9

Amber przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze, nie kryjąc zaskoczenia. Nigdy nie sądziła,że będzie wyglądać w tym stroju aż tak dobrze. A jednak... Marta z nieskrywana dumą uśmiechała się do niej, dokonując ostatnich poprawek. Biała suknia ze wzorem w niebieskie kwiaty, luźno spływała ku jej kostkom zasłaniając ewentualne niedoskonałości. Beżowy gorset wiązany z przodu tuż pod niewielkim biustem, podkreślał jej szczupłą talię. Bufiaste długie rękawy wykonane z przezroczystej tkaniny, dodawały kreacji wrażenia lekkości. Fryzura wykonana przez Martę pod przymusem, również pozytywnie ją zaskoczyła. Długie lekko kręcone włosy spływały na jej ramiona, a kilka pasm z przodu głowy zostało zebrane z tyłu i upięte w niewielki kok. Dwa pojedyncze loki okalały jej twarz podkreślając dziewczęcą urodę nastolatki.

- Wow - powiedziała wreszcie okręcając się dookoła własnej osi - może i nie jest to najwygodniejsze, ale można się przyzwyczaić - dodała

- A nie mówiłam? Mam w tych sprawach doświadczenie - powiedziała Marta -

- Czas na ciebie - dodała popychając ją delikatnie ku drzwiom. Amber posłała jej niepewny uśmiech i wyszła na korytarz. Gdy stanęła wreszcie u szczytu schodów, zobaczyła odwróconą do niej plecami postać. Szczupła dziewczyna stała na dole schodów i nie zdawała sobie sprawy z jej obecności. Burza kasztanowych włosów spiętych z boku w ciasny kucyk opadała na jej prawe ramię. Gdy wreszcie się odwróciła Amber mogła zobaczyć, że nieznajoma jest śliczną dziewczyną o bystrym spojrzeniu. Zaczesana na lewo grzywka przysłaniała niebieskie oko, przez co dziewczyna ciągle zakładała niesforny lok za ucho. Zaokrąglona i zaróżowiona buzia wyglądała przyjaźnie, a wiśniowe usta uśmiechały się wesoło. Dziewczyna ubrana była w strój do konnej jazdy, a więc w brew zapewnieniom Marty, wcale nie miała na sobie przepisowej sukni. Amber zeszła na dół po schodach, nie spuszczając wzroku z nieznajomej. Dziewczyna podeszła do niej z rozpromienioną twarzą. Do Holu wszedł Mika i złożył powitalny pocałunek na policzku dziewczyny, co nie umknęło uwadze Amber. Następnie dokonał oficjalnej prezentacji obu dziewczyn.

- Amber to jest nasza sąsiadka Nita Rigonal - oznajmił jakby z nutką domy w głosie - Nito– zwrócił się do dziewczyny – to moja młodsza siostra Amber. Nita wyciągnęła rękę w geście powitalnym. Amber ujęła jej dłoń i lekko nią potrząsnęła, co na moment zbiło ją z tropu a Mika nie zdołał stłumić parsknięcia. W jego oczach błyszczały iskierki rozbawienia. Herbert byłby zachwycony pomyślała Amber z przekąsem. Mika odchrząknął i zaprosił wszystkich do stołu. Amber była pod wrażeniem śmiałości Nity. Wyglądało na to, że czuła się w tym domu swobodniej niż ona sama. Mało tego, traktowano ją jakby była członkiem rodziny i nawet Jeff nieco ożywił się na jej widok. Amber zakuło w piersi i poczuła niechciany przypływ zazdrości. Próbowała sobie to wytłumaczyć faktem, że pomimo więzów krwi, była dla nich bardziej obca od siadającej z nimi do stołu sąsiadki. Jednak coś w jej sercu nadal protestowało w reakcji na to co widzi. Obiad wyglądał na uroczysty, choćby przez samą ilość spoczywających przed nią potraw. Nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała tyle jedzenia za jednym razem. Stół aż uginał się od różnego rodzaju mięs sałatek i owoców, zajmujących porcelanowe półmiski. Obiad mijał w rodzinnej atmosferze, jednak Amber nic nie mogła poradzić na to, że czuła się tutaj jak piąte koło u wozu. Jeff również nie ułatwiał jej sprawy bo ilekroć ich spojrzenia się skrzyżowały, posyłał jej mroźne spojrzenia. Mimo wszystko Nita wydawała się całkiem sympatyczną osobą a przynajmniej dla pozostałych członków jej rodziny. Kiedy posiłek dobiegł końca, Amber miała na własnej skórze przekonać się, czy tak będzie także i w jej przypadku. Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić do swoich zajęć, Amber poinstruowana wcześniej przez Mikaela, z lekkim wahaniem zaprosiła Nitę do swojego pokoju. Rigonal była pod ogromnym wrażeniem widząc sypialnię swojej nowej koleżanki.

