Alfa🐾
- Yuki! - z zamyślenia wyrwał mnie stanowczy głos starszego brata.
- Co się stało Jackson? - usiosłem lekko głowę zza książki, którą obecnie czytałem.
- Rodzice proszą cię byś poszedł do salonu. Chcą z tobą porozmawiać - zagryzłem wargę z nerwów z powodu głosu brata. Jackson był alfą i słynął z kamiennej twarzy, przez co zawsze potrafił skłamać prosto w oczy, ale ja zawsze wiedziałem kiedy on kłamie. Potrafię zajrzeć trochę głębiej i wyczuć gdy coś jest nie tak. Może to kobieca intuicja? W końcu jestem omegą...
- Wiesz może o co chodzi? - odłożyłem książkę i zszedłem z parapetu na którym siedziałem i stanąłem przed nim patrząc mu prosto w oczy.
- Nie. Rodzice wszystko ci wyjaśnią - powiedział to pewnie co zbiło mnie z tropu, ale zaraz! Jego warga drgnęła minimalnie gdy wymawiał słowo "nie". Może sobie być tym alfą, ale nie będzie mnie oszukiwać. Wiem dokładnie kiedy próbuje coś przede mną zataić.
- Kłamiesz... - nadal wpatrywałem się w jego oczy, a on zacisnął jedną ręke w pięść, a drugą chwycił lekko za mój nadgarstek.
- Proszę byś nie utrudniał. Chcę cię chronić i zawsze będę po twojej stronie - wyszeptał i ostrożnie pociągnął mnie w stronę salonu. Gdy tylko przekroczyliśmy próg dostrzegłem rodziców siedzących na kanapie. Mama miała lekko opuszczoną głowę co mogło symbolizować, że jest w dołku pomimo uśmiechu jaki miała na twarzy. Natomiast ojczym siedział wyprostowany i pewny siebie. Postanowiłem spocząć na krześle pozostawiając bratu fotel.
- Chcieliście rozmawiać - stwierdziłem z lekkim zdenerwowaniem i zacząłem bawić się palcami, które wydawały się w tej chwili najciekawszą rzeczą w tym pokoju.
- Yuki, masz już te piętnaście lat i z mamą postanowiliśmy znaleźć ci silnego oraz wykształconego alfę, który będzie się tobą godnie opiekował - ojciec wypowiedział te słowa ze stoickim spokojem jednak mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
- Jest jednak jeden warunek aby tamten alfa cię zaakceptował... - odezwała się nagle moja rodzicielka ze smutkiem w ciemnych tęczówkach.
Spojrzałem dyskretnie na brata, który nadal trzymał wzrok wbity w ziemię. - Musisz wyrzec się wiary w odnalezienie partnera więzi, a co za tym idzie...
- Dość! - przerwałem wstając i przewracając przy tym krzesło na podłogę. - Ile za mnie dostaniecie?! - wycedziłem przez zęby, a moje oczy stały się szkliste. Nie chciałem być czyjąś zabawką. Po prostu nie chciałem. Każda rodzina, która wydawała swoje dziecko za mąż otrzymywała dużą kwotę pieniężną, a młodzi mieli oddać się tylko krótkiej przyjemności aby później omega wychowywała szczenięta. Problem był taki, że nie tak to działało. Wcześniej omega powinna zostać naznaczona*[1] dopiero później mogła zajść z tym konkretnym osobnikiem w ciążę. Brzydziły mnie takie układy.
- Ojciec chce dobrze dla ciebie... - szepęła moja matka, a zaraz obok mnie pojawił się Jackson zamykając mnie w szczelnym uścisku. Czułem się taki bezradny i tak cholernie nic nie warty. Nienawidziłem matki za to, że dała się naznaczyć temu pacanowi. Wcześniej zaszła w ciąże mając w brzuchu mojego brata, a niedługo później uciekła ze swojego stada, zostawiając partera więzi. Kilka lat po zdarzeniu wróciła do stada na krótko i znowu została zapłodniona przez naszego ojca. Jednak znowu uciekła do tego tyrana. Właściwie nie wiem jakie był między nimi relację, bo nigdy nie poznałem ojca tak samo jak Jackson. Ale i tak żałuję, że matka mnie urodziła. Wolałbym się nigdy nie urodzić, ale gdybym wiedział, że stanę się jakąś słabą omegą...
