30

Pov Harry

Stałem i wpatrywałem się w wodę w basenie, nie chciałem by Veronica umarła, zależało mi na niej. Jak zauważyłem, że przestała się ruszać to uświadomiłem sobie, że teraz mam ostatnie chwile by ją uratować. Wskoczyłem do wody i wyciągnąłem ją, a następnie ułożyłem na płytkach wokół basenu. Sprawdziłem czy oddycha, niestety tak nie było. Wdmuchnąłem, więc powietrze do jej ust i zacząłem uciskać jej klatkę piersiową. Zrobiłem to z trzydzieści razy. Nic nie pomogło. Powtórzyłem, więc swoje poprzednie czynności i przy piętnastym razem zaczęła wypluwać wodę i kaszleć. Położyłem ją na boku i delikatnie poklepałem po plecach. Modliłem się w duchu żeby woda nie wpadła jej do płuc.

- Już nic ci się nie stanie - zapewniłem ją. - Przepraszam - ciężko było mi to powiedzieć. I to dość bardzo, nie przywykłem do przepraszania.

Ona nic mi nie odpowiedziała, była zajęta kaszlem. Trzymałem ją w pasie jedną ręką, a drugą głaskałem plecy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie na mnie za to wściekła. Modliłem się jedynie o to żeby nie miała żadnych komplikacji.

- Nie dotykaj mnie - mruknęła jak jej oddech się uspokoił. Ja jednak nie zwracałem uwagi na to co ona mówi. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem prosto do domu. Po drodze spotkałem naszą służącą Agathe. Spojrzała się na mnie dziwnie, ale to zignorowałem. Jak już byliśmy w naszej sypialni to ułożyłem ją na łóżku, podłożyłem jej pod głowę dodatkowo dwie poduszki.

Odwróciła ode mnie głowę, najwidoczniej nie chciała nawet na mnie patrzeć. Zdecydowałem, że uszanuje to, że chciała zostać sama. Opuściłem, więc pokój i zszedłem na dół. Tam chwyciłem pierwszą z brzegu butelkę i zacząłem pić. Potrzebowałem się odstresować.

Nagle w zasięgu mojego wzroku pojawiła się Agatha.

- Wszystko widziałam - powiedziała. - To pan ją wrzucił do tego basenu, a później długo jej pan nie ratował. Ona mogła się utopić, powinien pan za to odpowiedzieć. Jeszcze dziś poinformuje o tym pana matkę i policję. Ta biedna dziewczyna nie zasłużyła na takie traktowanie - ona śmiała mi grozić. Zwykła nic nie znacząca czterdziestolatka ma czelność rzucać mi wyzwanie.

Podniosłem się i powoli do niej podszedłem.

- Ty wiesz co robisz? - spytałem. Ona chyba naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego co robiła.

- Musi pan ponieść za to karę.

Uśmiechnąłem się, była taka głupia. Pchnąłem ją na kanapę i momentalnie się przy niej znalazłem. Chwyciłem poduszkę leżącą nieopodal i przycisnąłem jej do twarzy. Musiała zapłacić za to, że wtrąciła się w nie swoje sprawy.

Próbowała walczyć, jednak to było na nic. A nawet mnie to odrobinę bawiło, ona naprawdę sądziła, że ma ze mną szansę. Po jakimś czasie zaprzestała swoich ruchów, a jej ciało zwiotczało. Zabrałem poduszkę i zobaczyłem jej siną twarz z rozchylonymi ustami.

Teraz tylko pozostało mi pozbyć się jej zwłok.

_________________

Harry jest naprawdę nieźle popieprzony.

Im większa będzie wasza aktywność tym szybciej rozdział.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top