1
- Mówię ci Armin to jakiś dramat!- zielonooki westchnął ciężko przecierając twarz dłonią. Ciemne sińce pod oczami zadziwiająco nie rzucające się w oczy przy jego ciemnej cerze już na stałe przywarły do jego wyglądu. Permanentnego niewyspania nie naprawi jedna noc, którą prześpi w całości, a od wyspania się też nie ubędzie mu problemów. Ciężko westchnął zerkając przed siebie na innych ludzi przechadzających się po rynku miasta. Chciałby móc spędzić jedno popołudnie na bezcelowym włuczeniu się po pubach, ale niestety nawet gdyby miał czas to pewnie i tak nie mógłby sobie pozwolić na wydanie chodźby grosza na alkohol w klubie. Nie może w kółko powtarzać tych samych błędów, a jednak to robi. Co miesiąc traci pieniądze stawiając alkohol pięknym koleżankom, a potem za każdym razem obiecuję sobie, że więcej tego nie zrobi. Zwrócił spojrzenie zielonych oczu na przyjaciela, którego krótkie blond włosy wpadały mu do oczu przy każdym podmuchu wiatru. Widząc grzywkę blondyna latającą na wszystkie strony odruchowo przeciągnął dłonią po swoich włosach odgarniętych z twarzy za pomocą opaski i związanych w ciasnego koka - Jest dopiero dwunasty, a ja już nie mam kasy. Dobrze, że dwudziestego dostanę przelew. - mruknął rozgoryczony wkładając ręce w kieszenie bluzy. Mimo, że był już kwiecień nadal było dość chłodno zwłaszcza wieczorami kiedy wracali z ostatnich wykładów. Całe szczęście, że to czwartek i jutro nie mają żadnych zajęć na uczelni. Idąc na bezpieczeństwo narodowe nie spodziewał się nawet przez moment, że będzie tak ciężko. Miał nadzieję, że akademia wojskowa w stosunku do ludzi, którzy nie należą do wojska i są na innych kierunkach niż oficerskie studia wojskowe będzie bardziej pobłażliwa. Mocno się przeliczył gdy już pierwszego dnia został skarcony za brak szacunku do wykładowcy tylko dlatego, że spóźnił się na zajęcia.
- Pamiętaj, że jeszcze mi jesteś winny stówkę. - rzucił cicho blondyn patrząc na wyższego chłopaka. Sam nie miał kolorowo. Studiowanie historii może brzmi banalnie, ale wcale nie jest tak proste, a jego sytuacja materialna była niewiele lepsza od tej przyjaciela. On miał tyle szczęścia, że udało mu się dostać pokój w akademiku i nie musiał martwić się dużymi rachunkami. Niestety Eren nie zadbał wcześniej o złożenie podania o przydzielenie pokoju więc gdy zaczął się rok akademicki był zmuszony znaleźć sobie pierwsze lepsze lokum, na które będzie go stać. W ten sposób wylądował w mieszkaniu starszego o kilka lat studenta prawa.
- Nie dobijaj mnie dobrze? Pamiętam. Muszę jeszcze zapłacić za wynajem pokoju. - mężczyźni zatrzymali się na przystanku autobusowym, z którego blondyn miał pojechać do swojego akademika. Eren wbił swój nieobecny wzrok w migające po drugiej stronie ulicy światło sygnalizatora przy przejściu dla pieszych. Jego myśli zaprzątał współlokator. Wiedział, że Levi nie będzie zadowolony, że nadal nie ma pieniędzy. Zaczynał się powoli bać, że jak tak dalej pójdzie to starci dach nad głową. Może uda im się jakoś dogadać? Do tej pory skrzętne unikanie Levi'a i wzruszanie ramionami na pytania o pieniądze skutkowały nie najgorzej.
- Może poproś właściciela mieszkania żeby chwilę jeszcze poczekał na pieniądze? - zasugerował blondyn szukając po kieszeniach swojej karty biletu elektronicznego. Co jakiś czas zerkał na nieobecnego przyjaciela.
- Nawet nie żartuj. Czy ty widziałeś go kiedykolwiek? Levi jest przerażający. Już wolę głodować.- prychnął brunet wzruszając ramionami. Jego współlokator naprawdę nie należał do tych miłych i przyjaznych, a zwłaszcza gdy coś idzie nie po jego myśli. Jakby tego było mało miał bardzo liberalne podjescie do związków. Praktycznie codziennie w ich mieszkaniu bywała inna osoba. Przeniósł spojrzenie na tablicę odjazdów. Sam miał to szczęście, że jego mieszkanie znajdowało się bardzo blisko uczelni położonej w centrum miasta. Akademik, w którym mieszkał Armin był w zupełnie innej części miasta pełnej kampusów studenckich. Nawet nie wiedział kiedy ich rytuałem stało się wspólne czekanie na autobus miejski, którym dojeżdżał blondyn.
- Na co ty wydajesz te pieniądze? Drugiego dostajesz wypłatę, a dwudziestego stypendium. - zapytał niższy spoglądając na przyjaciela. Z niecierpiwym westchnieniem przerzucił torbę z notatkami na drugie ramię.