Chłopaki powinni być alfami, a dziewczyny omegami. Jedyny wyjątek stanowią bety, bo przypominają bardziej ludzi i przypisuje im się płeć mieszaną. Natomiast alfy to typowe samce i buntownicy, którzy chronią swoje omegi i zapładniają je gdy przyjdzie na to czas. A omegi, czyli delikatne i kruche istotki to kobiety! Ja chcę walczyć, a nie nakładać maseczkę na twarz by przypodobać się jakiejś alfie!
- Jak możesz w ogóle myśleć o tym w ten sposób! - oburzył się ojciec. - Pragnę dla ciebie dobrego życia. Na tym świecie nie ma już czegoś takiego jak partner więzi i nikt go nie szuka, bo też po co? Spójrz lepiej na mnie i matkę. Dobrze żyjemy ze sobą - podniosłem wzrok na rodzicielkę zza ręki brata. No i co ja miałem niby zobaczyć? Smutek? Rozpacz? A może strach przed władczym alfą?
- Ma..m...mo - wychlipiałem w jej stronę, a brat wziął mnie na ręce. Oczywiście od razu się w niego wtuliłem.
- Wystarczy - wycedził stanowczo alfa i zaczął iść w stronę swojego pokoju na piętrze.
- Nie skończyłem! - krzyknął ojciec wstając z miejsca jak oparzony.
-Powiedziałem dość! - warknął mój brat na ojca używając głosu alfy na co ja wraz z moją matką zwyczajnie skuliłem się. Ten głos był wykorzystywany tylko i wyłącznie przez alfy, a miało to na cielu przywoływać omegi do porządku gdy były nieposłuszne. Czasem jednak alfy nadużywały go w stosunku do innych alf żądając w ten sposób respektu i szacunku w drugim osobniku. - Przepraszam maluchu... - ucałował mnie w czubek głowy i bez dalszych oporów udał się do swojego pokoju. - Dzisiaj śpisz ze mną - po chwili leżałem już przy nim i zasypiałem czując się bezpiecznie, jednak nadal odczuwając wewnętrzny smutek.
~🎀~
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca więc postanowiłem sturlać się z łóżka i na paluszkach udać się do mojego pokoju by nie zbudzić brata. W końcu spał sobie tak uroczo, że grzechem by było go teraz obudzić. Ja jednak nadal byłem przytłoczony wczorajszymi wiadomościami i nie potrafiłem przestać o tym myśleć.
A co jeśli trafię na alfę co będzie tylko potrzebował uległej omegi, ktora rozłoży przed nim nogi? Nie chciałem być taką omegą... Chciałem znaleźć partnera więzi, ktoremu oddam serce i połączę się duszą. Wiem, że jestem najniżej jeśli chodzi o szczeble hierarchii i że nie zasługuję na wiele, ale chcę poczuć to co czuje przeznaczona omega. Od zawsze tylko tego pragnąłem.
Nagle poczułem duszność i otworzyłem okno.
- Pięknie... - przestałem w tamtej chwili myśleć o problemach i skupiłem się tylko na tym widoku: bezchmurne niebo, zielona trawa i ta polana skąpana w blasku słońca.
~Chcę tam iść. Teraz - usłyszałem w głowie.
- Dawno się nie odzywałaś... - odpowiedziałem ze smutkiem i nutką tęsknoty. Nie skarżyłem się na samotność, choć czasem mi doskwierała.
~ Proszę chodźmy tam! - zapiszczała radośnie omega w mojej głowie.
