9. Jak na wojnie
Państwo orła białego
Spod znaku polski walczącej
Nadzieją ptaka swego natchnęło
I ruszył na błękitne obłoki
Zakneblowany jego dziób
Jak usta wielu powstańców
A teraz kiedy się wznosi w górę
Rozerwał się z niewolniczych kagańców.
Skrępowany ideą Germańca
Rozszarpuje ze swastyką flagę
Sztandar swój biało czerwony unosi wysoko w błękity
Wśród ziemskich kul, huku niemieckich dział,
Braku amunicji i niespokojnych nocnych wart,
Oddział dalej stał jak stal
Pękał powoli od środka, niby żelazna twarz.
Walki już koniec, warszawskie cegłami pokryte ulice,
Orzeł znów spada na ziemię,
Krępuje go okupanta niewola i na rok umiera,
Taka to już powstańcza dola.
Polany warszawskie jeszcze tak niedawno od pustek świeciły,
Wiało na nich nicością,
Teraz tam krzyże wyrosły,
Przeszło paręnaście tysięcy,
Ale czy ja wiem, czy warte kresu życia takie męczeńskie żywoty?
Autorstwa: biernacuszek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top