Jota🐾
Obudził go chłód porannego wiatru. Jego rozsądek wrócił, a wraz z nim potworne wyrzuty sumienia. Natomiast jego podświadomość została zrujnowana. Nigdy w najgorszych koszmarach nie podejrzewałby, że zostanie zgwałcony przez partnera więzi, a ponadto jego wejście krwawiło. I to mocno.
- Eh... - odetchnął z ulgą gdy po dokładnym rozejrzeniu się stwierdził, że jest sam pośród wysokich traw i drzew. Jego alfa porzucił go wczoraj w tym miejscu gdy zaczął mocno krwawić. I właśnie dlatego tutaj leżał taki nagi i bezbronny. Jego oczy były czerwone, a ciało niebezpiecznie wychłodzone. Wszystko wydawało się dziać poza nim jakby kolejny raz znalazł się między snem, a jawą. Widział wszystko, ale tak naprawdę nic konkretnego. W końcu poczuł ten znajomy zapach przy którym jego umysł był spokojny, a różowe włosy oprawcy lekko dotykały jego czoła. Shiro przyglądał się dokładnie omedze by po chwili zacząć go przepraszać i skomleć o tym jak bardzo zawalił sprawę. Jednak Yuki był poza tym gdyż właśnie miał spotkanie z ciemnością go otaczającą.
~🎀~
Po raz kolejny obudził się w nieznanym miejscu, co powoli przechodziło do jego rutyny. Leżał na jednym z wielu metalowych oraz skrzypiących łóżek, których tak bardzo nie znosił. Od małego uciekał od takich miejsc bojąc się igieł, bakteri i innych rzeczy związanych ze szpitalem. Sam zapach drażnił jego nozdrza. Najpierw otworzył ostrożnie jedno ślipko, a potem powoli drugie i zaczął wędrować wzrokiem po całym pomieszczeniu. Po chwili gdy obraz stał się dla niego dostatecznie wyraźny dostrzegł różowowłosego, który siedział obok jego łóżka na stołku i trzymał go za rękę.
- Shiro co się dzieje? - zapytał z lekką chrypką nie mogąc nie poznać odpowiedzi na nurtujące pytanie.
- Yuki ty... Ty prawie się wykrwawiłeś - odparł różowowłosy mający przyschniętą już krew pod nosem.
- Shiro twój nos - szepęła omega jakby ktoś miał ją za to uderzyć.
- Wiem. Nic mi nie będzie - lekko ścisnął rękę młodszego i usiadł na niewygodnym łóżku, tuż obok poszkodowanego.
- O mój psie! - krzyknęła nagle omega zbyt szybko przy tym siadając.
- Ej ej spokojnie. Mów co jest? - różowowłosy przytrzymał Yukiego za ramiona aby nabrał nieco równowagi.
- Shiro jestem okropnym przyjacielem! Gdzie do cholery jest Fumio?! Ostatni raz widziałem go wtedy na alko... - znowu poczuł się słabo i opadł prosto w ramiona Shiro.
- Spokojnie Yuki - wtulił omegę w tors i oparł swoje plecy o ramę łóżka. Natomiast blondyn wtulił się w niego wdychając jego bezpieczny zapach. Dopiero teraz omega uświadomiła sobie, że alfa pachniał mleczną czekoladą pomieszaną z truskawkami. Pragnął czuć takie ciepło jak przy swoim partnerze więzi. - Ym ten... - odkrząknął Shiro - Ja tak strasznie cię przepraszam Yuki... To wszystko moja wina...
- Nie mów tak prosze - w oczach omegi znowu zawitały łzy. - To niczyja wina... Kto mógłby się tego spodziewać?
- Nie broń mnie. Obiecałem cię chronić, a tylko zawiodłem - obwiniał się różowowłosy ze spuszczoną głową.
- Skończmy już ten temat, bo nic to nie zmieni - po tych słowach chłopak wtulił się jeszcze bardziej w ciepły tors alfy i zamknął ślipka zasypiając.
~🎀~
Shiro pov.
Patrzyłem na śpiącego ciebie już od kilku godzin. Wyglądałeś tak uroczo i niewinnie. Przeczesywałem twoje jasne włoski by usłyszeć ciche pomruki zadowolenia z twojej strony. Gdybyś tylko powiedział mi... Z resztą to i tak nie ważne. Myślę, że jesteśmy świetnymi kumplami. Przypominasz mi nawet mojego młodszego brata...
