ROZDZIAŁ 17

Naruto na pewno nie tego się spodziewał, kiedy wchodził do tej cholernej windy. Właściwie powinien być zadowolony, ponieważ ewidentnie przerwał Sasuke dobre ruchanie, ale oprócz zaskoczenia czuł znacznie mniej przyjemne emocje. Upokorzenie i złość. Mimo że głowa do tej pory pulsowała mu intensywnym bólem, tak teraz kac zdawał się odejść, niczym za pomocą magicznego zaklęcia. I, ku własnej irytacji, wcale nie był z tego powodu uradowany.

Zatrzymał się z szeroko otwartymi oczyma. Otworzył usta, a następnie gwałtownie je zamknął. Jednak otrząsnął się z szoku w następnej chwili, kiedy ta kobieta niemal otarła się o jego ramię, wychodząc. Naruto wzdrygnął się z obrzydzeniem.

To niemniej pomogło, by śmiało odeprzeć ciemny wzrok Uchihy, gdy zapinał rozporek.

— Żałosne — rzucił oschle, pragnąc by jego ton głosu nasiąkał całą niechęcią jaką aktualnie czuł w duchu. Miał cichą nadzieję, że mu się to udało.

Naruto przypuszczał, że kącik ust Sasuke drgnie w geście drwiny, albo sam mężczyzna się bezwstydnie roześmieje. Nie doczekał się tego. Sasuke, gdy na niego spojrzał, miał dziwnie nieciekawą minę. Naruto udało się dostrzec pod tą fasadą nutkę widocznej irytacji. Prawa dłoń Sasuke lekko zadrżała w złości.

Mężczyzna wstał gwałtownie, a potem w trzech, długich krokach znalazł się tuż przed nim.

— Śmierdzisz — orzekł, marszcząc nos. — Naprawdę jesteś tak bezczelny, żeby do mojego gabinetu wchodzić na kacu, Uzumaki?

— A ty tak bezczelny, żeby ruchać na swoim biurku pracownicę, kiedy niedawno wciskałeś fiuta w inny otwór? — warknął Naruto. — Podobno tak bardzo pragnąłeś mnie z powrotem.

Naruto odepchnął Sasuke w gwałtownym geście. Ten niemal znudzony faktycznie przesunął się o krok. Nawet nie ukrywał, iż zrobił to wyraźnie z litości. Faktycznie takie zagranie nie przesunęłoby go nawet o cal, dlatego Naruto pomyślał, że sukinsyn się świetnie właśnie bawi.

— Dobrze powiedziane. Moje biurko i moja pracownica... — szepnął, sugestywnie oblizując wargi. Jego zimny uśmieszek jeszcze bardziej zdenerwował blondyna.

— Pieprz się. — Naruto spróbował pchnąć go jeszcze raz, ale wtedy ręce Sasuke szybko chwyciły go w talii i niemal brutalnie przygwoździły do pobliskiego okna. Zimna szyba znalazła się przy poliku Naruto, lekko go chłodząc. Przy tym niefortunnie z jego ust wymsknęło się ciche sapnięcie, na pogranicza szoku oraz podniecenia. Sasuke stał blisko niego, z rękami wciąż na jego sylwetce i ustami niemal dotykającymi gładkiej szyi. Naruto czuł ciepły oddech, bezczelnie go drażniący. Nie udało mu się ukryć własnego nagle przyspieszonego oddechu oraz drżenia, które bliskość Sasuke powodowała.

— Wiesz mi, że marzę o tym — mruknął Sasuke, nawiązując do wcześniejszych słów młodszego mężczyzny. — Mam ochotę cię zniszczyć, na każdej płaszczyźnie. Pokazać ci, gdzie twoje pieprzone miejsce, Uzumaki.

— Myślisz, że pomiędzy twoimi nogami, co, Sasuke? — Naruto zebrał się w sobie, by odeprzeć ten słowny atak.

— Pasujesz tam. — Sasuke prawie że się zaśmiał. Zdecydowanie odwaga Naruto go zafascynowała. I to, że wciąż, pomimo swojej sytuacji, miał pazurki. — Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.

— Naprawdę chciałeś rozmawiać? — zakpił Naruto. — Z kutasem, który wbija się w mój tyłek?

— Naruto — ostrzegł go mrocznie Sasuke, wargami ocierając się o krtań. Dzielił go włos od granicy wytrzymałości. Obaj o tym wiedzieli. I Naruto powinien być przerażony, nie oczekujący. Skarcił się za to, ale jednocześnie nie potrafił oprzeć się pokusie, by chcieć wiedzieć, jak bardzo może wpłynąć na Uchihę. Ile ma nad nim władzy? Samokontrola zapewne sporo go kosztowała. — Nie drażnij mnie.

— A ty mnie, Uchiha — odparł Naruto, odwracając się niespodziewanie. Teraz opierał się plecami o szklaną szybę, a ich oczy dzięki temu mogły się wreszcie spotkać. Oba płonące, wyrażające odcienie złości. Błękitne niebo napotkało głęboką czerń nocy. — Tak bardzo mnie pragniesz, że robisz cholerne przedstawienie porno? Naprawdę chciałeś się z nią pieprzyć, czy to miało być jedne z twoich perfidnych planów, by mnie wkurzyć?