- To nie jest dużo. Za pokój muszę zapłacić sześćset, a stypendium nam dziewięćset. W tym miesiącu udało mi się zarobić tylko pięć stów. Stawka kelnera w weekendy nie jest taka duża jakbym chciał. To jest mniej niż tysiąc na przeżycie miesiąca. Podręczniki akademickie to nic taniego... - odparł przeliczając w głowie ile wynosi go życie. Nawet nie wspomniał o wydatkach związanych z rozrywką. Nie ukrywał tego, że lubi sobie dobrze poimprezować, a to też kosztuje zwłaszcza jeśli z jakiegoś dziwnego powodu postanawia postawić drinki wszystkim dziewczynom, które mu się podobają. Zazwyczaj w ten sposób traci połowę pieniędzy, które ma w kilka wieczorów, a potem zostaje mu tylko pożyczać, wyjadać zapasy ze słoików i uroczo uśmiechać się do Levi'a żeby nie był zły o rosnące długi.
- Gdybym mógł to bym ci pomógł, ale nie mam kasy. Wybacz. - mruknął blondyn wzruszając ramionami ze smutnym uśmiechem. Chciał żeby przyjaciel miał trochę lżej, ale sam nie miał łatwo. To nie jego wina, że Eren zupełnie nie umie rozgospodarować pieniędzy. Wystarczyłoby żeby przyjaciel zamiast wydawać pieniądze na zabawy rozłożył sobie wydatki na jedzenie i korzystał z wszechobecnych promocji, ale brunet nie miał zamiaru słuchać żadnych rad bo przecież zawsze wie wszytko najlepiej.
- Wiem. Nie mam ci tego za złe. Trzymaj za mnie kciuki żebym przeżył konfrontacje z panem właścicielem. - prychnął ze śmiechem przybijając żółwika z przyjacielem, którego autobus właśnie podjeżdżał do zatoczki. Armin wskoczył do pojazdu, a on skierował swoje kroki w stronę przejścia dla pieszych. Do mieszkania miał dosłownie kawałek przez stare miasto. Mieszkanie, w którym wynajmował pokój znajdowało się w obrębie starych dość drogich kamienic. Czynsz doskonale to odzwierciedlał, ale lepszej lokalizacji już nie mógł sobie wymarzyć. Do jego wydziału spacerkiem miał jakieś piętnaście minut jeśli się spieszył. Zbliżając się do szarego przysadzistego budynku zsunął plecak z ramienia i z małej kieszonki wyjął pęk kluczy. Otworzył drzwi klatki schodowej i wszedł do środka. Skacząc po dwa stopnie na raz dostał się na półpiętro, na którym przyciskiem przywołał windę i wsiadł do niej klikając numerek 5. W drzwiach od windy minął się z sąsiadką z mieszkania obok i skręcił w stronę drzwi do jego chwilowego domu. Zdziwił się gdy zauważył że drzwi nie zostały zamknięte na klucz. Wszedł do środka i westchnął cicho widząc blondynkę o pokaźnym biuście poprawiającą swoją bluzkę w przedpokoju.
- Cześć. - powiedziała z uśmiechem dziewczyna wsuwając stopy w botki na słupku. Jej policzki oblały się rumieńcem gdy Eren zlustrował ją wzrokiem, a następnie przeniósł spojrzenie na stojącego w drzwiach swojego pokoju Levi'a. Szybko chwyciła swoją skórzaną kurtkę i torebkę po czym bez słowa minęła go i wyszła na korytarz.
- Hej. - Odpadł po części w stronę dziewczyny po części do swojego współlokatora. Mieszkanie było zadziwiająco przestronne i duże jak na tak stary budynek. Po wejściu do środka ukazywał się przedpokój na końcu którego znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki. Kuchnia połączona z salonem znajdowała się na lewo od łazienki. Pokoje mężczyzn znajdowały się po przeciwnych stronach mieszkania za co Eren nie raz był bardzo wdzięczny komuś kto projektował to mieszkanie. Nie zniósłby słuchania jęków kolejnych dziewczyn czarnowłosego - To jakaś twoja kolejna koleżanka?- prychnął zsuwając buty z nóg. Plecak rzucił na podłogę obok stojaka na buty i spojrzał w stronę wyższego stojącego w drzwiach od swojego pokoju z bezczelnym uśmiechem na ustach. Levi miał na sobie tylko bokserki i nie przejmując się zupełnie zasadami panującymi w mieszkaniu, które przecież on sam ustalał palił papierosa uważnie przyglądać się studentowi. Zachowanie i wygląd mężczyzny nie pozostawiał żadnych złudzeń co dzięki się tutaj jeszcze kilkanaście minut temu. Eren chodź niechętnie musiał przyznać, że Levi był obiektywnie całkiem przystojny. Może nie do końca w jego typie, ale mógł się podobać nie tylko kobietom i pewnie gdyby nie przyzwyczajenie nagość wspolokatora wywołałaby w nim speszenie.