- O no witam śpiącą królewnę - powiedziałem do ziewającego ciebie, kiedy właśnie przecierałeś swoje zaspane ślipka. Nagle ktoś mnie rozkojarzył, a właściwie nie ktoś tylko coś - zapach. Była to woń nieoznaczonej omegi, która ujawnia się wraz z rują.
- Shiro co się dzieje? - zapytałeś lekko zaniepokojony, łapiąc w piąstki materiał mojej bluzki z nerwów.
- Nie, nic. Musimy się tylko stąd jakoś wydostać - wziąłem cię pewnie na ręce i ruszyłem w głąb korytarza. Było około trzeciej nad ranem więc nie sądzę by ktokolwiek nas tutaj zatrzymywał. Co prawda musieliśmy iść okrężnymi drogami aby jak najmniej pokazywać się kamerą, ale w końcu się udało i wyniosłem ciebie ze szpitala. Biegłem szybko aby nikt nie poczuł twojej pięknej woni, bo gdyby tak się stało to alfy mogłyby cię wykorzystać, a do tego nie dopuszczę. Nieoznaczone omegi mają bardzo ciężko, a ich zapach przyciąga inne wilki. Ale teraz miałem w głowie coś innego - musiałem wsmarować ci maść na ukojenie bólu i właśnie dlatego biegiem ile sił w łapach byś nie cierpiał. Smuciłem się gdy się dołowałeś lub gdy coś cię bolało, a tego skurwiela Owariego to przechszcze za to co ci zrobił. Czuję się za ciebie odpowiedzialny, bo w końcu jesteś moim młodszym kumpelem. Po chwili dotarłem do naszego wspólnego pokoju i położyłem cię delikatnie widząc, że zwijasz się z bólu.
- Już, już mały. Wszystko będzie dobrze zaraz coś na to zaradzimy - odparłem ze wsparciem w głosie.
- T-to nic... Naprawdę - odrzekłeś kuląc się po kryjomu z bólu. Wiedziałem, że cierpisz, a w tamtej chwili poczułem, że mogę ci ulżyć.
- Yuki to ci pomoże - wyciągnąłem z kieszeni tubkę niewielkiej maści i zacząłem nią machać przed twoimi oczami uradowany.
- Shiro ty na naprawdę nie musisz tego robić. Nie czuj się w obowiązku mi pomagać, serio... - szepnąłeś, a ja natychmiast się nad tobą pochyliłem.
- Ale ja chcę ci pomóc i nie przyjmuje odmowy - po chwili już leżałeś do mnie tyłem z grymasem wymalowanym na bladej twarzy. Myślałem, że zaraz coś mi odpyskujesz, ale ty nadal tylko leżałeś do mnie tyłem patrząc przed siebie.
- Ej... - dotknąłem lekko twoich plecków, ale ty odskoczyłeś ode mnie jak oparzony. Wiedziałem już czemu się tak zachowujesz. Po prostu przeżywasz to co zrobił ci ten dupek... Tak bardzo chciałbym ci jakoś pomóc więc nachyliłem się do twojego ucha i najczulej jak potrafiłem przejechałem językiem po twojej słodkiej szyi.
- Co robisz? - zapytałeś lekko zmieszany i odwróciłeś głowę w moją stronę.
- Zwracam na siebie twoją uwagę - znowu nachyliłem się, lecz tym razem celem były usta, czyli twoje słodkie malinowe wargi.
- Stop! - zakrzyknąłeś zmieszany i położyłeś swoje dłonie na moich wargach lekko mnie oddalając od swojej buzi.
- Rozumiem, że nie chcesz bym cię dotykał - zatrzymałem się na chwilę przy tym stwierdzeniu zastanawiając się dlaczego właściwie nie chcesz bym cię dotykał? Pomyślałem, że to kwestia mojego zapachu, bo w końcu nie pachnę jak Owari... - ale jeśli to jakkolwiek sprawi ci przyjemność to wyobraź sobie, że ktoś inny cię dotyka - złapałem za twoje spodnie by po chwili je zdjąć i przejść do bokserek. W ogóle na to nie zareagowałeś, a tym bardziej się nie stawiałeś. Po chwili nabrałem trochę siwej maści na palec i zacząłem na nią chuchać swoim ciepłym oddechem.
- Co robisz? - zapytałeś zainteresowany odwracając twarz w moim kierunku.
