ROZDZIAŁ 28
O matko, dziękuję Wam za wszystkie komentarze. To one zmotywowały mnie do kolejnego rozdziału, więc naprawdę jestem Wam wdzięczna :) Na razie nie odpisałam, co często mi się zdarza z nawału obowiązków, aczkolwiek wiedzcie, że czytam wszystkie i bardzo, bardzo mi jest miło, gdy jesteście tak aktywni ^^
Po barwnej rozmowie z Uchihą, Naruto zdecydowanie już się nie krępował. W istocie śmiało patrzył na faceta, który miał z nimi przeprowadzić wywiad. Prawdę powiedziawszy, ta nagła brawura blondyna wynikała głównie z tego, że reporter wyglądał na bardziej speszonego, niż on, kiedy wszedł do pomieszczenia. Ale nic w tym dziwnego, prawdopodobnie każdy na jego miejscu byłby równie zmieszany, ponieważ rzadko kiedy można było usłyszeć tak intensywne słowa, niczym wyrwane z dobrego porno, od kochanka Sasuke Uchihy. Naruto niemniej nie panikował z powodu przyłapania na gorącym uczynku, bo wątpił, że ten przytoczy w jakimś artkule ich dialog; zdecydowanie pamiętał, co powiedział Sasuke — był to człowiek opłacony przez Uchiha Company. Człowiek, który nie stanowił dla nich zagrożenia. Nie, kiedy w grę wchodziły pieniądze.
Mikrofony zostały podłączone, kamera skierowana na nich. Reporter wypowiedział krótki wstęp, a potem zaczął zadawać kolejne pytania. Wszyscy trzej siedzieli na krzesłach, ale Sasuke i Naruto bardzo blisko siebie. Tym razem też nie było stołu, a dłoń Sasuke nieoczekiwanie znalazła się na jego. Pierścionek lśnił w tym czasie wymownie na palcu Naruto, szydząc ze wszystkiego, w czym tkwili. W takich chwilach blondyn zaczynał wierzyć, że to jest prawdziwe.
Nigdy też nie zastanawiał się wcześniej nad swoim dalszym życiem. Miał do niedawna chłopaka, ale nawet będąc z nim, nie rozmyślał co potem. Nie mógł mieć dzieci, nie wyobrażał sobie posiadania choćby zwierzaka, ponieważ ledwo ogarniał sam siebie. Jednak... czy w jego przyszłości był mąż? W dzisiejszym świecie pary homoseksualne nie stanowiły już takiego tabu, wręcz fascynowały ludzi, były niemal symbolem mówiącym, że można kochać bez względu na płeć. Na różnicę, ponieważ miłość jest nieprzewidywalna, niespodziewana i nie wybiera. Ale mimo tego wszystkiego, przedtem Naruto naprawdę nie sądził, że może chcieć mieć męża. Że właśnie to go czeka.
Teraz niemniej zerkał kątem oka na przystojny profil Sasuke. Wciąż uderzało go, że ten mężczyzna tak naprawdę miał aż trzydzieści siedem lat, a jednak wyglądał tak młodo. Poznali się pięć lat temu i nic w ich relacji nie było w porządku. Naruto, szczerze mówiąc, nie żałował, że odszedł wtedy. Gdyby nawet im się udało, to nadal by się zastanawiał, czy czasem Sasuke nie jest po prostu jednym z tych facetów, których kręci posuwanie nieletnich. Chociaż on sam nie był taki młody, to to, niczego nie dowodziło. Na samą myśl, że to mogłoby okazać się prawdą, czuł nieprzyjemne bulgotanie w żołądku. Ale okazało się, że wcale tak nie było. Co zaskakujące, poprzedni — i przypuszczał, że partnerzy po nim także — byli o wiele starsi. To Naruto był wyjątkiem. Okazało się także, że Sasuke nadal pozostawał nim zafascynowany, nawet jeśli już nie był kruchym, lękliwym chłopcem, a dość umięśnionym, troszkę aroganckim, młodym mężczyzną. Ba!, czasami wydawało się, że Sasuke ta wersja Uzumakiego pociąga jeszcze bardziej.
Niemal uśmiechnął się, pamiętając jak intensywnie wyglądało ich wczorajsze współżycie. Naruto naprawdę nie mógł być bardziej usatysfakcjonowany. Sasuke spełniał jego wszelkie zapotrzebowania. Pokazywał, jak bardzo chciał jego ciało, jak bardzo pragnął go zdominować, wypełnić swoim nasieniem. Prawie jakby należał do niego.
