od ściany. Po chwili już byłem w pokoju i zakładałem bokserki, które służą mi jako piżama. Usłyszałem trzask zamka, co symbolizowało, że zwyczajnie się na mnie obraziłeś. Odetchnąłem na to z ulgą i włączyłem telewizor kładąc się na łóżku. Akurat leciała sensacja więc zadowolony przykryłem się i zacząłem oglądanie. Niestety przez pierwsze piętnaście minut nie mogłem kompletnie skupić się na filmie i to wszystko przez to, że tak długo nie wychodziłeś z łazienki. Wstałem więc i poszedłem sprawdzić co z tobą, ale gdy pociągnąłem za klamkę to przypomniałem sobie, że przecież obrażony zamknąłeś drzwi. Zacząłem więc uporczywie pukać, ale nic to nie dawało, a dźwięk wody utrudniał mi usłyszenie jakiegokolwiek dźwięku.
- Yuki! Halo Yuki! - zacząłem wykrzykiwać twoje imię, ale niestety to nic nie dawało i właśnie w tym momencie zacząłem się bać. Potwornie bać. Dlatego wpadłem na pomysł aby błagać cię byś wyszedł nawet gdyby to był tylko twój głupi żart. Wyobrażając sobie ciebie umierającego byłem w stanie zrobić wszystko. - Yuki proszę cię wyjdź... Zrobię co zechcesz przysięgam - powiedziałem ze skruchą i położyłem jedną dłoń na drzwiach z frustracją. O psie... Co ty ze mną najlepszego wyprawiasz? - Błagam... Zrobię wszystko - zaskomlałem żałośnie i właśnie wtedy usłyszałem przekręcenie zamka, a po chwili ciebie w drzwiach. Miałeś rozcięta rękę od nadgarstka aż po ramię, ale sądząc po śladach to nie był twój pierwszy raz. Natychmiast wtuliłem się w ciebie, a ty w tym momencie upuściłeś żyletkę.
- B-boli - zaskomlałeś żałośnie i wtuliłeś się mocniej, a ja dopiero teraz zauważyłem, że jesteś tylko w ręczniku. Po chwili przeniosłem cię na łóżko i uklęknąłem przed tobą przyglądając się uważnie ranie. Wystawiłem język i przejechałem nim po całej długości. Spiąłeś się na ten gest, ale nic nie powiedziałeś, bo wiedziałeś, że mogę ci tym pomóc. Po chwili skończyłem i opatuliłem ranę bandażem.
- Jak się czujesz? - zapytałem zmartwiony twoim stanem psychicznym. Nic mi jednak nie odpowiedziałeś więc postanowiłem przykuć twoją uwagę w mój standardowy sposób więc już po chwili moja twarz zbliżyła się do twojej. Czekałem ma jakąkolwiek oznakę sprzeciwu, ale niestety nie doczekałem jej gdyż po chwili sam złączyłeś nasze usta. Twoje wargi były takie cudowne, a gdy znalazły się na moich to kompletnie straciłem rozum. Całowałem cię tak jak lubię najbardziej, czyli z dużą ilością śliny. Po chwili rozwinąłeś swój ręcznik i rzuciłeś w kąt pokoju siadając na mnie nie przerywając pocałunku. Byłeś taki czarujący i uroczy, że chciałem się z tobą kochać.
- Shiro zróbmy to...
~🎀~
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
2 maja 2017r.~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top