- Ogrzewam maść, żeby nie była za zimna dla mojej księżniczki - puściłem ci zalotnie oczko na co widocznie się uśmiechnąłeś. Po ogrzaniu maści przyłożyłem ją do twojego wejścia i zacząłem jeździć po nim robiąc małe kołeczka. Twoje wejście było takie... Ciasne. Tak ciasne, że miałbym ochotę w nim utkną... E, e eeej! To nie są moje słowa. Ja się do tego nie przyznaje fala la la (XD).
- Ah... - usłyszałem ten piękny dźwięk, który wydobył się z twych ust. Miałem ochotę cię naznaczyć byś był tylko i wyłącznie mój, tak, że tylko ja mógłbym cokolwiek dla ciebie znaczyć.
- Więcej proszę, a ja rzadko kiedy proszę - uśmiechnąłem się perliście na co ty pozwoliłeś mi popatrzeć na swoją podnieconą minę - lekko otwarte usta gdzie było widać nitkę śliny, która próbowała umknąć niepostrzeżenie kącikiem twych ust oraz oczy pełne porządania. Po chwili wystawiłeś niegrzecznie język abym mógł poczuć twój górący oddech. Przez twoje igraszki kompletnie zapomniałem, że nie mam już nawet maści na palcu i oderwałem palec od twojego wejścia. Westchnąłeś z niezadowolenia i oblizałeś prowokująco swoją dolną wargę. Byłem wtedy pewien, że nie robisz tego celowo, tylko zwyczajnie tak reagujesz, a to jeszcze bardziej dodawało ci uroku. Nie pozwoliłem ci abyś czuł bólu chociaż na chwilę. Smarowałem twoje wejście aż nie uznałem, że jest dostatecznie nawilżone specyfikiem. Już miałem oderwać od ciebie moje palce gdy ktoś pojawił się w pomieszczeniu. Był wysoki i zdecydowanie wkurzony. Odrazu rozpoznałem, że to Owari. Podszedł do mnie w szybkim tępie i przywalił mi w mój biedny nos.
- Shiro! - krzyknąłeś żałośnie gdy moje plecy spotkały się z podłogą. Wstałem powoli by nie stracić równowagi i pchnąłem alfę w tył.
- Jakim prawem pojawiasz się po tym co mu zrobiłeś?! - warknąłem w jego stronę i znowu go popchnąłem.
- Mogę przychodzić do MOJEJ omegi kiedy mi się podoba - odrzekł i znowu zaczął iść w twoją stronę.
- To nie jest twoja sex zabawka - wycedziłem przez zęby i wypchnąłem go wkurzony za drzwi zaraz potem je zamykając na skobel.
- Nie pozwolę byś pukał moją omegę! - zawarczał i zaczął się rzucać na drzwi jak opętany jednak po chwili odpuścił warcząc, że to jeszcze nie koniec. Podszedłem ponownie do ciebie i usiadłem na łóżku. Widziałem, że byłeś nerwowy, ale nie sądziłem, że taki nagi od pasa w dół wskoczysz mi na kolana i wtulisz się w mój tors. Uczucia jakie wywołałeś we mnie były czymś nie do opisania. Twoja mała męskość dotykała mojego podbrzusza i tylko materiał mojej bluzki tworzył niepotrzebną barierę między naszymi ciałami. W tamtej chwili miałem ochotę na ciebie mimo, że wiedziałem iż to niedorzeczne. Otuliłem ramionami twoje plecy i niezauważalnie przycinąłem twoje ciało bliżej mojego. Nagle poczułem nieprzyjemną ciasnotę w spodniach. Odsunąłem się delikatnie od ciebie pod pretekstem, że muszę się wykąpać. Zmieszany zszedłeś z moich kolan i zacząłeś się ubierać. Ja natomiast pognałem do łazienki zamykając ją od wewnątrz pierwszy raz odkąd tu mieszkam. Złapałem za pokrętło prysznica i spuściłem wodę aby zagłuszyła ona moją małą zabawę. Robiąc to myślałem o tobie i wyobrażałem sobie twoją buzie. Po chwili już doszedłem i doznałem niemałego olśnienia:
Zakochałem się w tobie.
~🎀~
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
Heeej ;3
Wracam do żywych i przybywam z maratonem gdyż mam kilka rozdziałów do przodu XD I zapytam za wczasu : Są tu jacyś zwolennicy Shiro x Yuki? 😏
2 maja 2017r~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top