W każdym razie do teraz, Naruto nie myślał o jakimkolwiek ślubie. Co zaskakujące, nagle go zapragnął. Przez ułamek sekundy także uwierzył w ich pieprzoną miłość. Chciał jej. Chciał Sasuke i chciał takiego życia.
Co mnie powstrzymuje? — zapytał sam siebie. A potem wrócił do rzeczywistości. Było tyle „ale", że nie miał ochoty ich przytaczać. Jednak głównym problemem był sam Uchiha, Naruto bał się, że ta bańka mydlana pęknie. Bo Sasuke nie był człowiekiem bez skaz, miał wiele własnych demonów. Wcześniej bał się przywiązania, a Naruto miał wrażenie, że gdyby tylko przestał grać w grę typu ciągnij i pchaj, on już by się znudził. Znudziłby się tym, że ma już wszystko. Naruto sądził, że to dlatego jest na tym miejscu, ponieważ pięć lat temu nie pozwolił Sasuke na całkowicie zrujnowanie.
— Dzień dobry, z tej strony Scott Williams, a ze mną jest prezes samego Uchiha Company, Sasuke Uchiha ze swoim narzeczonym, o którym ostatnio jest naprawdę głośno, Naruto Uzumakim — rozpoczął mężczyzna, który na oczach Naruto przemienił się w profesjonalistę. Już nie dygotały mu dłonie, a twarz stała się poważna i zdradzała, że wie, czego chce. Naruto przypuszczał, że lata pracy przed kamerą powodowały to, że czasami się czuło pewniej przed nią, niż bez niej. Mogło się udawać, że jest się kimś innym, bo cały świat kierował na ciebie swoje spojrzenie. Naruto pomyślał, że poniekąd było to samo z nim i Sasuke. Obaj siedzieli teraz, zgrywali idealne narzeczeństwo, a tak naprawdę trzymali garść sekretów, które nie mogły wyjść na światło dzienne. Teraz byli zdecydowanie kimś obcym, kimś, kogo Naruto nie znał w lustrze. A może jednak nie? A może właśnie teraz był prawdziwy? Pozwalając swoim prawdziwym emocją przejąć nad nim władzę?
— Naprawdę czuję zaszczyt, że to ja właśnie mogę przeprowadzić ten wywiad — kontynuował Williams, a Naruto domyślił się, że asystentka, która trwała za kamerą teraz robiła ładne zbliżenie na jego twarz. — Tym bardziej z tego powodu muszę zapytać... — Williams odwrócił się do nich. Blondyn zakładał, że właśnie zaczynali rzeczywisty wywiad. — Właściwie dlaczego zdecydował się pan na moją propozycję, panie Uchiha? Jeszcze nie tak dawno mówił pan przecież, że pańskie życie prywatne nie jest tematem mediów.
— Bardzo cenie swoją firmę — zaczął spokojnie Sasuke. Naruto przypomniał sobie, że w skrypcie, który dostał, również było to pytanie. Nie było jednak odpowiedzi. Sasuke nie miał ułożonych zdań, w odróżnieniu od niego. — I nie jestem obojętny na jej wizerunek publiczny, o czym zresztą wspomniałem na konferencji. W każdym razie, gdy coś niestosownego się dzieję, reaguję. Tutaj jednak nie chodzi o moją firmę, a o mojego narzeczonego, co denerwuje mnie jeszcze bardziej. Jak wszyscy wiemy, media nie były przychylne co do jego osoby. Nie życzę sobie, żeby szerzono więcej nieprzychylnych opinii w jego stronę, szczególnie, że większość z tego to po prostu kłamstwa. Chcę też naprostować pewne sprawy. W gruncie rzeczy, dlatego zgodziłem się na wywiad. Niewątpliwie trzeba wyjaśnić kwestie, które tak bardzo dręczą opinię publiczną. — Ostatnie słowa Sasuke zabrzmiały ostrzej. Całość niemniej nie mogła odpychać widza, bowiem jego irytacja wydawała się jeszcze bardziej kusząca.
Fanki Sasuke na pewno będą miały mokro między nogami — w duchu przyznał Naruto. Już ostatnio widział postać Sasuke na jakimś randomowym, nastoletnim czasopiśmie. I nie tylko nastoletnim, czasopisma dla starszych kobiet także lubiły posługiwać się jego podobizną. To na pewno przynosiło większą sprzedaż.
