5

Pov Veronica

- Rodzicom możesz wmawiać te głupoty, że za twoje towarzystwo ten człowiek zgodził się odpuścić ojcu. Jesteś zbyt denerwująca, żeby ktoś z własnej woli chciał z tobą spędzać czas - no i właśnie tak myślała o mnie moja kochana siostra. Ja tu się poświęcam dla rodziny, a ona ze mnie szydzi.

- No ciebie to by na pewno nikt nie chciał - ciekawe co ona by zrobiła jakby jej Styles zaproponował taki układ. Jestem prawie pewna, że by się nie zgodziła. Potrafi jedynie narzekać. Do niczego pożytecznego się nie nadaje.

Od zawsze słyszałam, że powinna być taka jak ona, mieć lepsze oceny i być grzeczniejszą. Ja jednak nigdy specjalnie nie potrafiłam ukrywać tego co myślałam. I może gdyby nie ten mój narwany charakter to nie byłabym w tak chorej sytuacji.

- Idę już, nie chce mi się dłużej z tobą rozmawiać - powiedziałam do niej i chwyciłam ze stolika komórkę i portfel. Z przed pokoju wzięłam pokoju i wsiałam do samochodu. Musiałam poinformować Stylesa o mojej decyzji. Robiłam to dość niechętnie.

Jak dojechałam na miejsce to tym razem zawiadomiłam pana Stylesa o moim przybyciu. Niezbyt miła brązowowłosa kobieta poinformowała mnie, że mogę do niego iść. Wjechałam na najwyższe piętro i poszłam do jego biura. Zapukałam i weszłam jak mi pozwolono. Tym razem także siedział na swoim fotelu.

- Nie spodziewałem się ciebie tak szybko Veronico.

- Już wczoraj podjęłam decyzję. Zgadzam się - wskazał na fotel, a ja na nim usiadłam.

- Świetnie, to kiedy się do mnie przeprowadzisz? - no i znowu mnie zaskoczył. Nie chciałam z nim mieszkać, to by była już spora przesada.

- A nie mogę po prostu przychodzić wtedy kiedy pan będzie chciał?

- Harry i nie Veronico. Chce mieć cię ciągle pod ręką. A jeśli dalej będziesz mieszkać ze swoimi rodzicami to nie będę miał do ciebie tak dobrego dostępu. To kiedy?

Nie mogłam tak po porostu mu odmówić, po tym przez co wczoraj musiałam przejść musiałam dotrwać do końca.

- A ile to wszystko miałoby trwać?

- Nie wiem, to zależy jedynie od mojego humoru. Może miesiąc może rok. Z czasem o tym zdecyduje - coraz mnie byłam pewna, że dobrze robię. Miałam ochotę uciec od niego jak najdalej.

- A co dokładnie będę robiła u pana w domu?

- Zacznij nazywać mnie wreszcie po imieniu - zwrócił mi uwagę. - I to co tylko będziesz chciała. Oczywiście nie wolno ci zaniedbywać mnie i w najbliższym czasie pójdziesz do ginekologa. Nie chcę byś zaszła w ciążę.

Chociaż tyle.

- A będę mogła normalnie wychodzić?

- Oczywiście, tylko pamiętaj, że twoja rodzina ma myśleć, że jesteś ze mną z własnej woli. I liczę na to, że będziesz przekonywująca.

- Postaram się ze wszelkich sił - powiedziałam szczerze. Sama nawet nie chciałam żeby moja rodzina by się o tym dowiedziała.

- No to jedź się pakować jeszcze dziś chce cię widzieć u mnie.

Chciałabym żebyście posumowali ten mały maraton komentarzami. Nie mam pojęcia jak długo, ale mam ogromną wene na to opowiadanie i jak się postracie to następny może być nawet i jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top