— Po pierwsze — odpowiedział spokojnie Sasuke, wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego między nimi — nie zamierzałem jej pieprzyć. Miała mi zrobić zajebistego loda. Po drugie, nie myśl, że jesteś w centrum wszystkiego, Naruto. I o ile wiem, to ty sam podsunąłeś mi się wtedy w klubie. Poza tym, wcale nie wyglądałeś na niezadowolonego. A z nas dwóch to ty miałeś chłopaka, racja?

Naruto prychnął pod nosem, ale niemniej nie zaprzeczył. Nie mógł i czuł się z tego powodu gównianie.

— To nie twój interes — dodał tylko.

Sasuke uśmiechnął się na pograniczu kpiny.

— Nie mój interes? — Uniósł prawą brew do góry. — Skoro mój kutas jest twoim interesem to raczej twoja dupa jest moim, nie sądzisz?

— Myślisz, że twoja wulgarność robi na mnie wrażenie? — zapytał zirytowany Naruto. Nie podobało mu się to, do czego to prowadziło. Albo mogło prowadzić. Sasuke zbierał za wiele informacji i za bardzo wpływał na Naruto.

— Och, jesteś już dużym dzieckiem — oświadczył rozbawiony Uchiha. — Jestem przekonany, że sobie z tym poradzisz, kochanie.

— Nie nazywaj mnie tak. — Naruto nie ukrywał oburzenia.

— Dobrze, pod jednym warunkiem. — Niespodziewanie Sasuke płynnie się odsunął, odchylając głowę, a ręce wkładając do kieszeni szarych spodni. Naruto mimowolnie spojrzał na umięśnione uda bruneta, ale na tyle, by ten nie potrafił dostrzec zdradliwego płomienia w jego oczach. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Zresztą to nie było niczym dziwnym. Sasuke, co by nie mówić, wciąż pozostawał mokrym snem niejednej kobiety czy mężczyzny w tym mieście. Ba, znajdował się nawet na trzecim miejscu w liście stu najprzystojniejszych biznesmenów. Naruto nie mógł więc zaprzeczyć, że był niezaprzeczalnie gorący. Może nawet bardziej niż te kilka lat temu.

— Jakim? — Naruto spojrzenie skierował na powrót na blade, bezczelne lico.

— Powiedz mi, czego tak naprawdę ode mnie oczekujesz — nakazał poważnym tonem. Już nie grał z nim w swoje chore gierki. Raczej traktował tą wymianę zdań poważnie. Naruto, gdy to zrozumiał, zdziwił się.

— Przestań się mną bawić — odpowiedział natychmiast, również poważnie. — Nie jestem twoją zabawką. Nie jestem kimś, w kogo możesz wsadzić fiuta, by sobie ulżyć. Te czasy się już skończyły.

— Okej — oznajmił niezrażony Sasuke. — Mogę to zrobić.

— Ale...? — Naruto dobrze wiedział, że nic nie jest takie proste. Nie z Uchihą. Jeśli chciał coś otrzymać, musiał coś dać. I zastanawiał się czym owo coś może być.

— Nie tutaj. — Sasuke wyciągnął prawą rękę z kieszeni i zerknął na nadgarstek, by sprawdzić godzinę na zegarku. — Trzy przecznice stąd jest dobra restauracja, możemy tam coś zjeść. Chyba że wolisz moje mieszkanie. W nim będziemy mieć więcej prywatności i gwarancję, że żaden z paparazzich nie zrobi nam zdjęcia.

— Zapraszasz mnie na obiad? — zdziwił się Naruto. Zaraz potem przeklął w duchu sam siebie, że dał po sobie poznać zdumienie. Ale właściwie nie tego oczekiwał po całej tej ostrej konfrontacji. Szczególnie, że w przeszłości Sasuke nigdzie go nie zabierał. Może tylko na jakieś tandetne przyjęcia, ale właściwie tylko po to, by móc go posuwać. Naruto skrzywił się na wspomnienie tego. Nadal trzymało go upokorzenie związane z bratem Sasuke, który niemal przyłapał ich na gorącym uczynku.

— Mam dla ciebie pewną ofertę — podjął Sasuke. — Chcę ci ją przestawić, tym razem bez żadnych gierek, jak to zasugerowałeś. A do tego potrzebujemy więcej spokoju.

Naruto mógł się założyć, że „spokój" nie był odpowiednim słowem. Raczej chodziło o fakt, że właśnie przed chwilą Sasuke miał w tym pomieszczeniu uprawiać seks z kobietą i cała ta sytuacja mogła ich znów rozkojarzyć. I wprawić we wściekłość, jak w przypadku Naruto.

— No i zapewne jeszcze nic nie jadłeś — zauważył Sasuke, spoglądając na jego nadal mizerny stan. Kac był na tyle nieprzyjemny, że Naruto istotnie ruszył do pracy bez przełknięcia czegokolwiek. A teraz jak na złość zaburczało mu w brzuchu.

Satysfakcjonujące spojrzenie Sasuke mówiło zbyt wiele. Naruto nie zamierzał tego komentował. Jedynie skinął głową, że się wyjątkowo zgadza.

Nic nie zaszkodzi, jak go wysłucha, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top