- Tutaj jest ślicznie i w dodatku masz przepiękny widok z okna - pochwaliła a Amber odruchowo zaczęła zastanawiać się na ile jej wypowiedź była szczera.

- Proszę usiądź - powiedziała wskazując swoje łóżko.

- Dziękuję – odparła Nita i usiadła we wskazanym miejscu. Amber choć wojownicza i uparta, w tej chwili poczuła się onieśmielona. Nita prawdopodobnie bywała w tym domu częściej niż ona w ciągu całego swojego życia. Tak więc cóż obca w tym miejscu i świecie dziewczyna, mogłaby jej powiedzieć? Żadne słowa nie przychodziły Amber do głowy. Chciała zacząć rozmowę, ale bała się, że czego by nie powiedziała zrazi do siebie sąsiadkę, która w jej umyśle zaczęła się jawić jako wzór do naśladowania. Ewidentnie posiadała dobre wychowanie i nienaganne maniery, które były tak ważne dla Herberta. Ponad to posiadała dobry kontakt z jej braćmi i stryjem. No i miała świetną prezencję. Chwilę ciszy jaka zapadła po krótkiej wymianie zdań, przerwało delikatne pukanie do drzwi. To była Marta, która prawdopodobnie wiedziona tylko i wyłącznie ciekawością, przyszła zapytać czy dziewczynom czegoś nie trzeba. Otrzymując odmowną odpowiedź pospieszyła z nowinkami do nie mniej zaciekawionego Salomona.

- Cieszysz się na wieść o nauce magii? – Spytała wreszcie Nita

by przerwać niezręczną ciszę

- Chciałabym, ale nie potrafię... - Zaczęła Amber decydując się na szczerość - W jednej chwili zmieniło się całe moje życie, nie znam się w ogóle na tutejszych zwyczajach, zwierzętach, nie wiem nawet jak wykonać proste ćwiczenia magiczne. Nic nie potrafię – dodała przygnębiona opuszczając głowę. Wiedziała, że właśnie robi z siebie ofiarę, jednak potrzebowała kogoś z kim mogłaby szczerze porozmawiać. Jeśli dopisze jej szczęście, być może zyska przyjaciółkę na następne lata.

- Nie przejmuj się tym - machnęła ręką dziewczyna, na co Amber poderwała głowę do góry - Pomogę ci. Zresztą między innymi właśnie, dlatego Mika chciał żebyśmy się poznały. Jesteśmy prawie w tym samym wieku, więc powinnyśmy się dobrze rozumieć - dodała z promiennym uśmiechem, a Amber wprost nie wierzyła własnym uszom. Czyżby naprawdę mogła zyskać przyjaciółkę?

- Jeśli mam być szczera to absolutnie nic nie potrafię - wyznała Hamilton - nie potrafię używać magii żywiołów i boję się, że nie poradzę sobie w Rytuale.

- Ja również chociaż nie mogę zaprzeczać iż mam większe umiejętności, ale nie martw się na zapas. Pamiętaj, że nie będziemy tam same, w końcu twoi bracia też tam idą - pocieszyła ją Nita lekko się rumieniąc.

- Może masz rację - powiedziała Hamilton zastanawiając się nad rumieńcami koleżanki, które pojawiły się na wzmiankę o jej braciach. Po chwili spytała - Bywałaś już tutaj prawda?

- Swego czasu faktycznie dość często - przyznała - Głównie na wizytach z moim ojcem, który w tej chwili nie ma już czasu na spotkania towarzyskie. Ostatnio prawie wcale go nie widuję, bo gdzieś wyjeżdża – powiedziała zamyślona Nita jednak po chwili dodała już z lekkim uśmiechem – Zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że sporo czasu spędzam sama.

