28


Pov Veronica

- I odpowiedź mi na pytanie co taka śliczna i młoda dziewczyna robi u boku mojego brata? - z ledwością powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechem na to co powiedział Louis. Za to Harry wyglądał jakby był wściekły tym stwierdzeniem swojego brata. Z przyjemnością patrzyłam jak zaciska szczękę powstrzymując się żeby coś powiedzieć swojemu bratu.

- Louis co to za pytanie - skarciła go ich wspólna matka. Na szczęście zostałam uwolniona od konieczności udzielenia odpowiedzi na to.

- Szczere - mruknął Louis i się uśmiechnął. Mimo, że Harry i on byli braćmi to byli całkowicie różni. Louis wydawał się bardzo sympatyczny, a Harry poważny i wredny. Chyba wolałabym żeby Harry był taki jak jego młodszy brat.

- Lepiej już się nie odzywaj - warknął do niego Harry i ścisnął moją dłoń. Następnie skierował się w stronę kanapy, ciągnąc mnie za sobą. Później zrobił tak, że musiałam mu usiądź na kolanach. Najwyraźniej chciał tym pokazać, że należę do niego. Zupełnie jakby bał się swojej pozycji.

- Nie kłóćcie się już, bo Veronica jeszcze pomyśli, że się nie lubicie - powiedziała ich matka tonem nie znoszącym sprzeciwu. Współczułam jej już, wychowanie takich dwóch musiało być bardzo ciężkie.

- Miałaby rację, nigdy specjalnie za sobą nie przepadaliśmy. I to szczególnie z winy Harry'ego - powiedział Louis. Siedział naprzeciwko mnie i ciągle się we mnie wpatrywał. Robił źle, bo Harry także to widział.

***

Matka Harry'ego i jego brat nie siedzieli u nas długo. I całe szczęście, bo przez ten cały czas Harry był bardzo napięty, niewiele brakowało żeby wybuchł. A jak tylko oni wyszli to wyciągnął butelkę zwykłej wódki i zaczął ją pić.

- Nie znoszę mojej rodziny - warknął jakby sam do siebie. Jego humor był straszny, miałam nadzieję, że to nie odbije się na mnie.

- Ja też mam okropną siostrę.

- To jest nawet bez porównania. Ten idiota zawsze wchodził mi w drogę. I najgorsze, że robił to umyślnie - poskarżył się.

- Kate wcale nie jest lepsza, zawsze mi dogryzała. A jak ostatnio pojechałam do domu to mi powiedziała, że niedługo pewnie wrócę, bo nikt nie dałby rady ze mną wytrzymać. W ogóle też nie docenia tego, że poświęciłam się dla dobra rodziny - na samo wspomnienie mojej siostry idiotki aż się we mnie gotowało.

- Zawsze żałowałem, że nie jestem jedynakiem - mruknął i dokończył butelkę. Wziął drugą tylko tym razem whisky i poszedł na górę. Liczyłem na to, że się szybko upije i zaśnie.

Włączyłam sobie telewizor i zaczęłam skakać po kanałach, aż usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Louisa.

- Jest mój brat?

- Na górze, ale dziś już raczej z nim nie porozmawiasz?

- Już się zdążył nachlać? - spytał, a ja jedynie kiwnęłam głową. - W przeszłości dużo pił, sam się dziwie, że nie został alkoholikiem, ale ja nie przyszedłem do niego. Tylko do ciebie?

- Do mnie? Po co?

- Wiem, że nie jesteś tu z własnej woli. Jeśli chcesz to z radością mogę ci pomóc się stąd wydostać - zakomunikował i niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.

- Co ty tu robisz? - nagle rozległ się krzyk Harry'ego.

________________________

30 konkretnych komentarzy dotyczących fabuły i rozdziału i macie następny.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top