- Tylko po co? Nie słyszałaś ojca? Na nic się zda twoja obsesja na punkcie partnera więzi! - odparłem smutny i usiadłem na parapecie podpierając głowę ręką.
~ A co z tobą? Od małego pragniesz odnaleźć partnera i wierzysz z całego serca, że go znajdziesz i pokochacie siebie...
- I chcę nadal... - zapiszczałem żałośnie.
~ Więc co mamy do stracenia? Proszę chodźmy... - zaskomlała żałośnie, a mnie zrobiło się jeszcze bardziej smutno.
- No dobrze - wyskoczyłem przez okno zmieniając się w locie w wilka i zacząłem biec gdzie mnie łapy poniosą. Moje jasne futro, niemalże białe wyglądało niesamowicie pod wpływem promieni słońca. Czułem się jak władca świata, aż tu nagle walnąłem w drzewo.
- Ałć... - zaskomlałem i po chwili zdałem sobie sprawę, że nie wiem gdzie jestem.
Dookoła szumiały drzewa, a ptaki ćwierkały nieustannie. Czułem wolność gdy wiatr delikatnie unosił moją jasną blond sierść. Zamknąłem swoje zmęczone ślipka i ułożyłem się wygodnie na zielonej trawie. Czułem jak małe promienie słońca przebijają się przez liście drzew i opadają lekko na mój jasny pyszczek. Nagle poczułem przy swoim uchu coś zimnego mającego rozsadzić mi czaszkę. Zaskomlałem ze strachu i skuliłem się na dzwięk zaciśniętego palca na spuście. Natychmiast zmieniłem się w człowieka i spojrzałem na swojego oprawcę. Siedziałem przed nim całkiem nagi*[2] z napiętym każdym mięśniem w moim ciele. Granatowe dżinsy mojego oprawcy miały lekko zabrudzone nogawki, co symbolizowało, że szukał czegoś. Szukał mnie.
~Parner! Partner! - zapiszczała radośnie moja omega, a ja zamarłem w bezruchu czując piękną woń alfy,która dotarła do moich nozdrzy.
To była woń alfy... Mojego alfy...
~🎀~
🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾🐾
*[1] Naznaczenie to taki jakby rytuał wilków w którym alfa, czyli gatunek dominujący podczas stosunku z omegą/betą wgryza się w szyję partnera/partnerki wpuszczając do niego tzw. esencję maskując tym naturalny zapach w tym przypadku omegi, aby inne wilki nie mogły go tknąć gdyż oznaczona omega pachnie swoim alfą. W przypadku stosunku omegi z innym alfą jej ciało będzie odrzucać wszystkie ciąże jeśli oczywiście do nich dojdzie. Tylko przeznaczona omega może zaspokoić swojego partnera i na odwrót. W przypadku kiedy alfa nie zaakceptuje przeznaczonej mu omegi może poszukać sobie innej, jednak tamta omega zostaje wtedy skazana na cierpienie gdyż jej natura nie pozwoli jej znaleźć sobie innego parnera więzi. Taka omega po nie długim czasie umiera z tęsknoty, czyli może zachorować na straszną chorobę jaką jest Hanahaki. Schorzenie to powstaje w wyniku nieodwzajemnionych uczuć. Choroba objawia się tym, że odrzucona omega krztusi się płatkami kwiatów, które blokują coraz bardziej drogi oddechowe i powodują powolną i bolesną śmierć przed uduszenie. Jeżeli omega nie spotka jednak swojego partnera więzi i zostanie naznaczona przez innego alfę to może zajść w ciążę, jednak będzie skazana na doskwierającą wewnętrzną pustkę i ma w obowiązku być wierna swojemu partnerowi.
*[2] Gdy wilkołak zmienia się w postać wilka to jego ubrania ulegają zniszczeniu. Dlatego tak ważne jest aby wcześniej ściągnąć ubrania by po ponownej przemianie w człowieka można je było założyć.
13 kwietnia 2017r.~
Moja inna książka o podobnej tematyce, zapraszam! :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top