- To bardzo dobrze, bo teraz jego większość będziesz musiała przeznaczyć na mnie. Niestety marna ze mnie uczennica. Spytaj Herberta, on już Ci co nie co opowie - powiedziała Amber na co Nita zaśmiała się rozbawiona.

- Nie sądzę by Herbert cokolwiek mi powiedział. Pozostaje wierny rodzinie swojego pracodawcy, więc choćbyś popełniła największą gafę pod słońcem on i tak będzie mówił o Tobie z duma przy obcych - powiedziała nie kryjąc rozbawienia - a teraz przejdźmy do podstaw - dodała już poważniejszym tonem.

Amber czuła, że w tej chwili przechodzi do jak dotąd najtrudniejszego momentu w jej życiu. Zderzenie z nową rzeczywistością i magią której nawet w sobie nie czuła. W napięciu spoglądała na swoją rozmówczynię mając nadzieję, że może chociaż tym razem nie okaże się beznadziejna. Choć z drugiej strony jak to mówią "nie od razu Rzym zbudowano". Nita posłała jej pokrzepiający uśmiech jakby zdawała sobie sprawę z targających nią wątpliwości.

- Będzie dobrze, zobaczysz, że za rok o tej porze będziesz już najlepszą druidką w tym rejonie - powiedziała po czym dodała - na początek powinnaś wiedzieć, że źródłem wszelkiej magii na świecie jest Gaja. Nieśmiertelny byt który daje życie i obdarza świat esencją żywiołów. Druidzi tacy jak my, korzystają z tej esencji i przetwarzają ją według własnego uznania. Każdy jednak posiada swój własny żywioł na który pozostaje najbardziej wrażliwy. Nazywamy to magią Wybitną. Mój żywioł to powietrze.

Nita wyciągnęła przed siebie dłoń, na której pojawił się mały wir. Choć był niewielki, Amber doskonale czuła lekki powiew wiatru na skórze. Widziała już jak Griffith używa swoich sztuczek jednak zobaczenie na własne oczy, jak Nita ujarzmia powietrze, było czymś zupełnie nowym i ekscytującym. W jednej chwili zapomniała o swoich obawach, pragnąc spróbować tego na własnej skórze. Wyciągnęła przed siebie dłoń zaciskając mocno powieki w pełnym skupieniu, jednak za nim miało szansę cokolwiek się wydarzyć Nita zamknęła jej dłoń.

- Nie tutaj, nie teraz - powiedziała szybko.

Amber otworzyła oczy spoglądając na nią, nic nie rozumiejącym wzrokiem.

- Nie wiemy jaką magię Wybitną posiadasz. Na tym etapie nie będziesz umiała nad nią nawet zapanować. Używanie jej tutaj, nie jest rozsądnym pomysłem - wyjaśniła szybko. Amber opuściła swoją dłoń tracąc entuzjazm - Poćwiczymy jeszcze w tym tygodniu, ale najpierw znajdź odpowiednie do tego miejsce i przeczytaj parę ważnych książek - dodała.

Amber jęknęła. Dlaczego nawet tutaj musiała zaglądać do podręczników? Chociaż powinna była się spodziewać, że nauka magi nie polega jedynie na ćwiczeniach praktycznych.

- Napisałam ci kilka pozycji od których powinnaś zacząć. Na pewno znajdziesz je w waszej bibliotece - powiedziała Nita podając jej zwitek pergaminu.

- To my mamy bibliotekę!? - wymknęło się szatynce, zanim zdążyła ugryźć się w język. Nita wybuchnęła śmiechem - no tak, rzeczywiście bywasz tu więcej niż ja do tej pory - mruknęła Amber.

Nita pocieszająco poklepała ją po ramieniu, po czym wstała szykując się do wyjścia.

- Będę się już zbierać. Następnym razem obiecuję, że poćwiczymy - powiedziała, po czym opuściła pokój Amber. Szatynka pozostała sama z tkwiącym w jej ręce pergaminem, zapisanym ślicznym charakterem pisma. Westchnęła czując jak dopada ją zmęczenie. Zapowiadał się ciężki tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top