— No dobrze — mruknął swobodnie reporter — w takim razie zacznijmy. Jestem ogromnie ciekaw, co macie do powiedzenia na temat waszego związku? W Internecie jest wiele przypuszczeń, że chodzi tylko o pieniądze? Wybaczy pan, panie Uchiha, ale Naruto nie jest w żaden sposób związany z przemysłem biznesowym. A to jest dość kłopotliwe, prawda?
— Nie jestem z Sasuke dla pieniędzy — odezwał się wreszcie Naruto. — Jestem z nim dlatego, że go kocham. Nie obchodzi mnie, co myślą na ten temat inni — dodał, mimo że po „kocham" nie powinien już niczego mówić. Ale skoro Sasuke nie miał skryptu, to dlaczego on miał się ograniczać? — Cóż, jestem też pewien, że mi zazdroszczą. Ponieważ mam pełny pakiet Sasuke... jego serce, pieniądze i ciało.
Naruto był przekonany, że Suigetsu ledwo stoi na nogach, powstrzymując się od brechtania na cały głos.
— I naprawdę mało mnie obchodzi, ile ma zarobków — kontynuował niezrażony. — Może jedynie imponuje mi, kiedy podjeżdża po mnie kolejnym ze swoich nowych samochodów. Ale to też na pewien sposób irytujące, ponieważ czasami mam wrażenie, że chce mnie przekupić. A mi wystarczy, że pójdziemy do jakieś tandetnej restauracji lub spędzimy dzień na kanapie, oglądając przypadkowy kanał w telewizji. Więc jeśli ktoś pragnie pieniędzy Sasuke, jestem zdania, żeby sobie je wziął, ja chcę tylko całą resztę.
Podsumowanie Naruto sprawiło, że reporter prawie upuścił swój mikrofon. Jego ręce zrobiły się niebezpiecznie śliskie. Naruto niemniej nie winił go, pewnie był zaskoczony, ponieważ musiał dostać jego teczkę. A tego na pewno w niej nie było. Co dziwne, Naruto poczuł przypływ ekstazy. Zaczynało mu się to podobać.
— No dobrze, a co z kwestią tego, że Naruto jest twoim asystentem, panie Uchiha? — zadał pytanie w stronę biznesmana. Pokerowa twarz Uchihy pozostała nienaruszona.
— To właściwie moja wina, że doszło do tego. Naruto chciał tylko zobaczyć jak działa firma od wewnątrz, a ja zaproponowałem, żeby na krótki czas stał się moim asystentem. Chciał też wiedzieć czy za bardzo się nie przepracowuję i czy będę miał dla niego czas po ślubie. I tak, odpowiadając na przyszłość, te stanowisko jest znowu wolne. Mimo wszystko jednak nie szukam nikogo takiego i raczej nie przyjmę żadnego CV.
— Och, rozumiem — powiedział Williams z udawanym zrozumieniem. Potem jego wzrok spoczął na Uzumakim. — Naruto, więc co robiłeś jako asystent pana Uchihy?
Naprawdę ciekawe rzeczy. Wypinanie dupy, podlewanie kwiatów, podlewanie kutasa i ogólnie nie danie się zerżnąć na szybie wieżowca. Cholerna rutyna.
— Przeglądałem papiery, odbierałem telefony, ale głównie dbałem, żeby się za bardzo nie stresował. Właściwie byłem bardziej sekretarką, niż asystentem — oznajmił Naruto, czując na sobie mroczne spojrzenie Sasuke. Był pewien, że dla innych mogło się wydawać spojrzeniem miłości, ale Uzumaki jak nikt umiał przejrzeć maski biznesmana. I ten błysk w oku znał aż za dobrze.
— W takim razie kwestię awansu mamy zażegnaną — oświadczył Williams z uśmiechem. Naruto w rzeczywistości uważał, że cały ten pomysł z tym, że „chciał zobaczyć od wewnątrz ich firmę" był naprawdę idealnym posunięciem. I na pewno Sui za tym stał, bo to on tworzył cały scenariusz wywiadu. Musiał też pewnie przez długi czas nadzorować to, co się działo w sieci, by wiedzieć, jakie insynuacje wychodzą ze strony ludzi. Ich reputacja naprawdę mogła być lekko zszargana, gdyby uważano wciąż, że Naruto wspiął się na szczebel przez ssanie fiuta Sasuke. A to treściwie usprawiedliwił i dodatkowo powiedział, że już więcej Naruto we firmie pracować nie będzie jako asystent. Może dalej było w tym wiele wątpliwości, aczkolwiek nie takie rzeczy łykały media. I oczywiście, że mogły insynuować, że Naruto już nie będzie pracował, bo ma bogatego kochana. Ale i na to znaleźli rozwiązanie. — Niemniej to ciekawe, co pan powiedział wcześniej, panie Uchiha. Naruto już nie będzie pańskim asystentem, co w takim razie będzie robił? Zajmował się domem czy jednak kusi go jakaś konkretna praca?