- Nie powinno cię to obchodzić. - zimny, niski ton głosu czarnowłosego przyprawił młodszego o dreszcze. Czasami czuł się jak w wojsku albo jakimś innym zakładzie. Levi był oziębły i trudny w obyciu, co tylko utrudniało ich kontakty.
- Wolałbym jednak żeby w moim mieszkaniu nie było hotelu miłości. - Eren prychnął zarzucając plecak na ramię i z nieskrywaną pogardą spojrzał w oczy wyższego. Lekko zadrżał i skulił się w sobie gdy ich spojrzenia się spotkały. Był uparty. Zbyt uparty. Gdyby przeprosił i spuścił głowę pewnie obyłoby się bez większych kłótni, ale on nie umiał i przede wszystkim nie chciał dawać mu tej satysfakcji.
- W twoim? Może gdybyś płacił czynsz w terminie to mielibyśmy o czym rozmawiać. - Levi chyba nie był w najlepszym nastroju do żartów co Eren postanowił gładko zignorować. Dlaczego choć raz to on nie może się na kimś wyżyć?
- Mówiłem ci że mam trudną sytuację! - warknął otwierając drzwi do swojego pokoju i odwracając się twarzą do właściciela mieszkania, który stał teraz tylko kilka kroków przed nim
- A kto nie ma? Myślisz że ja mam lekko? Gdybym był bogaty nie musiałbym wynajmować pokoju jakiemuś studentowi. - prychnął z odrazą w głosie mierząc chłopaka wzrokiem. Jemu też nie podobało się, że jakiś obcy człowiek kręci się po jego mieszkaniu, korzysta z jego łazienki, gotuje w jego kuchni i jakby było tego mało nie sprząta po sobie.
- Proszę cię poczekaj jeszcze kilka dni... Dogadajmy się... - westchnął niższy błagalnie zaciskając ręce w pięści. Czuł się poniżony tym, że znowu musi się tłumaczyć i płaszczyć przed starszym jak przed matką.
- Dogadajmy? A co ty niby masz mi do zaoferowania? Nawet kasy w terminie nie masz. - czarnowłosy prychnął pod nosem i skrzyżował ręce na nagiej umięśnionej piersi. Jego nieprzychylne spojrzenie wwiercało się w zażenowanego chłopaka.
- Wolę nie mieć kasy a nie wydawać ją na jakieś dziwki z uczelni! - warknął zaciekle zielonooki. No dobra on też wydawał pieniądze na dziewczyny, ale przynajmniej nie robił z mieszkania burdelu. No i jego koleżanki były znacznie ładniejsze niż kochanki Levi'a.
- Od kiedy ci to przeszkadza? Czyżbyś był zazdrosny? - mężczyzna zmarszczył brwi ze stoickim spokojem obserwując rosnące napięcie na twarzy młodszego.
- Zazdrosny o uzależnienie? Nie rozmieszaj mnie. - w głosie Erena pojawiła się kpina. Ledwo powstrzymywał się od śmiechu. Levi zachowywał się jak nimfoman i jeszcze myślał, że jest mu czego zazdrościć? Jego zdaniem był tylko żałosnym i samotnym człowiekiem nawet jeśli opakowanym w całkiem niezłe ciało.
- Mam dla ciebie propozycję. Skoro tak przeszkadzają ci moje towarzyski i nie masz jak mi zapłacić to zrobimy tak. - na ustach mężczyzny po chwili krępującej ciszy wykwitł kpiący uśmiech. Eren już wiedział, że ta propozycja nie może być dobra. Ten uśmiech nie zwiastował niczego przyjemnego. Levi nim gardził i Eren był pewien, że zrobiłby wszytko żeby go upokorzyć. Może każde sobie usługiwać? Takiego poniżenia by nie zniósł, ale jeśli to jakoś rozwiąże jego problemy, albo ich część może uda mu się przełknąć dumę? - Zostaniesz moim kochankiem, a ja może przymkne oko na twoje spóźnienie się z płatnością. - Levi patrzył na niego z góry. Pogardliwy uśmiech i złośliwy błysk w oczach wraz z uniesionymi nieco podbródkiem sprawiały, że w Erenie wzbierała wściekłość. On się bawił jego kosztem. I do tego w tak obrzydliwy sposób.
- Co?! Chyba sobie kpisz! Nie jestem jakąś dziwką! Nie będę się sprzedawał!- brunet wybuch ale krzykiem mocno zaciskając ręce. Musiał się naprawdę powstrzymywać żeby nie uderzyć współlokatora. Był zdesperowany, ale nie aż tak! Nie ma zamiaru iść do łóżka z kimś tak bezczelnym i chamskim.
- Tak? W takim razie zapłać mi do końca tygodnia czynsz zaległy za zeszły i ten miesiąc. Przemyśl moją propozycję. - Levi zdawał się być zupełnie nie poruszony wybuchem młodszego. Uśmiech ani na moment nie zniknął z jego twarzy. Nie czekając na dalszą odpowiedź odwrócił się i zatrzasnął za sobą drzwi swojego pokoju pozostawiając trzęsącego się z wściekłości chłopaka w przedpokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top