7
Pov Veronica
- To się akurat jeszcze okaże - nie spodobała mi się jego odpowiedź. Miałam z nim trochę pomieszkać. Nic więcej, a później wrócić do swojego normalnego życia. Aż tak poświęcać to się nie zamierzałam.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Mam już dość tego, że ktoś ciągle mnie namawia żebym się ustatkował. Mam już trzydzieści lat i każdy oczekuje, że nareszcie znajdę sobie partnerkę. Ty może i jesteś młoda, ale pasujesz i najważniejsze to, to, że mam na ciebie haka i nigdy się nie zbuntujesz. Idealne rozwiązanie - zastanawiałam się czy nadal mam szansę wycofać się z tego wszystkiego. Najwidoczniej nie doceniłam tego jaki on może być podły.
- Nie zgodzę się na to - ostrzegłam go. Nie zgodziłam się na bycie jego niewolnicą.
Podszedł do mnie szybkim krokiem i wplótł rękę w moje włosy mocno za nie ciągnąc.
- Pamiętaj, że ciągle mogę wsadzić twojego ojca do więzienia i dodatkowo doprowadzić twoją rodzinę do bankructwa. I to będzie jedynie twoja wina - chyba sprawiało mi przyjemność dręczenie mnie. Czyżby był sadystą?
- Wcale nie.
- Oczywiście, że tak. Najpierw narobiłaś im złudnych nadziei, a teraz mieliby przez ciebie stracić także majątek. Znienawidzą cię - popchnął mnie tak, że poleciałam na łóżko. Mało co nie przywaliłam głową o ścianę. Jego to oczywiście nawet by nie obeszło.
- Co ty chcesz zrobić? - spytałam jak zaczął zdejmować z siebie ubrania.
- Pobawić się swoją nowa zabaweczką - powiedział z wyraźną kpiną. Zabolało mnie to, byłam człowiekiem, a nie jakoś zwykłą rzeczą. - Nie podobają mi się twoje ciuchy. Kupię ci nowe - powiedział i jednym ruchem ręki rozerwał moją bluzkę. Następnie pozbył się moich spodni wraz z majtkami. Zostałam jedynie w staniku.
Zaczęłam się wiercić i krzyczeć, robiłam to jakby odruchowo. Nie panowałam na tym.
- Możesz sobie krzyczeć do woli, ten pokoju jest całkowicie wyciszony. Nikt cię nie usłyszy ślicznotko. Nikt cię już nie uratuje.
***
Po najgorszym seksie, który w całym swoim życiu doświadczyłam leżałam na łóżku i cicho popłakiwałam. Cudów to się spodziewałam, ale nie sądziłam nawet, że będę tak okropnie traktowana. A najgorsze jest to, że musiałam leżeć pod nim spokojnie, wiedziałam, że nie mogę się mu sprzeciwić, a on to po prostu wykorzystał. Po wszystkim ubrał się i wrócił do pracy.
To akurat był dla mnie plus, nie musiałam na niego patrzeć.
Po godzinie takiego leżenia wstałam i po kilkunastu minutach znalazłam kuchnię. Tam wyciągnęłam z lodówki butelkę wody, nalałam sobie jej pół szklanki i wszystko od razu wypiłam.
- Poleciałaś na kasę, co? - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą służącą Harry'ego.
- Nie mam pojęcia o czym pani mówi.
- Jesteś dla niego za młoda, od razu widać, że zależy ci jedynie na pieniądzach - oznajmiła i wyszła.
Jestem tu dopiero kilka godzin, a mam już dość, to co będzie dalej.
Tu Harry nie będzie ani słodki ani miły, prawdopodobnie to będzie najbardziej brutalne z moich opowiadań. Im większa będzie wasza aktywność tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top