— Naruto zrezygnował ze studiów, ponieważ mu to zasugerowałem — odpowiedział szorstko Sasuke. — Bardzo chciał być kimś znaczącym, szczególnie w mojej firmie, ale, mimo że brakowało mu niewiele do ukończenia studiów, nie sądzę, by naprawdę tego chciał. Robił to dla mnie, dla swoich rodziców, nie dla siebie. — Naruto był zdumiony tym, co mówił Sasuke. Szczególnie, że poniekąd, oprócz pierwszej części wypowiedzi... to mogła być prawda. Naruto nie znalazł jeszcze swojej pasji, ale grafika komputerowa nie była dla niego. Do dzisiaj nie znał podstaw, jedynie wyuczał się wszystkiego na pamięć. — Dlatego teraz nie będę go przyciskał do niczego. Chcę, żeby odnalazł swoją pasję, a jeśli tego nie zrobi, to nadal jego sprawa. Zresztą dla mnie to nie problem, jestem typem osoby, która lubi zaspokajać potrzeby partnera. Po co mi pieniądze, dla których tak ciężko pracuję, jeśli nie mogę kogoś nimi rozpieszczać?
Naruto, szczerze mówiąc, nadal nie wiedział w czym był dobry. W rozkładaniu dupy dla Uchihy zapewne był, ale czy to znaczyło, że powinien oficjalnie zostać jego osobistą dziwką? Ta myśl go lekko rozbawiła, jednak powstrzymał uśmiech.
— A co z kwestią poznania? Jeśli mówi pan o studiach Naruto, czy to znaczy, że już wtedy byliście razem?
To Naruto zabrał głos.
— Poznałem Sasuke już w liceum — przyznał, wracając myślami do przeszłości. — Był sponsorem w mojej szkole, a ja byłem stypendystą. Znaliśmy się z widzenia; Sasuke często gratulował mi wyników w nauce. Potem poszedłem na studia, o takim kierunku, który był bliski Sasuke, ponieważ zawsze uważałem go za swojego idola. Miałem jednak na studiach sporo problemów i w końcu przyjaciel doradził mi, żebym skontaktował się z Sasuke, aby mi pomógł. Posiadałem jego plakietkę i numer telefonu z okresu w liceum, więc zdecydowałem się na ten krok. Nie sądziłem jednak, że faktycznie odpowie. Jeszcze wtedy byłem w związku z chłopakiem, z którym mieszkałem, przez co nasza relacja nie wydawała mi się jakoś znacząca. Sasuke mi pomagał, najpierw telefonicznie, a potem zjawił się, gdy sprawy z moim chłopakiem nie były już takie kolorowe. Jakimś sposobem się do siebie zbliżyliśmy i wtedy się w nim zakochałem. A może kochałem go już wcześniej, nie umiem powiedzieć — dokończył Naruto, czując, że jego serce dziwnie kołacze. To wszystko było stertą bzdur, aczkolwiek ostatnie słowa wprawiły go w delikatne otępienie. Nagle poczuł się zdenerwowany, szczególnie że dłoń Uchihy mocniej zacisnęła się na jego palcach. Przy okazji też kciuk pogładził jego udo.
— Czyli pan Uchiha jest naprawdę dżentelmenem — skwitował rozkosznie reporter. Naruto odetchnął, znowu mając ochotę na zaśmianie się. W międzyczasie facet ostrożnie zerknął na zegarek na ręce. — Właściwie już kończy się nasz czas antenowy, więc bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu i ogromnie gratuluję zaręczyn. Na żywo dla was, Scott Williams, do usłyszenia!
Kamera została wyłączona, Williams natychmiast wyciągnął z kieszeni marynarki chusteczkę i przetarł nią czoło. Potem dopiero się im skłonił i coś szepnął, ale Naruto nie zrozumiał, bo Sasuke już go prowadził na zewnątrz w otoczeniu znajomych osiłków. Suigetsu właśnie wtedy okleił się od ściany i obwieścił z zachwytem:
— Jesteś genialny, Uzumaki!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top